Pojechaliśmy do szkoły. W przeszklonej stołówce siedziały dzieci z klas I-III i jadły śniadanie. Dziś dodatkowo trafił im się rarytas, bo zamiast marchewki dostały sok owocowy. - W semestrze dostają takie dwa. Ten jest drugi - powiedziała kierowniczka świetlicy Ewa Jankowiak, która zajmuje się akcją.
Owoce rozdawane są w szkole już od 2009 roku. Kierowniczka świetlicy nie ukrywa, że marchewka mogła nie wyglądać estetycznie, ale na pewno był świeża. - Żeby warzywa do nas dojechały, po tym jak zostały wcześniej obrane, potrzeba kilu godzin - tłumaczy. - Stąd może niektóre z nich wyglądają czasem mało apetycznie.
Nalegała jednak, że jeśli taka się trafi, żeby uczniowie zgłosili to nauczycielom. - A oni na pewno wymienią - zapewniała. Dodała, że przypadek przez nas opisany mógł zaistnieć dlatego, że rodzic zobaczył marchewkę kilka dni później, po tym jak została ona dana dziecku.
Potwierdzeniem tych słów mogą być zadowolone miny dzieci. - Dobre są. Ja najbardziej lubię gruszkę - krzyczy jedno. - A ja jabłko - przekrzykiwały się nawzajem uczniowie szkoły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?