Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bożenna Bukiewicz: - Agent CBA Tomasz?! Taki nażelowany goguś

Alicja Bogiel 68 324 88 46 [email protected]
BOŻENNA BUKIEWICZ. Posłanka PO od 2007 roku, absolwentka Wyższej Szkoły Inżynierskiej. Mężatka, mama Ani.
BOŻENNA BUKIEWICZ. Posłanka PO od 2007 roku, absolwentka Wyższej Szkoły Inżynierskiej. Mężatka, mama Ani. fot. Paweł Janczaruk
Obok słynnego agenta Tomasza siedziała na kursie rad nadzorczych. I wcale go nie pamiętała! Z posłanką Bożenną Bukiewicz rozmawiamy o prowokacji CBA, gustach i guścikach.

- Poznała pani słynnego dziś na całą Polskę agenta Tomasza?
- Teraz już wiem, że tak. Ale gdy wybuchła ta afera i dziennikarze zaczęli pytać mnie, czy poznałam tego pana Tomasza, odpowiadałam: "Jakiego Tomasza?! Ja takiego nie pamiętam..." Dziś z kolei nie chcę o tym rozmawiać z dziennikarzami. Nie chcę być łączona z tą aferą i osobą. Ludzie potem nie pamiętają kontekstu, a tylko kojarzą, że posłanka X miała kontakt ze słynnym agentem CBA.

- Fakty są jednak takie, że byliście na kursie rad nadzorczych, na których "złowił" on posłankę Beatę Sawicką. Trwa proces w jej sprawie, wychodzą na jaw nowe okoliczności, jest o tym głośno np. w telewizji. Są i będą panie o to pytane.
- W kursie uczestniczyło ponad dwadzieścia osób. Wielu nie znam. Z tym panem nie miałyśmy żadnych prywatnych kontaktów, a o jego znajomości z posłanką Sawicką dowiedzieliśmy się dopiero po wybuchu tej afery. Po prostu byliśmy na jednym szkoleniu. Dostaliśmy na poselskie skrzynki zaproszenie na kurs rad nadzorczych, cztery posłanki PO i jeden poseł zdecydowali się wziąć w nim udział. Oczywiście, zapłaciliśmy za naukę z własnej kieszeni. Ja skupiałam się na kursie, a nie na jego uczestnikach.

- I nie pamięta pani "pięknego" Tomasza?
- Dopiero potem go skojarzyłam. Na mnie żadnego wrażenia nie zrobił. A siedział nawet obok mnie na zajęciach.

- Jak to? Podobno robił niesamowitą furorę wśród kobiet! Na panią nie działał?!
- Jak już mówiłam, skupiałam się na kursie, a nie jego uczestnikach. Poza tym, ten pan był w wieku mojej córki. No i był taki jakiś nażelowany, goguś. Zupełnie nie w męskim typie... Teraz mam wrażenie, że on się mnie chyba trochę bał.

- Bał się?! Dlaczego?
- Bo jako sąsiada z zajęć pytałam go o to, gdzie pracuje. Chyba mu się to nie spodobało.

- Jego znajomość z posłanką Sawicką była już wtedy widoczna?
- Nie zauważyłam żadnej zażyłości między nimi. I to nie tylko ja. Byliśmy w szoku, gdy wyszła na jaw ta afera.

- Jakim cudem agent CBA dowiedział się o tym, że posłanki będą brały udział w tym konkretnym kursie? Przecież takich szkoleń jest mnóstwo.
- Myślę, że się dowiemy. Trwa postępowanie w sprawie prowokacji CBA.

- Pomyślała pani kiedyś, że mogłaby zostać ofiarą jakieś prowokacji służb specjalnych? Chociażby takiej sentymentalno-uczuciowej?
- Przez pierwsze dwa lata kadencji, gdy rządził PiS ciągle mieliśmy wrażenie, że byliśmy podsłuchiwani. I to było powszechne. Na szczęście, potem te dziwne trzaski w telefonach się skończyły. Ale jeśli chodzi o specjalnie przygotowywane prowokacje?! W żadnym wypadku! Moi koledzy i koleżanki z Sejmu też nie czują się w ten sposób inwigilowani. Myślę, że sprawa Beaty Sawickiej była odosobniona.

- No, niekoniecznie. Potem jeszcze była Weronika Marczuk-Pazura...
- Tak, ale chodzi o jednego, konkretnego agenta CBA. I pewnie wybierał on na swoje "ofiary" konkretny typ osób, kobiet.

- Czyli były panie, na których "wyżelowany" goguś zrobił wrażenie... Nawet słynne panie. A na pani nic a nic...
- No widzi pani, a na mnie nie... I nie ma o czym mówić.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska