[galeria_glowna]
To ciekawe, bo "Lwy" miały być tym trudniejszym rywalem.
Zielonogórzanie czekają na pudło już 17 lat. Kilkanaście długich sezonów przeplatanych spadkami, awansami, tragediami... długo można wymieniać. I choć bieżący zapowiadał się na kolejny z serii chudych, tym razem zadźwięczy brązem.
Nasi nacięli się w walce o trzecie miejsce na częstochowskie "Lwy".
Typowani do tytułu rywale musieli się zadowolić finałem pocieszenia, bo dwukrotnie pokonała ich Unia Leszno. Falubaz odpadł z walki o złoto po ciosie od Unibaksu Toruń. Kibice i działacze oceniali, że częstochowianie to dużo twardszy przeciwnik niż "Byki". Wiemy, że bardzo się mylili.
Złoty strzał
Goście przyjechali do Zielonej Góry bez kontuzjowanych Lee Richardsona i Tomasza Gapińskiego. To mocno osłabiło drugą linię Złomreksu Włókniarza, ale prowadzący pary Nicki Pedersen, Greg Hancock i Sebastian Ułamek byli w pełnej dyspozycji. Zanosiło się więc na minimalne zwycięstwo Falubazu, który ostatnio bryluje na swym torze i mecz o wszystko pod Jasną Górą. Przebieg wydarzeń szybko zweryfikował te spekulacje.
Biegi wygrywali tylko Hancock i Pedersen, a Ułamek i jego młodsi koledzy nie pokonali żadnego rywala. Wyjątek to trójka Lewisa Bridgera. Mało tego, nieomylny mistrz świata popełnił kardynalny błąd w VI wyścigu. Gonił w ramach złotej rezerwy, a zdecydował się na atak, który mógł przypłacić poważną kontuzją.
Powtórki nie zostawiają wątpliwości. Nicki przyciął na łuku do krawężnika, przy którym Grzegorz Zengota zostawił mu tylko kilka centymetrów. Mało tego, trafił w niewielką koleinę i nie opanował przedniego koła.
Czemu tak zrobił? Tego się pewnie nie dowiemy, bo mistrz świata nie powiedział po meczu ani słowa. Jedno jest pewne, to właśnie w tym momencie "Lew" stracił ostatni zdrowy ząb.
Chłopaki na medal
Falubaz wystartował bez Rafała Dobruckiego. Kontuzjowanego "Rafiego" zastąpili koledzy. Swoją drogą to ciekawe, że anonimowi kibice "wykazali się" większą wiedzą niż lekarze i orzekli: to kombinacja i naciąganie punktu regulaminu o zz. Ciekawe czy z otwartą przyłbicą rzuciliby to naszemu rekonwalescentowi prosto w twarz. A może miał im pokazać obojczyk, gardło i "wymazy" na telebimie?
Manewr wypalił przyzwoicie, a każdy zawodnik dołożył w końcu cegiełkę do sukcesu. Szczególny plus? Dla Walaska za skuteczność i refleks. Gdyby nasz kapitan nie położył motocykla przed upadającym Pedersenem... aż nie warto gdybać. Brawo!
Na medal pojechali wszyscy, choć zastanawia nieco słabsza momentami dyspozycja Piotra Protasiewicza. Fakt, nasz rutyniarz nie wdawał się w pojedynki z partnerami, dziewięć punktów i cztery bonusy wstydu nie przynoszą, ale "PePe" jakby odsunął się w cień. Miejmy nadzieję, że wyjedzie z niego w Częstochowie.
A tam trzeba tylko dostawić nogę. Czy ktoś wątpi, że roztrwonimy przewagę? I "Greg", i trener Aleksander Janas ocenili z dystansem, że to przecież sport, a w nim wszystko może się zdarzyć. Uśmiech nie schodził im jednak z twarzy, bo też czują ten smak...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?