Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciasny spokój

Rafał Darżynkiewicz
Takiego rozstrzygnięcia derbowej rywalizacji nie spodziewali się ani najwięksi optymiści z południa, ani tym bardziej najwięksi pesymiści z północy. Taki pogrom w takim spotkaniu! To nie tak miało być - powtarzają gorzowianie.

Znalezienie przyczyn słabej, by nie rzec kompromitującej porażki, będzie trwało. Czy uda się je znaleźć? Pewnie niedzielny występ w Zielonej Górze ma, w przypadku Caelum Stali, podobne źródło jak ten inauguracyjny pogrom w Lesznie.

O ile kwietniową wpadkę można było wytłumaczyć żużlowym przednówkiem, o tyle blamaż przy ul. Wrocławskiej każe inaczej spojrzeć na siłę gorzowian. To drużyna nieobliczalna. Nazwiska z najwyższej półki. Każdy potrafi pojechać świetnie, dlaczego więc Tomasz Gollob i spółka nie jadą? Brak motywacji? Ten argument odpada. To przecież były derby - trudno o większą dawkę motywacji.

Coś nie zagrało i to już nie pierwszy raz. Może potrzebny jest wstrząs, a może po prostu jeden udany, zwycięski mecz i to z silnym rywalem. Okazja już w niedzielę. Do Gorzowa przyjeżdża mistrz, lider i niepokonany Unibax. Faworytem będą goście z Torunia, ale gospodarze wcale nie stoją na straconej pozycji. Nieobliczalni mogą wreszcie zaskoczyć i pewnie zaskoczą, bo 27 zdobytych punktów w Zielonej Górze to nie jest obiektywna ocena siły gorzowian.

Zupełnie inaczej sprawy się mają w radującej się "strefie myszy". Właśnie derby były dla zespołu Piotra Żyty takim meczem, który miał dać odpowiedź, na co go stać. Są tacy mocni? Tak, ale tylko w sytuacji gdy Fredrik Lindgren i Niels Kristian Iversen jadą skutecznie. Pewnie gdyby jeździli tak w Lesznie, Bydgoszczy i Toruniu, to Falubaz byłby niepokonanym liderem. Tak jednak nie jest i niewiadomo kiedy znów będzie. W niedzielę we Wrocławiu? Może tak, a może nie. Bo przecież to tylko sportowa rywalizacja. Każdy może mieć słabszy dzień. To kochamy w sporcie, tym się emocjonujemy. Przecież gdyby wszystkie mecze były przewidywalne, to po co je rozgrywać?

Kilkakrotnie na tych łamach piałem z zachwytu nad nowoczesnością toruńskiej Motoareny. Zdania nie zmieniam. To bez wątpienia obiekt wzór. Stadionowi w Zielonej Górze do choćby szczypty nowoczesności daleko, ale ma to coś. Coś niepowtarzalnego. Gdy jest wypełniony do granic, gdy zasiadają na nim kibice obu drużyn jest czymś magicznym. Wrażenie jak zwykle niesamowite. Mały, ciasny, ale własny i najważniejsze, że z magiczną atmosferą. Tego nie da się wybudować, to trzeba mieć. Tego zazdroszczą zielonogórzanom nie tylko żużlowcy innych drużyn, ale także kibice zasiadający na innych stadionach, także ci w Toruniu. Nie można mieć wszystkiego.

Mistrzowie Polski już zapewnili sobie mistrzostwo na półmetku rozgrywek, jeszcze kilka spotkań i pewnie będą mogli cieszyć się z pierwszego miejsca przed play off. Pewnie i im zdarzy się porażka, ale to na razie jedyny ligowy pewniak, by znaleźć się w szóstce. Pozostałych czeka niesamowita walka, pewnie do ostatniej serii spotkań o ligowy spokój. Może na torze będą zdarzać się wysokie zwycięstwa jednych i druzgocące porażki drugich, ale tabela ciągle jakaś taka ciasna. Ciągle każdy może wygrać z każdym. Kto zaskoczy w niedzielę? Czekam na niespodziankę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska