Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy powinniśmy się bać przychodząc na stadion?

Redakcja
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zamknięte stadiony piłkarskie, aresztowania demonstrantów, nagonka prasowa, zakazy stadionowe, zaostrzone przepisy… Tak wygląda kibicowska Polska 2011.

Chuligańskie wybryki na obiektach sportowych nie są czymś nowym, nie są produktem ostatnich 20 lat. Tak samo 80, 50, 30 lat temu, tak teraz zdarzają się na stadionach chuligańskie wybryki. Co więc wyróżnia obecną sytuację, w której coraz częściej padają stwierdzenia "wojna rządu z kibolami"?

Czas mediów

Prasa, telewizja, radio i internet nie na darmo nazywane są czwartą władzą. Dostęp do informacji jest powszechny, media ze wszystkich stron bombardują nas wiadomościami, które rzadko kiedy mamy możliwość zweryfikować lub zgłębić. Tak, m.in. zaczyna się medialna nagonka na kibiców.

W ciągu ostatnich 20 lat prasa bardzo często wypowiadała się o burdach na stadionach. Nawet w "Tygodniku Żużlowym" z lat 90. można znaleźć zdjęcia oraz wiadomości o szalikowcach m.in. toruńskiego Apatora. W większości przypadków teksty miały charakter informacyjny, sytuację zmienił jednak jeden z najważniejszych dzienników w kraju… "Gazeta Wyborcza".

A zaczęło się kilka lat temu od niepochlebnych artykułów pod adresem kibiców poznańskiego Lecha. Gazeta publikowała kolejne teksty, dziennikarze coraz śmielej krytykowali. Czara goryczy przelewa się jednak, kiedy "GW" publikuje fałszywą informację o członkach Wiary Lecha. W tekście dotyczącym zatrzymania osób podejrzanych o udział w grupie przestępczej, padają stwierdzenia, iż część z zatrzymanych, to członkowie poznańskiego stowarzyszenia kibiców. Jak się później okazuje, to nieprawda. Poznańscy kibice w reakcji na fałszywe informacje rozpoczynają bojkot produktów firmy Agora SA - właściciela "Gazety Wyborczej". Bojkot przybrał już charakter ogólnopolski.

Podobne, choć mniej skrajne sytuacje, pojawiają się również w innych tytułach. Redakcje pilnują, aby wyeliminować nieprawdziwe informacje, zamiast tego pojawia się fala artykułów, w których są statystki przedstawiające w złym świetle społeczność kibiców. Nagle, obok statystyk rozbojów, podaje się procent incydentów z udziałem kibiców. W statystyce osób podejrzanych o udział w grupach przestępczych są informacje o udziale kibiców piłkarskich. Warto dodać, że media nie opisują chuligańskich wybryków na stadionach, bowiem takie są rzadkością, wszelkie teksty anty-kibicowskie podejmują tematy poboczne, niezwiązane ze sportem.

Statystyczny Kowalski karmiony jest, więc przez media ogólnikami, hasłami i propagandą, sam nie będąc w stanie zweryfikować czy faktycznie "podejrzani kibice" zostali skazani, oskarżeni czy też uniewinnieni. Najczęściej jednak statystyczny Kowalski nie jest zainteresowany szczegółami. Zadowala się pierwszą otrzymaną informacją.

Inny ważny aspekt używany w kreowaniu negatywnego wizerunku kibiców to… wybiórczość. O stadionowej burdzie lub wybitej po meczu szybie w pobliskim sklepie media dudnią niekiedy przez kilka dni. Na okoliczność wydarzeń przepytywani są po kilka razy prezesi klubów, rzecznicy policji, niestety rzadko uczestnicy zajść.

Z drugiej strony są pozytywne zjawiska, o których często w mediach się nie mówi. Kibice w całej Polsce, poza dopingiem własnego klubu, angażują się w akcje charytatywne i społeczne. Nie trzeba daleko szukać, fani Falubazu z klubem żużlowym od lat pomagają chorym dzieciom i osobom potrzebującym pod hasłem "Falubaz pomaga". Wielość akcji, poświęconego czasu, zebranych pieniędzy jest olbrzymia. Jednak o większości takich inicjatyw w mediach nie pojawia się nawet wzmianka. Niestety, przyjęto zasadę - sensacja, tragedia oraz negatywne zdarzenia, to podstawowe materiały na okładkę lub news dnia.

Pikniki i kocioł

Szalikowiec, kibic, pseudokibic, ultras, kibol, stadionowy zadymiarz, sportowiec/chuligan to tylko podstawowe nazwy, jakimi określa się osoby kibicujące danej drużynie. Media uwielbiają w krótkiej, enigmatycznej nazwie zamknąć, zaszufladkować określone osoby i grupy. Coraz częściej z tego powodu dochodzi wręcz do absurdów.

