MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byłbym wariatem

SYLWIA MALCHER-NOWAK (68) 324 88 70 [email protected]
Kierowca zrezygnował z etatu, bo lekarz ZUS-u kazał mu przestać chorować i wrócić do pracy. - Nie mogę być w trasie przez kilka tygodni, bo spowoduję wypadek - mówi zielonogórzanin.

Kilka miesięcy temu Andrzej Marek znalazł pracę w firmie transportowej. Wcześniej przez 12 lat prowadził własny biznes. - Moja nowa praca polegała na prowadzeniu TIR-a przez tysiące kilometrów po całej Europie, bez zjeżdżania do Polski - mówi. - Trwało to z reguły kilka tygodni, codziennie dziewięć godzin prowadzenia. Podczas ostatniej takiej trasy po Francji, Hiszpanii i Holandii zaczął dokuczać mi kręgosłup.
Marek twierdzi, że ledwo dojechał. Cierpła mu noga, miał skurcze, wszystko go bolało. Poszedł do lekarza i dostał zwolnienie. Ale nie zdążył się wyleczyć.

Byłbym wariatem

- ZUS wezwał mnie, bo kontrolował, czy słusznie mam zwolnienie - opowiada. - I ich lekarz kazał mi wrócić do pracy.
Dlaczego? Bo lekarz leczący kierowcę wpisał na zwolnieniu zły numer statystyczny choroby. I wyszło na to, że zwolnienie wystawił na inne schorzenie niż kręgosłup.
Marek wrócił do swojego lekarza, który znów wystawił zwolnienie. Tym razem na chory kręgosłup. Wysłał go także na fizykoterapię.
Wkrótce kierowca znów dostał wezwanie do ZUS-u. I znów lekarz orzecznik uznał, że jest zdolny do pracy. - Gdybym zamiatał ulice, nie miałbym nic przeciwko temu - twierdzi. - Ale ja naprawdę nie czuję się na siłach wyjechać na kilka tygodni w trasę. A jeśli spowoduję wypadek i kogoś skrzywdzę? Przecież to nie lekarze z ZUS-u, tylko ja będę za to odpowiadał!
Marek zapewnia, że chce pracować. Od 1988 r. nie brał zwolnienia, ma niepracującą żonę i czworo dzieci. - Byłbym wariatem, gdybym nie szanował pracy - mówi.

Życie jest biologią

Główny lekarz orzecznik oddziału ZUS-u w Zielonej Górze Bogdan Jakubski nie chce komentować tej sprawy. - Nie badałem tego pana, więc nie ocenię stanu zdrowia - mówi. - Ale badał go nasz lekarz specjalista II stopnia. Gdyby miał wątpliwości, skierowałby pacjenta do innych specjalistów.
- A jeśli kierowca spowoduje wypadek, bo noga odmówi mu posłuszeństwa? - pytamy.
- Życie jest biologią - twierdzi Jakubski. - Nigdy nie wiadomo, kiedy pogorszy się nasz stan zdrowia. To może nastąpić w ciągu godziny. Gdy lekarz orzecznik badał tego pana, był on na tyle sprawny, że mógł podjąć pracę.

Za szybko zachorował

Marek nie chciał ryzykować. - Postanowiłem przejść za porozumieniem stron do innego pracodawcy - mówi. - Będę pracował na miejscu. To bezpieczne, poza tym mogę zacząć rehabilitację.
Nie miał innego wyjścia. Zgodnie z przepisami, od decyzji lekarza orzecznika nie można się odwołać do ZUS-u, tylko do sądu pracy. Ale to trwa.
Dlaczego ZUS skontrolował właśnie Marka? W jego byłej firmy usłyszeliśmy, że oni takiego wniosku do ZUS-u nie składali. - Może dlatego, że po zatrudnieniu zdążył przepracować zaledwie 30 dni i poszedł na długie zwolnienie - usłyszeliśmy w księgowości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska