- Nasi prawnicy są innego zdania - mówi burmistrz Andrzej Kunt. Strefie groziło 4, 8 mln zł kary za wycięcie bez pozwolenia 350 drzew. Suma może być jednak mniejsza.
Od ponad dwóch lat miasto próbuje wyegzekwować karę od Kostrzyńsko - Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Pisaliśmy o tym kilkukrotnie, ostatnio 17 grudnia 2008 roku w tekście " Spór o prawie 5 mln i wycinkę 350 drzew". Usłyszeliśmy wtedy w Urzędzie Miasta, że sprawa jest na ukończeniu i powinna mieć swój finał na początku roku. Tymczasem jest marzec, a decyzji wciąż nie ma.
Nie mieli interesu?
23 lutego minęło pięć lat od momentu zajścia. - Dobrze, że jest już po sprawie, bo strefa została w to wszystko wmanewrowana - mówi wiceprezes R. Dziduch. - Dwa lata z rzędu musieliśmy rezerwować w budżecie pieniądze pod tą karę. To blokowało nam inwestycję - dodaje. Po raz pierwszy też tłumaczy, co się wtedy wydarzyło.
- Zgłosiło się do nas sześciu mężczyzn, którzy chcieli wyciąć drzewa na naszym terenie, bo potrzebowali opału - opowiada. - Przysłała ich do nas pracownica Urzędu Miasta tłumacząc im, że jest to nasz teren i to my musimy wystąpić o zgodę na tę wycinkę. Zrobiliśmy to, ale ci ludzie pospieszyli się i zaczęli ciąć drzewa nie czekając na pozwolenie z urzędu. Nic o tym nie wiedzieliśmy - podkreśla wiceprezes.
Zaprzecza też, że strefie zależało na wycince, bo szykowała teren dla inwestora. - Nic takiego nie miało miejsca. Na drzewach tych nam nie zależało, bo rosły m.in. w rowach melioracyjnych i przez co mamy na tym terenie kłopot z odprowadzaniem wody - dodaje. Podkreśla też, że właśnie z tego powodu strefa byłaby zwolniona z opłat za wycinkę. - Nie mieliśmy więc żadnego interesu w tym, żeby te drzewa nielegalnie usuwać - mówi.
Decyzja lada moment
Innego zdania jest magistrat. Kłopot jednak w tym, że miasto nie może wciąż dowieść winy strefy. Dwukrotnie wydawało już decyzję w tej sprawie i nakładało karę na strefę, ale za każdym razem uchylało ją Samorządowe Kolegium Odwoławcze dopatrując się wad proceduralnych.
- Ponieważ sprawa jest nadal w toku i żadna decyzja się nie uprawomocniła nie można mówić o przedawnieniu tej sprawy - twierdzi więc burmistrz Andrzej Kunt. Wyjaśnia też, że urząd nie mógł wydać decyzji, tak jak zapowiadał na początku roku, bo nie dysponował jeszcze wszystkimi koniecznymi ekspertyzami, m.in. dendrologów.
- W tej chwili mamy już prawie wszystkie materiały i będziemy wkrótce przygotowywać tę opinię - dodaje. Czy magistrat podtrzyma karę czy umorzy sprawę nie potrafił jeszcze odpowiedzieć. - Jeśli kara zostanie utrzymana to będzie najprawdopodobniej zmniejszona na podstawie ekspertyz dentrologów, które już mamy. Wskazują one, że niektóre drzewa wycięto w innym czasie niż sądziliśmy - wyjaśnia A. Kunt. Kwoty nie potrafił jednak na razie podać. Do sprawy więc wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?