Społeczność kibiców nie jest grupą, którą można jednoznacznie zdefiniować. Część osób na stadionie pojawia się zupełnie przypadkowo, część to tzw. pikniki, czyli osoby niebiorące aktywnego udziału w dopingu, zainteresowane w głównej mierze widowiskiem. Swoje miejsce mają również tzw. ultrasi, czyli grupy i osoby przygotowujące oprawy, prowadzące doping, aktywnie wspierające drużyny. Mniejszą grupą, wręcz elitarną, są tzw. sportowcy, czyli grupy, które 20 lat temu w mediach nazywano szalikowcami, 10 lat temu pseudokibicami, a obecnie najczęściej kibolami czy chuliganami. Teraz ta ostatnia grupa najczęściej obrywa za wszelkie burdy i chuligańskie wybryki, a każda osoba zachowująca się nieprawidłowo, przypisywana jest automatycznie do nich. W praktyce w ostatnich latach bardzo rzadko dochodziło do awantur na stadionach ze względu na wzmożone środki bezpieczeństwa typu monitoring, kamery biometryczne, większa ilość ochrony i policji. Ekipy chuligańskie spotykają sie poza stadionami, na uboczu i tam załatwiają swoje porachunki w taki sposób, aby nie ucierpiały osoby postronne. Tym sposobem dochodzimy do ostatniej grupy pośród kibiców tzw. zadymiarzy - przypałowców. Nie należą oni do ultrasów i sportowców, daleko im do pikników. Zadymiarz to najczęściej zwykły kibic niesiony poczuciem anonimowości w tłumie, najczęściej agresywnie nastawiony przez stan upojenia alkoholowego. Rzucić butelką, pokazać goły tyłek, napluć na kogoś to jego standardy bycia. Przez takie osoby konsekwencje ponoszą ekipy chuligańskie, do których taki osobnik jest od razu przepisywany przez organy ścigania, media czy tez pozostałych bywalców stadionu.

Kiedy w niedzielne popołudnie na stadion przybywa 15 tysięcy osób, na przestrzeni obiektu zgromadzona jest… mała miejscowość. Jak w każdej społeczności, tak pośród kibiców znajdzie się ksiądz, nauczyciel, dyrektor korporacji oraz złodziej. Czy to oznacza, że powinniśmy się bać przychodząc na stadion? Absolutnie nie! Stadionowa statystyka przestępstw i wykroczeń wcale nie różni się od statystyki w 15-tysięcznym miasteczku. Dzięki współpracy klubów ze zorganizowanymi grupami kibiców praktycznie zniknął problem stadionowych bójek, burd i zadym.

Na straży porządku

Niechlubne miejsce w kontekście ostatnich wydarzeń na stadionach i poza nimi ma również policja. Organ mający na celu pilnować ładu i porządku, który wielokrotnie lamie prawo traktując kibica, jak kryminalistę. Policja wywołując w mediach burza po finale Pucharu Polski w Bydgoszczy zapomina, że w dużym stopniu sama jest winna takiej sytuacji. Sadzanie dwóch nienawidzących się grup kibiców na jednym stadionie w sektorach, które nie posiadają płotów, klatek, czy wysokich ogrodzeń jest strzeleniem sobie w stopę. Media dla odwrócenia uwagi pokazują efektowne zatrzymania kibiców z użyciem petard hukowych, wybijaniem szyb, wyważaniem drzwi, czy wręcz zabijaniem psa zatrzymanego kibica. Z drugiej strony mamy wydarzenia w Białymstoku, gdzie pokojowa i bardzo spokojna demonstracja kibiców krytykujących premiera kończy się masowym aresztowaniem. Taka wybiórczość w działaniu sprawia, iż coraz więcej osób zadaje sobie pytanie, czy w sprawie kibiców policja stoi na straży porządku, czy też jest narzędziem w rękach rządu w tzw. "wojnie z kibicami".

Czy na stadionach jest faktycznie tak niebezpiecznie, jak opisują niektóre media? Czy medialna panika i zaostrzanie przepisów faktycznie ma jakieś podstawy?

Najlepszym przykładem są stadiony najliczniej odwiedzane. W piłce nożnej to bez wątpienia poznański stadion Kolejorza, w żużlu stadion Falubazu. Porządku przy Bułgarskiej pilnuje ekipa sportowa Lecha i od kilku dobrych lat nie dochodzi tam do incydentów stadionowych.

Stadiony żużlowe są od wielu lat oazą spokoju w porównaniu do piłkarskich. Przypadki plucia na zawodników, rzucania plastikowych butelek na tor lub fragmentu siedziska, to marginalne sytuacje. Oprócz tych sytuacji, na próżno doszukiwać się bójek i zadym na żużlowych stadionach.

Niebezpieczne sytuacje na stadionach sportowych są rzadko spotykane. Z kim więc walczy rząd? Z kim walczy policja aresztując spokojnych demonstrantów w Białymstoku? Dlaczego media przedstawiają tylko kibiców-bandytów, a nigdy kibiców-społeczników? Dlaczego próbuje się cenzurować oprawy meczowe kibiców?

Na te pytania jedną z odpowiedzi dają sami kibice w postaci transparentu, który często można zobaczyć na naszych stadionach: "Niespełnione rządu obietnice, temat zastępczy kibice".

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska