Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był jedną z legendarnych postaci Falubazu Zielona Góra

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Kierownik drużyny Ludwik Jaskulski (pierwszy z prawej) świętuje z zawodnikami Falubazu mistrzostwo Polski w sezonie 1982.
Kierownik drużyny Ludwik Jaskulski (pierwszy z prawej) świętuje z zawodnikami Falubazu mistrzostwo Polski w sezonie 1982. Alicja Skowrońska
W klubie był zawodnikiem, mechanikiem, kierownikiem drużyny i toromistrzem, a jak było trzeba, to nawet kierowcą i stróżem. Nie żyje Ludwik Jaskulski - jedna z legendarnych postaci Falubazu. Miał 79 lat.

Oto fragment wywiadu z Ludwikiem Jaskulskim dla nieregularnika "Tylko Falubaz", który ukazuje się z "GL" (cytat za falubaz.com): - Do Zielonej Góry przeszedłem w 1960 roku z Ostrowa Wielkopolskiego do LPŻ, czyli Ligi Przyjaciół Żołnierza. W klubie przepracowałem 45 lat. 15 lat byłem czynnym zawodnikiem, potem przez kilka lat pomocnikiem mechanika na wyjazdach. Od 1978 do 1984 roku pracowałem jako kierownik drużyny. To były czasy wielu sukcesów, mistrzostw kraju drużynowych, medali z zawodów młodzieżowych, Złotych Kasków. Najmilsze wspomnienie związane z Falubazem to są właśnie lata 80., kiedy zdobyliśmy tytuł mistrza Polski dwa razy pod rząd. Od 1985 roku pracowałem tutaj jako toromistrz. Jednak w 2004 roku zostałem zwolniony.

Dr Zbigniew Bartkowiak, były prezes zielonogórskiego klubu, Jaskulskiego pamięta jeszcze z toru. - On, Mendyka, Szurkowski, Wiśniewski... Jeździli, kiedy żużel był zupełnie innym sportem. Inna była choćby nawierzchnia, bo z zawodów wychodziliśmy cali brudni - wspomina. Po latach spotkali się na stadionie. Bartkowiak kierował ówczesnym ZKŻ-em, a Jaskulski był odpowiedzialny za przygotowanie toru. - Nie przejmował się godzinami pracy. Jak było trzeba, przyjeżdżał nawet w nocy. Pamiętam sytuację, kiedy zastępował stróża i nocował na stadionie. Pracą bardzo się też przejmował. Był trochę impulsywny, a jak się zdenerwował, lepiej było zejść mu z drogi - dodaje pan Zbigniew.

- Łatwym charakterem nie był - potwierdza Robert Dowhan, senator i prezes stowarzyszenia ZKŻ, który także w klubie współpracował z Jaskulskim. - Jak coś nie było po jego myśli, potrafił zostawić wszystko, łącznie z ciągnikiem na torze, i pojechać do domu.

- Był uparty, często kłócił się z trenerami, ale miał doświadczenie i na żużlu po prostu się znał - dodaje Bartkowiak. - Znany był daleko poza Zieloną Górą. Kiedyś przyjechał do mnie profesor z Poznania i pyta: A jest u was Ludwik? Okazało się, że znali się, bo profesor kiedyś zaczynał z nim jeździć na żużlu. Rozmów dwóch starszych panów nie było końca.

Jako żużlowiec Jaskulski zdobył z Falubazem brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski (1973), indywidualnie dwukrotnie startował w ćwierćfinałach mistrzostw kraju. O wiele większe sukcesy odniósł jako kierownik drużyny, od 1978 do 1984 r. W tym czasie zielonogórzanie zdobyli cztery medale, w tym dwa złote. Dlatego Jaskulski jest nazywany jedną z legendarnych postaci Falubazu.

- Nigdy o nim nie zapomnieliśmy. Pan Ludwik był zapraszany z różnych okazji i zawsze był z nami - podkreśla Dowhan. M.in. w 2012 r. Jaskulski wziął udział w prezentacji drużyny.

2 stycznia odbył się pogrzeb byłego żużlowca. - Szkoda, że nie było widać na nim młodych. Była za to starsza generacja zawodników - dodaje Bartkowiak.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska