Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z tą Zieloną Górą?

Artur Matyszczyk 0 68 324 88 20 [email protected]
Na tle bujających nieco w obłokach prezydentów najbardziej okazale wypadły słowa rektora UZ Czesława Osękowskiego.
Na tle bujających nieco w obłokach prezydentów najbardziej okazale wypadły słowa rektora UZ Czesława Osękowskiego. fot. Marek Marcinkowski
Z wypowiedzi byłych prezydentów i obecnego łatwo wywnioskować, że patrzą oni na miasto przez różowe okulary. Czy jest naprawdę tak dobrze?

Takiej debaty w mieście jeszcze nie było. Ale to zrozumiałe, wszak i okazja pojawiła się wyjątkowa. Minęło dokładnie 20 lat od pierwszych, wolnych wyborów parlamentarnych.

Dlatego wraz z lubuskim Oddziałem Telewizji Polskiej oraz Uniwersytetem Zielonogórskim zorganizowaliśmy dyskusję o tym, jak przez te dwie dekady zmieniało się nasze miasto, jak dwudziestolecie na nie wpłynęło. Debata w trakcie trwania płynnie przeszła także na tor przyszłości. A wielu zaczęło się głośno zastanawiać, czego Zielona Góra potrzebuje do odpowiedniego rozwoju.

Brakuje ciągłości

W rektoracie zebrały się najznakomitsze nazwiska związane z Winnym Grodem. Głos zabrali prezydenci, którzy sprawowali urząd po 1989 roku. Co ciekawe, w kilku kwestiach uczestnicy debaty prezentowali zaskakująco zbieżne poglądy. Według nich musimy zrobić wszystko, żeby zatrzymać odpływ młodych ludzi. Politycy zaś dla dobra miasta powinni się pojednać ponad politycznymi podziałami.

Wreszcie spora część uważa, że miasto miałoby się lepiej, ale brakuje mu politycznej ciągłości władzy. I trudno z tymi wnioskami się nie zgodzić. Ale debata, choć bardzo potrzebna i udana obnażyła również nasze miejskie słabości. Bo w rektoracie gdyby nie dziennikarze, to w ogóle tych młodych osób, o których mówiono, by nie było. Po drugie sami rozmówcy w wypowiedziach chcąc nie chcąc umykali w uliczki politycznych podziałów i sporów.

Wzmacniać uczelnię

Na tle nieco bujających w obłokach prezydentów, którzy jak wynika z ich przemówień patrzą na miasto przez różowe okulary, najbardziej okazale wypadł gospodarz spotkania, rektor UZ Czesław Osękowski.

- Trzeba wzmacniać uczelnię, żeby zatrzymać w mieście młodych ludzi, bo oni zasilają swoim intelektem i pieniędzmi inne miasta, Poznań, Wrocław. W innym wypadku Zielona Góra ulegnie degradacji - w pełnym ekspresji przemówieniu stwierdził profesor. - Nie wyobrażam sobie, żeby zielonogórskie władze nie kooperowały z otoczeniem. My, jako większe miasto mamy powinność wobec tych mniejszych. Bo nasze zadanie, to nie tylko zatrzymanie młodych za wszelką cenę, ale i ich napływ z regionu. Walczy o ten kapitał.

Trudno się rektorem nie zgodzić. Kolejni uczestnicy również o tym wspominali. Zygmunt Listowski dorzucił, że bardzo ważna jest współpraca z różnymi środowiskami. Choć zaznaczył, że nigdy nie zaspokoi się potrzeb wszystkich. Wspomniał o ważnym problemie, przed którym stoi Zielona Góra, a mianowicie poszukiwanie nowych terenów pod inwestycje. - Przyznam, ja bałem się tej sprawy. To niestety wiąże się z wycinką lasów. Nic nie zrobimy, takie mamy położenie - zauważył obecny radny SLD.

Jesteśmy wspaniali

Bożena Ronowicz podkreśliła, że owszem, uczelnia jest symbolem, ale w regionie. W Polsce słyniemy z tradycji winiarskiej i nie wolno nam tego zaprzepaścić. Janusz Kubicki z kolei rozpływał się w zachwytach nad swoim miastem. - Zielona Góra jest wspaniała. Mamy ogromny potencjał. Tylko nie do końca potrafimy docenić to, co robimy - obecny włodarz aż promieniał.

W tych wszystkich wypowiedziach jednak zabrakło konkretów. Bo tak naprawdę poza hasłami, o których słyszymy od dawna, prawie wcale nie pojawiły się propozycje rozwiązań. Rozmówcy ewidentnie też stronili od trudnych tematów. No właśnie, a jak te mijające 20 lat zmieniło Zieloną Górę i czego ona naprawdę potrzebuje? Ciekawe spostrzeżenia ma szef pubu 4 Róże dla Lucienne Bruno Kieć. - Debata składała się z samych peanów pochwalnych. A powinna przedstawiać nie tylko mocne, ale i słabe strony. A tych nie brakuje.

Zdaniem Kiecia w mieście zdecydowanie szwankuje promocja.

Ulotki to niewypał

- Urzędnicy, którzy zajmują się nią, a także kulturą powinni zrozumieć, że to co robią, np. ulotki na targach, są niewypałem. Zdajmy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy ośrodkiem z zabytkami. Dla Wieży Głodowej czy szlaku winnego turyści nie przyjadą - pozbawia złudzeń Kieć.

- Nie mamy przemysłu, ale za to świetny potencjał artystyczny i kulturalny. Tymczasem często na targach według magistratu jedyną imprezą jest Winobranie. A gdzie w takim razie festiwale jazzowe, festiwal rockowy, kabaretowy i wiele, wiele innych imprez. One odbywają się na przestrzeni całego roku i powinny być promowane przez miasto.

Kieć zauważa, że niektóre interesujące przedsięwzięcia upadły właśnie przez brak mocniejszego wsparcia ze strony urzędu. I to bez względu na osobę, która akurat nim zarządzała. - Brakuje nam całościowego podejścia. Dobra promocja kultury to są pieniądze, które leżą na ziemi, miejsca pracy, które my tracimy - podsumowuje szef 4 Róż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska