Pani Wioletta często dojeżdża z Wielisławic do Strzelec. - Kierowcy PKS-u nie mają wydać nawet z 20 zł. Wtedy muszę jechać na przystanek końcowy po swoją resztą. A ja chciałabym wysiąść na wcześniejszym przystanku. Przecież to jest gorzej niż za komuny. Płacę, to chciałabym mieć jakichś komfort jazdy - opowiadała Czytelniczka.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Tadeuszem Kowalskim z Gorzowa, kierownikiem działu przewozów pasażerskich w PKS-ie. - W naszym regulaminie nie ma czegoś takiego jak saldo. Kierowca nie musi posiadać przy sobie pieniędzy - mówił. Reszta jednak musi być oddana.
- Kierowca może to zrobić, jak przybędzie mu pieniędzy od kolejnych pasażerów albo na przystanku końcowym. Jest jeszcze jedna możliwość. Kierowca może podpisać na bilecie, że nie wydał reszty. Wtedy pasażer może się po nią udać na stację - tłumaczył kierownik.
Dodał, że rzadko słyszy o sytuacjach, w których kierowca nie ma wydać reszty, a pasażer zmuszony jest jechać dalej niż zaplanował. - Przyjęte jest, że kierowca przed wyruszeniem w trasę ma przy sobie 100 zł. Ale zdarzy się jeden klient, który da za bilet 100 zł, kolejny da 100 zł i potem reszty nie ma jak wydać - mówił Kazimierz Zarębski, kierownik PKS-u w Strzelcach.
Anna Gabryelów, powiatowy rzecznik praw konsumenta, tak komentowała całą sprawę: - PKS chyba wychodzi z założenia, że świadczą swoje usługi, a jak ktoś nie chce, to nie musi korzystać. To nie jest dobra droga.
Pani Wioletta też jest zawiedziona postępowaniem PKS-u. - Nie widziałam, że takie rzeczy są w dzisiejszych czasach możliwe. Modlę się o konkurencję dla nich - podsumowała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?