Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co to za puchar?!

Janusz Dobrzyński
Która złapie piłkę? Na parkiecie Joanna Czarnecka (w jasnym stroju) i Łucja Tomczak, a nad nimi Marta Gajewska (nr 12) i Anna Pietrzak.
Która złapie piłkę? Na parkiecie Joanna Czarnecka (w jasnym stroju) i Łucja Tomczak, a nad nimi Marta Gajewska (nr 12) i Anna Pietrzak. fot. Katarzyna Chądzyńska
Już rzut oka na skład zespołu z Polkowic nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że szefom CCC nie zależy na awansie do finału Pucharu Polski.

AZS PWSZ SOWOOD GORZÓW WLKP. - CCC POLKOWICE 103:66 (27:22, 18:22, 26:11, 32:11)

AZS PWSZ SOWOOD GORZÓW WLKP. - CCC POLKOWICE 103:66 (27:22, 18:22, 26:11, 32:11)

AZS PWSZ SOWOOD: Wenjing 18, Banaszkiewicz 12, Xin 10, Ristić 8, Zalesiak 7 oraz Czarnecka 17, Karpińska 13, Kaszewska i Kaczmarczyk po 5, Żurowska 4, Kozdroń i Czubak po 2.
CCC: Żytomirska 22, Kaszuwara 14, A. Pietrzak i M. Pietrzak po 6, Gajewska 3 oraz Tomczak 15, Paździerska i Wawro 0.
Sędziowali: Artur Fiedler (Poznań) i Roman Putyra (Wrocław). Widzów 300.

Porównując z niedawnym meczem obu zespołów w ekstraklasie, w składzie przyjezdnych brakowało całej podstawowej piątki, plus Anny Szyćko! - Były tego dwa powody - wyjaśnił Wojciech Spisacki, który zastępował Andrzeja Nowakowskiego w roli trenera. - Chcieliśmy ograć zawodniczki, które rzadko występują w lidze, a dziś miały możność konfrontacji z wymagającym zespołem. A mówiąc szczerze, terminarz finału Pucharu Polski, tuż przed play offami, nam nie pasuje, stąd taka koncepcja. To fajna impreza, ale jeszcze nie tak prestiżowa, jak liga, więc tu powinny występować te zespoły, które chcą grać.

Mecz zaczął się od pięknego rzutu Katariny Ristić za trzy punkty, ale później było już różnie. Trener Dariusz Maciejewski dał pograć wszystkim zawodniczkom, ale wyraźnie oszczędzał te z podstawowej piątki. Na parkiecie mogły więc pokazać się lepiej obie Chinki, a zwłaszcza skuteczna wczoraj Mao Wenjing. W sumie jednak w grze akademiczek było sporo chaosu i na przerwę schodziły z minimalną przewagą.

- W pierwszej części byłyśmy mało skoncentrowane, a nasza obrona w pełni zafunkcjonowała dopiero po przerwie - oceniła Joanna Zalesiak. - Wtedy grałyśmy już tak, jak na codziennych treningach, a więc uważnie i agresywnie.

I rzeczywiście, w drugiej części był to mecz do jednej bramki. - Nie można nam zarzucić, że nie chcemy awansować - powiedziała Judyta Banaszkiewicz. - Podeszłyśmy do pojedynku z pełną powagą i cieszymy się, że wygrałyśmy. Szkoda tylko, że nie mogłyśmy zmierzyć się z rywalkami w pełnym składzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska