Prym wiodą oczywiście media, które Polskę, jej suwerenność oraz niepodległość, mają tam, gdzie kończą się plecy, a zaczyna inna część ciała. Oto, prezydentowi Andrzejowi Dudzie, któremu Donald Tusk groził sznurem i gałęzią zgiętą pod ciężarem, nie „zmiękła rura”, zwłaszcza przed kimś takim, jak były lider Platformy Obywatelskiej. Szef partii, która przegrała z Prawem i Sprawiedliwością, ale koło ratunkowe rzuciła mu Trzecia Droga, nie traci jednak rezonu.
Strata każdego dnia, to jest strata dla naszej ojczyzny – powiedział zaraz po ogłoszeniu decyzji, że długo jeszcze nie pojawi się w Brukseli jako premier. Jeśli w ogóle, kiedykolwiek.
Każdy dzień bez Tuska w Kancelarii Premiera, a co za tym dalej idzie, w Brukseli, to szansa na to, że uda się obronić niepodległość Polski.
Będzie teraz trochę czasu na to, aby codzienna rzeczywistość roznegliżowała prawdziwe intencje głównej opozycyjnej partii. To również szansa na to, że suwerenność państwa polskiego zostanie obroniona. Tusk, a więc „wunderkind” (red.: dziecko o wybitnych zdolnościach) europejskich elit, może wszystko popsuć, choć zapowiadało się, że zmiany w traktatach uda się przeprowadzić szybko i bez problemów. Z tego też powodu, przesunięto nawet głosowanie w Parlamencie Europejskim, z 12 października, na czas po wyborach. Tak na wszelki wypadek, żeby nie drażnić Polaków, a tym bardziej nie dawać powodu do snucia wizji, że ktoś chce cokolwiek Polsce odbierać.
Po wyborach w Polsce, wizja federalizacji UE nabrała kosmicznego wręcz przyśpieszenia. Wszystko miało pójść jak po maśle: Tusk dostaje misję tworzenia rządu i szybko zostaje premierem, 15 i 30 listopada odbywa się Rada ds. Ogólnych UE, która przygotowuje ostateczne decyzje we „Wspólnocie”, a podczas Rady Europejskiej 14 i 15 grudnia, powracający po 9 latach Donald Tusk, dla dobra Polski „która wraca w roli lidera do UE”, godzi się na zmiany instytucjonalne. Rzecz w tym, że prezydencka decyzja o powierzeniu misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, mocno ten scenariusz psuje. Terminy się przesuwają, a dla struktur i krajów Polsce nieprzyjaznych, sytuacja w naszej polityce jest jak bolący ząb. Pewne jest, że w tej rozgrywce chodzi o coś więcej, niż tylko o to, kto będzie premierem. Przegrana będzie skutkować tym, że funkcja premiera będzie prestiżowa w Polsce, ale bez znaczenia w UE.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?