Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cofający radiowóz uderzył w skuter mieszkańca Kostrzyna. Policjant został upomniany, a nasz Czytelnik został z uszkodzonym pojazdem

Jakub Pikulik
Jakub Pikulik
Policjant kierujący radiowozem w czasie manewru cofania uderzył w skuter. Jednoślad został uszkodzony, jego właściciel trafił do szpitala, a policjant usłyszał upomnienie. - Mam problemy z wypłatą odszkodowania - mówi nasz Czytelnik.

Była sobota, 14 lipca. Nasz Czytelnik (nie chce nazwiska w gazecie) wracał z pracy przez os. Leśne. Podjechał do stojącego radiowozu policji. - Nagle kierowca radiowozu włączył wsteczny bieg i zaczął cofać. Nie zdążyłem zareagować, radiowóz z impetem uderzył w mój skuter - mówi nam mieszkaniec Kostrzyna. Uderzenie było na tyle mocne, że przednie koło skutera wbiło się pod radiowóz. Policjanci musieli unieść samochód, żeby wydobyć spod niego koło skutera. - Po uderzeniu policjant wysiadł i zapytał, czy nic mi nie jest. Na miejsce wezwano też patrol ruchu drogowego - mówi nasz Czytelnik.- Uderzenie nie było silne, kierowca skutera nie spadł z pojazdu, nie uskarżał się też na żadne dolegliwości - mówi Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Dodaje, że kierowca radiowozu popełnił błąd. - Policjant twierdzi, że nie widział skutera w lusterkach. Mimo wszystko w trakcie manewru cofania należy zachować szczególną ostrożność. Na miejsce przyjechali policjanci ruchu drogowego, policjant kierujący radiowozem usłyszał upomnienie - dodaje. G. Jaroszewicz.

Mieszkaniec Kostrzyna nie spadł ze skutera, nie uderzył też o nic głową. - Na początku nic mnie nie bolało, dlatego nie chciałem pomocy ratowników medycznych, czułem się dobrze. Po załatwieniu wszystkich formalności zacząłem prowadzić uszkodzony skuter do domu (policja zabrała dowód rejestracyjny uszkodzonego jednośladu - dop. red.). Ale już po przejściu kilkuset metrów zacząłem odczuwać dolegliwości. Doszedłem do domu i poszedłem prosto do szpitala - mówi nasz Czytelnik. Dodaje, że po uderzeniu głowa odskoczyła mu do tyłu, przez co ucierpiał jego kark. Kostrzynianin trafił do szpitala na cztery dni. Okazało się, że ma uraz głowy i odcinka szyjnego kręgosłupa.

Policja o jego pobycie w szpitalu jednak nic nie wie. - Nie mamy takich informacji. Ofiary kolizji czasem odczuwają dolegliwości po upłynięciu pewnego czasu. Jeśli poszkodowana osoba chce dochodzić swoich praw, powinna zgłosić się z dokumentacją medyczną na komisariat policji - mówi G. Jaroszewicz.

Nasz Czytelnik tak zrobił. Zaraz po wyjściu ze szpitala udał się na komisariat. Chciał otrzymać notatkę z kolizji i wynik badania alkomatem, potwierdzający, że obaj kierowcy byli trzeźwi. - Nic nie dostałem. Poinformowano mnie, że sprawa została zamknięta, a jeśli chcę jakieś dokumenty, to muszę się zwrócić do komendy policji w Gorzowie. Nikt nie wyjaśnił mi jak to zrobić. Koszt naprawy skutera będzie wysoki. Bez notatki od policji nie otrzymam odszkodowania z ubezpieczalni - załamuje ręce kostrzynianin. To nie koniec problemów. Kolizja miała miejsce w drodze z pracy do domu, więc firma, w której pracuje poszkodowany mężczyzna, również żąda dokumentacji z kolizji.

Aktualizacja:
Już po opublikowaniu materiału skontaktował się z nami nadkom. Marek Waraksa, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wlkp. Wyjaśnił, że policjanci w żadnym wypadku nie uchylają się od odpowiedzialności za spowodowanie kolizji. - To zdarzenie drogowe, do którego podchodzimy tak samo jak do każdego innego. I nie ma znaczenia, czy sprawcą był policjant, strażak, czy zwykły obywatel. Sporządziliśmy notatkę z miejsca zdarzenia. W komisariacie w Kostrzynie nie ma wydziału ruchu drogowego, więc notatka została przesłana do wydziału ruchu drogowego w Gorzowie - tłumaczy naczelnik Waraksa. Dodaje, że notatkę taką policjanci przekazują bezpośrednio ubezpieczalni po tym, jak ubezpieczyciel się o nią zwróci. Mogą ją też przekazać poszkodowanemu mieszkańcowi Kostrzyna, gdy ten złoży wniosek o jej przekazanie. Naczelnik poprosił też o przekazanie jego numeru telefonu poszkodowanemu w kolizji kostrzynianinowi. - Chętnie odpowiem na wszystkie pytania i wyjaśnię wszystkie wątpliwości - mówi M. Waraksa. Numer przekazaliśmy. - Dziękuję, na pewno skontaktuję się z naczelnikiem. Cieszę się, że sprawę udało się tak załatwić - mówi mieszkaniec Kostrzyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska