Komisje sejmowe pozytywnie zaopiniowały projekt wprowadzenia automatycznego systemu nadzoru nad ruchem drogowym. Niebawem sprawą zajmą się posłowie, ale wszystko wskazuje na to, iż jeśli nie jesienią to najpóźniej na początku przyszłego roku, kierowcy zostaną zmuszeni do drastycznego ograniczenia prędkości jazdy. W przeciwnym wypadku będą narażeni na dotkliwe mandaty.
Mandat już następnego dnia
Zapowiadany system ma najkrócej polegać na postawieniu prawie tysiąca tzw. słupów, do których trafią fotoradary. Tych z kolei ma być ponoć nawet czterysta. Oznacza to, że słupy czy też maszty będą stały praktycznie w każdej większości miejscowości, przez które prowadzą drogi krajowe czy wojewódzkie. Co więcej, tak duża liczba radarów sprawi, że prawdopodobieństwo trafienia na ,,pusty'' słup będzie niewielkie.
Maszty z fotoradarami zostaną połączone z centralnym serwerem komputera, do którego trafią wszystkie zdjęcia pojazdów przekraczających prędkość. Zarówno tych nadjeżdżających jak też odjeżdżających.
Komputer niemal natychmiast wyszuka dane zmotoryzowanego i wyśle mu wezwanie do zapłacenia mandatu lub wskazania osoby, która prowadziła auto. Wezwanie ma trafić do zainteresowanego dzień lub dwa po wykroczeniu.
W przypadku, gdy właściciel auta odmówi zapłacenia grzywny, sprawa trafi do sądu.
Dodajmy, że wcześniej proponowano taką zmianę przepisów, by to właściciel auta, niezależnie czy nim kierował czy też nie, płacił mandat. Jednak od tego pomysłu odstąpiono.
Mandat zapłacą wszyscy
Całym systemem radarów oraz wystawianiem mandatów za przekroczenie prędkości zajmie się Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Centrum to powstanie przy Generalnym Inspektoracie Transportu Drogowego.
Dzięki temu odciążona zostanie policja. Zmiana ta sprawi też, że kary będą nakładane w drodze decyzji administracyjnej, a nie mandatu karnego. Co więcej, wysokość kary ustali komputer i nie będzie od niej odwołania. Dlatego twórcy tego systemu podkreślają, że tym razem nie będzie ,,świętych krów'', a więc za zbyt szybką jazdę karani będą też posłowie czy ministrowie.
Istotne jest chyba też, że proponuje się podniesienie dopuszczalnych limitów prędkości na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Na tych pierwszych do 140 km/godz., a drugich - 120 km/godz. O ile będą miały dwie jezdnie. Na pozostałych limity pozostaną bez zmian.
Specjaliści podkreślają jednak, że warunkiem sprawdzenia się zapowiadanego systemu jest weryfikacja wszystkich istniejących ograniczeń prędkości. Wiele z nich jest bezsensownych, np. ograniczenia prędkości przy drogach wylotowych z miast czy też w miastach, na trasach tranzytowych. Tam należy wręcz podnieść dozwoloną prędkość, by pojazdy mogły się jak najszybciej wynieść się z terenu zabudowanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?