Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o kredytach

Oprac. (mb)
Super niskie oprocentowanie kredytu, pożyczka bez prowizji, obniżona marża, raty zero procent, pewny zysk - taką ofertą kuszą klientów instytucje finansowe.

W wielu wypadkach to jednak prima aprilis tyle, że obowiązujący przez cały rok.

Rosnąca konkurencja na rynku sprawia, że dostawcy produktów finansowych stosują różnego typu zabiegi, aby przekonać klientów do swojej oferty - mówi Katarzyna Siwek, analityk firmy doradczej Ekspander - Gwiazdki i dopiski drobnym drukiem to stały element materiałów informacyjnych dotyczących pożyczek, kart kredytowych czy funduszy. Oferta, która na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo atrakcyjna traci swój walor, gdy zapoznamy się ze szczegółami.

Pół biedy, jeśli zorientujemy się w rzeczywistych warunkach przed podjęciem decyzji, gorzej, gdy nieprzewidziane koszty "wypływają" już po fakcie.

Ukryte prowizje

Wiele banków reklamuje się, że oferuje kredyt hipoteczny bez prowizji. Haczyk jest w tym, że zamiast prowizji klient musi wykupić ubezpieczenie na życie lub od bezrobocia, którego koszt jest porównywalny z prowizją. Tak robi np. mBank w przypadku, którego klient musi albo zapłacić prowizję albo zawrzeć ubezpieczenia na życie. Koszt obu jest taki sam i wynosi 1,5 proc. kwoty kredytu.

Na tym nie koniec. Banki oferują niskie oprocentowanie kredytu, jednak tylko w sytuacji, gdy klient będzie korzystał dodatkowo z innych produktów banku. Na przykład w Lukas Banku klient może uzyskać bardzo niską marżę na poziomie 0,5 pkt. proc. dla kredytu w złotych (przeciętny poziom 1 proc.), jednak musi stać się posiadaczem pięciu innych produktów tego banku (lokaty, karty kredytowe, konta) i korzystać z nich przez okres co najmniej 5 lat (przykładowo, lokata musi opiewać na kwotę minimum 2,5 tys. zł).

Banki chętnie sięgają także po promocje typu "pierwszy rok taniej". Rzeczywiście przez pierwszy rok kredyt jest tańszy, co banki eksponują w reklamach. Potem jednak wraca ono do normalnego poziomu, o czym nieświadomy klient nie zawsze wie. Promocję tego typu oferuje m.in. Deutsche Bank, który dla klientów kupujących mieszkania od deweloperów, przez pierwszy rok pobiera promocyjną marżę wynoszącą 0,25 pkt. proc.. Potem wraca ona do normalnego poziomu wynoszącego zależnie od kwoty kredytu nie mniej niż 0,7 pkt. proc.

Kolejny haczyk w umowach kredytowych to tzw. spread dla kredytów walutowych, który stosują wszystkie banki (różnica pomiędzy kursem kupna i sprzedaży waluty; przy wypłacie kredytu stosowany jest kurs niższy, a przy spłacie wyższe). Jeden z najwyższych spreadów na rynku ma Dom Bank. Wynosi on ponad 15 groszy i podnosi miesięczną ratę kredytu na kwotę 400 tys. zł (na 30 lat) o ponad 140 zł.

Zaniżone oprocentowanie

Kredyty wzrosną

Rada Polityki Pieniężnej podniosła pod koniec marca o 0,25 pkt. proc. podstawową stopę procentową. W ślad za tą podwyżką na pewno zdrożeją kredyty hipoteczne.
Oznacza to wzrost miesięcznej raty kredytu na kwotę 200 tys. zł (zaciągniętego na 30 lat) o 33 złote. Trzeba jednak pamiętać, że banki aktualizują oprocentowanie z opóźnieniem. W niektórych bankach opóźnienie w zmianie oprocentowanie wynosi 3 miesiące, w innych jest nawet dłuższe. To jeszcze bardziej może odsunąć moment, w którym podwyżka przełoży się na wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych.

Pułapki można też spodziewać się przy kredytach gotówkowych i ratalnych. W przypadku tych pierwszych powszechne jest zaniżanie nominalnego oprocentowania kredytu, tak by wyeksponować je w reklamie.

Jednak taki kredyt wcale nie jest tani, bank podnosi bowiem prowizję do maksymalnego dopuszczanego przez prawo poziomu, czyli 5 proc. Na przykład w ING Banku Śląskim oprocentowanie nominalne "Pożyczki Wiosennej" wynosi 12,5 proc. Jednak po uwzględnieniu prowizji rzeczywista stopa procentowa rośnie do ponad 24 proc.

Inne banki także eksponują niskie oprocentowanie, z tym, że nie jest ono nieosiągalne dla większości klientów. Na przykład BZ WBK reklamuje swój "Tani Kredyt Gotówkowy" oprocentowaniem 7,99 proc. Jednak w tabeli opłat banku najniższe normalne oprocentowanie to 16,2 proc. Opatrzone jest ono gwiazdką z informacją, że tylko "najlepsi" klienci mogą liczyć na oprocentowanie wynoszące 7,99 proc.

Bank nie definiuje jednak, kto należy do grupy najlepszych klientów.

Natomiast powszechną praktyką w przypadku kredytów ratalnych jest nadużywanie pojęcia "rata zero proc.". Niestety tylko nieliczne z takich ofert są rzeczywiście tym, czym się wydają.

W większości przypadków suma miesięcznych rat jest równa cenie kupowanego towaru, z tym, że klient w momencie zakup musi zapłacić prowizję równą pierwszej racie. W przypadku zakupu na kwotę 5.000 zł rozłożonego na 10 rat po 500 zł, taka prowizja skutkuje rzeczywisty oprocentowanie na poziomie ponad 21 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska