Filip zachorował w lipcu tego roku na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Poddano go leczeniu we wrocławskim szpitalu, w którym spędził trzy miesiące. Teraz musi być okresowo leczony chemią.
- Został zdiagnozowany, nie ma wątpliwości, że jest bardzo chory - mówi mama chłopca Anna Wikar. - Podczas pobytu w szpitalu dowiedziałam się o istnieniu Fundacji Mam Marzenie. Skontaktowałam się z nią i zgłosiłam największe marzenie syna - chciał mieć swój pokój strażacki. Interesuje go wszystko co jest związane ze strażą pożarną.
W ubiegłą sobotę przyjechała do chłopca ekipa z Fundacji, darczyńcy oraz wolontariusze. Póki Filip siedział w odwiedziny u babci, wszyscy zajęli się montażem mebli. Po kilku godzinach pokój chłopca zmienił się nie do poznania - pośrodku stanęło czerwone łóżko, o kształcie wozu strażackiego.
W koncie ustawiono szafkę przypominająca dystrybutor do paliwa. W drugim koncie stanęła jeszcze jedna szafka ze strażackimi gadżetami. Nawet pościel ozdobiono podobizną bajkowego strażaka.
Jechał na sygnale
Kiedy wszystko było gotowe, strażacy przywieźli Filipa z domu babci do jego własnego pokoju. Chłopiec odbył podróż wielkim wozem strażackim, który jechał na sygnale. Strażacy włączyli też niebieską lampę. Na osiedlu ludzie wyglądali z okien, czy czasami nie pali się ich blok. Patrzyli ze zdziwieniem na Mikołaja i dwie Śnieżynki, które poprowadzili za ręce chłopca do jego odnowionego pokoju. Nie wierzył własnym oczu.
- Filip jest bardzo szczęśliwy, bo spełniło się jego marzenie. Do tej pory siedział zamknięty w czterech ścianach szpitalnego pokoju, teraz wierzy, że świat może być kolorowy - mówiła ze wzruszeniem Anna Wikar. - To niesamowite, takie wspaniałe prezenty, taka radość dla wnuka - cieszyła się Grażyna Kwaśniewska, babcia Filipa.
Mebel ze Stanów
Oprócz strażackich mebli, chłopiec dostał od Mikołaja klocki lego, toporek, kask, gaśnicę. Za Mikołaja przebrała się Monika Piaskowska z Gorzowa Wlkp., która wraz z mężem Sławomirem ufundowała pokój strażacki i prezenty. Dystrybutor trzeba było sprowadzić ze Stanów, bo w kraju nie było takiego. W roli Śnieżynek u boku Mikołaja wystąpili wolontariuszki Ania Wojciechowska i Dagmara Kobryń.
Meble przywiózł swoim samochodem Robert Liwoch, właściciel firmy transportowej. Nad przebiegiem całej akcji czuwała szefowa lubuskiego oddziału Fundacji Dorota Jurczyńska. - Dlaczego to zrobiliśmy? - zastanawia się Sławomir Piaskowski. - Bo chcieliśmy Filipowi sprawić trochę radości.
Szukają marzenia
Dorota Jurczyńska tłumaczy, że tak naprawdę Fundacja Mam Marzenie nie ma żadnych funduszy, nikt w niej nie pracuje na etacie. - Jesteśmy wolontariuszami, wyszukujemy dzieci chorych, którym zagrożone jest życie, zarazem szukamy i sponsorów, którzy zechcą spełnić marzenia malucha. Nigdy nie spotkaliśmy się z odmową.
Wielu rodziców chorych dzieci nie wie o naszej Fundacji. Można zgłosić marzenie każdego ciężko chorego dziecka w wieku od 3 do 18 lat. Mamy swojego konsultanta medycznego, który rozpoznaje sytuację - zaznacza Dorota Jurczyńska.
Kontakt z gorzowskim oddziałem Fundacji: tel. kom. 515 199 630, fax 095 733 66 24, e - mail: [email protected].
Podczas sobotniej przejażdżki wozem strażackim Filip zdobył wielu przyjaciół wśród strażaków. - Zapraszamy cię do nas, zawsze będziesz miłe widzianym gościem - powiedział chłopcu na pożegnanie ogniomistrz Krzysztof Pazdan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?