Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byłoby po nim

DARIUSZ DUTKIEWICZ (95) 742 16 83 [email protected]
Kłusownicze gangi czyszczą z ryb jeziora i stawy pogranicza lubusko-wielkopolskiego. Zastawiają pułapki już nie tylko na ryby, także na strażników. A rząd zamierza wyrzucić z roboty co piątego strażnika rybackiego!

Jeszcze kilka lat temu płynąc łodziami korytem Warty czy Noteci strażnicy z łatwością zauważali kłusownicze sieci. - Dziś nawet najlepsze oczy ich nie wypatrzą, bo sieci są w kolorze wody, praktycznie niewidoczne - mówi szef straży rybackiej w pow. międzychodzkim Robert Nowak. - Sandacz, węgorz, karp wpływają w sieć, a kiedy próbują się z niej wydostać, zahaczają skrzelami czy płetwą grzbietową.

Byłoby po nim

Kłusownicy działają zwykle w trzy-czteroosobowych grupach. Jeden prowadzi łódź, reszta ciągnie sieci. - Agregatorów elektrycznych tu raczej się nie używa - uważa strażnik Roman Pietruniewicz. - W ostatnich dziesięciu latach złapaliśmy tylko jednego idiotę, który próbował bić ryby prądem, stojąc w wodzie w długich do pasa gumowcach i trzymając w ręku końcówkę pod napięciem 220 V. Musieliśmy go delikatnie podejść, bo gdyby się wystraszył i przewrócił, byłoby po nim.
Najczęściej rabusie posługują się wontonami, czyli specjalnie obciążoną siecią. A do nielegalnego połowu węgorzy służą sznury z hakami, do których przyczepiona jest padlina albo małe rybki.

Szybki zarobek

Rabusiów ryb jest coraz więcej. - To nieprawda, że ludzie kłusują głównie z biedy - uważa strażnik Artur Nowak. - Dziś miejscowi są wypierani przez przybyszy z dużych miast, bo kłusownictwo to olbrzymi biznes.
Tajemnicą poliszynela jest, że jeszcze niedawno Warta podzielona była na odcinki podlegające poszczególnym wsiom. W każdej była grupa kłusowników, którzy kontrolowali przepływ ryb. - Największa wycinka była zawsze na wiosnę, kiedy płyną na tarło węgorze - mówi Nowak. - Oszalałe samice ciągną wtedy do Morza Sargassowego i wystarczy rozłożyć dwuskrzydłową przystawkę, żeby wyciągnąć dosłownie wszystko, co płynęło w nocy rzeką.
Węgorze są najcenniejsze. Po uwędzeniu ryby złodziej może w restauracji dostać nawet 30 zł za kilogram. Drugie tyle zarabia właściciel lokalu, bo w detalu musiałby zapłacić 60 zł albo więcej. Nic dziwnego, że kłusownicy przyjeżdżają pod Drezdenko czy Międzychód nawet z Gorzowa czy Poznania.
Rekordowy połów strażnicy zanotowali w rejonie Sierakowa. - Zauważyliśmy, jak kłusownicy rozstawiają sieci, a kiedy po godzinie dopłynęli do brzegu, w łodzi było już 150 kilogramów samych karpi - wspomina Nowak. - W sklepie za kilogram tej ryby trzeba zapłacić około10 zł, czyli w ciągu godziny zarobili 1,5 tys. zł.

Bez skrupułów

W grę wchodzą tak duże pieniądze, że nad wodami toczy się już rybna wojna. Niestety, przewaga jest po stronie kłusowników. - Są doskonale wyposażeni i nie przebierają w środkach - mówi Ryszard Czechrak z okręgowego związku PZW w Gorzowie Wlkp. - Rozstawiają nawet na drogach dojazdowych zamaskowane kolce lub deski nabite gwoździami, żeby strażnicy nie dojechali.
Jak mówi komendant lubuskiej państwowej straży rybackiej Ireneusza Grabka, podczas patroli dochodziło już nawet do użycia broni palnej, w którą wyposażeni są jego ludzie.

Zamach na ludzi

Niestety, w całym województwie działa zaledwie dziesięciu zawodowych strażników. - To kropla w morzu potrzeb - mówi Grabka. Tymczasem oszczędnościowy plan wicepremiera Hausnera zakłada połączenie straży rybackiej i łowieckiej oraz redukcję strażników o 20 procent.
Co prawda obok straży zawodowej istnieje też społeczna, ale ma bardzo małe uprawnienia. Jak podkreśla R. Czechrak, w walce kłusownikami można też liczyć na policję, ale ona ma swoje zajęcia i nie zawsze da się zorganizować wspólne patrole.
- Gdyby doszło do zwolnień, trudniej będzie walczyć z kłusownictwem, pogorszy się też bezpieczeństwo strażników - twierdzi I. Grabka. - Przede wszystkim podczas patroli nocnych, najbardziej niebezpiecznych.
Zarówno wędkarze, jak i strażnicy nie mają złudzeń: gangi staną się praktycznie bezkarne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska