Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Zielonej Górze można bezpiecznie imprezować?

(krzym)
Justyna świetnie się bawiła przy niezapomnianych przebojach z lat 80.
Justyna świetnie się bawiła przy niezapomnianych przebojach z lat 80. Mariusz Kapała
Postanowiliśmy to sprawdzić w sobotni wieczór. Odwiedziliśmy kilka klubów i pubów w centrum. Wnioski? Optymistyczne! - Aby dostać w skórę, trzeba się postarać - żartuje Karol.

Początek naszej nocnej wędrówki po zielonogórskich lokalach był trochę zaskakujący. Bo... Tyle się mówi o opustoszałym deptaku, na którym nic się nie dzieje. Tymczasem w sobotni wieczór na starówce spotkaliśmy może nie tłumy, ale spore grupy młodych ludzi. Wszyscy mieli ochotę na dobrą zabawę. Z niektórymi trudno było zamienić choćby kilka słów. Cóż, napoje wysokoprocentowe już im zaszumiały w głowie. Kasia i Malwina nie nadużywały jednak alkoholu. Kiedy je spotkaliśmy, wychodziły właśnie z ratuszowego Bachusa.
- Wypiłyśmy po piwku - śmieją się dziewczyn. - Teraz idziemy potańczyć do 4 Róż dla Lucienne.
- Jesteście same, bez męskiej obstawy. Nie boicie się? - zapytaliśmy.
- No chyba żartujesz - padła odpowiedź. - W klubach jest ochrona i nic nam nie grozi. No i bawimy się w sprawdzonym towarzystwie.

Weszliśmy do Bachusa. Tej nocy nie przewidziano tu żadnej imprezy. Mimo tego gości nie brakowało. Krzysztof Gorbacz i Marzena Graczyk spędzali właśnie romantyczny wieczór przy lampce wina.
- Rzadko chodzimy do klubów, czy pubów, ciężko nam powiedzieć gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie - przekonuje pan Krzysztof. - W jednym z klubów byliśmy świadkami przepychanek, ale nic wielkiego w sumie się nie wydarzyło.
A pani Marzena dodaje ze śmiechem: - Ja tam zawsze czuję się bezpieczna przy moim facecie.

- Owszem, czasem bywa niespokojnie - opowiada Bruno Aleksander Kieć, właściciel 4 Róż dla Lucienne. - Przychodzą do nas młodzi ludzie, którzy próbują "dymić", popsuć zabawę innym, słowem - rozwalić imprezę, ale im się to nie udaje. Duża w tym zasługa naszych stałych klubowiczów. Ludzi, którzy zżyli się z tym miejscem. Jeden z nich powiedział mi kiedyś, że nie pozwoli, by jakiś gnojek paskudził mój klub. I tym sposobem działania zadymiarzy są pacyfikowane w zarodku.

Więcej w poniedziałkowym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska