Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy zamiast Uniwersytetu Zielonogórskiego powstanie Uniwersytet Lubuski?

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego, Szymon Jurczyszyn, Rafał Maksymiuk, Alicja Kosaty, Piotra Głębockiego, mają różne zdania. Jedni uważają, że zmiana nic nie da. Inni, że zyska na niej Gorzów.
Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego, Szymon Jurczyszyn, Rafał Maksymiuk, Alicja Kosaty, Piotra Głębockiego, mają różne zdania. Jedni uważają, że zmiana nic nie da. Inni, że zyska na niej Gorzów. fot. Mariusz Kapała
Marszałek Marcin Jabłoński uważa, że Gorzów i Zielona Góra są jak rozwarte nożyce. Pierwsze z miast jest pod silnym wpływem Szczecina, drugie - Wrocławia. Czas to zmienić. Jak? Tworząc Uniwersytet Lubuski. Obie stolice województwa nie są zachwycone pomysłem.

Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego mają różne opinie o marszałkowskim pomyśle. Jedni uważają, że zmiana nic nie da. Inni, że zyska na niej Gorzów. Dlatego marszałek, który przecież pochodzi ze Słubic, a więc byłego woj. gorzowskiego, myśli ciągle starymi kategoriami.

- UZi wypracował już jakąś markę. Uniwersytet Lubuski nie byłby na razie z niczym kojarzony. Szkoda marnować tego, co udało się do tej pory osiągnąć - uważa Szymon Jurczyszyn. - A pewnie Lubuski byłby mylony z Lubelskim.

Każą wymieniać legitymacje

Rafał Maksymiuk zwraca uwagę, że większość nazw uniwersytetów wskazuje miejsce siedziby. Bo mamy Uniwersytet Warszawski, Wrocławski, Gdański, Szczeciński, Opolski, Rzeszowski itd. Czy jest sens to zmieniać? Zwłaszcza że powołanie UZ to nie decyzja polityczna, to wynik ciężkiej pracy przez lata. Obie uczelnie - WSP i Politechnika Zielonogórska - po połączeniu spełniały wszystkie wymogi ustawowe, by stać się uniwersytetem. Teraz w wyniku zmiany ustawy poprzeczka została podniesiona. Ale jestem pewien, że rozwijająca się uczelnia i z tym sobie poradzi.

- A ja myślę, że pomysł zintegrowałby oba miasta. Pochodzę z Kętrzyna i nasz Uniwersytet Warmińsko-Mazurski łączy cały region - dodaje Alicja Kosaty, która przyjechała do Zielonej Góry studiować filozofię.
Piotra Głębockiego martwią koszty, jakie trzeba by ponieść po połączeniu, czyli wymiana legitymacji, dyplomów itd.

Rektor w Zielonej Górze, prorektor w Gorzowie

Pomysł powołania Uniwersytetu Lubuskiego nie jest nowy. Pojawił się, kiedy tworzone było województwo lubuskie. Powrócił trzy lata temu za sprawą senatora Jacka Bachalskiego z Gorzowa, który twierdził, że administracyjna stolica województwa powinna zrezygnować z ambicji tworzenia własnej Akademii Gorzowskiej. Lepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie z Zieloną Górą wspólnego uniwersytetu. Miał się on nazywać Lubuski i w obu miastach posiadać dwie siedziby.

Byłoby to zagwarantowane w ustawie, rektor w Zielonej Górze, prorektor w Gorzowie. To jedyna droga do akademickości - zapewniał senator, twierdząc, że sam Gorzów nie spełnia ustawowych wymogów, by móc myśleć o samodzielnej akademii. Według koncepcji J. Bachalskiego w skład nowej uczelni - oprócz gorzowskich - weszłyby także Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Sulechowie i Collegium Polonicum w Słubicach. Jednak uczelnie nie bardzo chciały się łączyć.

Przeciwnicy podkreślali, że Gorzów miał swoje szanse na akademickość i ich nie wykorzystał. Po powstaniu województwa gorzowskiego w 1975 roku nie podjęto inicjatywy przekształcenia istniejącego Studium Nauczycielskiego w Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Poza tym w 1991 roku w Słubicach powstało Collegium Polonicum. A mogło w… Gorzowie. Jednak w ministerstwie zdecydowano inaczej.

Nie będzie nowej jakości

Rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego prof. Czesław Osękowski uważa, że sama zmiana nazwy nic nie da.
- Dwukrotnie rozmawiałem z marszałkiem na temat szkolnictwa wyższego w naszym województwie - podkreśla prof. Osękowski. - Uważam, że u nas szkolnictwo powinno się rozwijać w dwóch ośrodkach: w Zielonej Górze w oparciu o uniwersytet i w Gorzowie, gdzie buduje się środowisko naukowe. Co z tego, że zamienimy przymiotnik zielonogórski na lubuski? Natomiast zmiany struktur powinny zawsze dawać nową jakość. Tymczasem połączenie jej nie da. Jedynie co zyskamy to uczelnię z dużą liczbą studentów.

Profesor dodaje, że dla integracji regionu takie rozwiązanie pewnie byłoby korzystne, ale efektu naukowego związanego z jakością kształcenia nie da. Uniwersytet Zielonogórski od samego początku popierał starania Gorzowa o powołanie akademii. Rektor wciąż deklaruje pomoc w tej sprawie.

Nie damy się wchłonąć

Zielonogórska uczelnia nie odcina się od współpracy z gorzowskimi szkołami i organizacjami. Odpowiada też na zapotrzebowanie przemysłu, stąd podpisana w poniedziałek umowa o współpracy UZ ze Stowarzyszeniem Lubuski Klaster Metalowy w Gorzowie Wlkp. Stąd też wcześniejsza pozytywna odpowiedź uniwersytetu na propozycję Lubuskiej Okręgowej Izby Inżynierów. Jej przewodniczący Józef Krzyżanowski zabiegał, by w Gorzowie utworzyć filię UZ.

- Poproszono mnie, byśmy kształcili na północy inżynierów budownictwa, bo takich brakuje. Podjęliśmy decyzję, że możemy to zrobić. Jednak ze strony polityków i władz nie było zainteresowania. Dlatego nie utworzyliśmy filii - wyjaśnia prof. Osękowski.

Ten pomysł ostro skrytykowali wówczas radni miejscy, twierdząc, że zagrozi on gorzowskim uczelniom.
Dziś, kiedy odżywa idea Uniwersytetu Lubuskiego, nie brakuje głosów krytyki. Posłanka Elżbieta Rafalska podkreśla wyraźnie: - Mamy ambicję powołać do życia Akademię Gorzowską. Przerabialiśmy już różne historie z zamiejscowym wydziałem Instytutu Wychowania Fizycznego. Chcemy być samodzielnym ośrodkiem akademickim. Nie chcemy być wchłonięci przez zielonogórską uczelnię, a tak by było. I nie jest najlepszym pomysłem, żeby pan marszałek z Zielonej Góry mówił, którą drogą powinniśmy iść.

Przewodniczący samorządu studenckiego PWSZ w Gorzowie Michał Tapper także ma wyrobione zdanie: - Nie jestem za tym, by Gorzów stracił. A przecież kierunki, które by się pokrywały, zostałyby zlikwidowane u nas. Co innego nasze połączenie z AWF-em. Uczelnia na miejscu, wspólny interes. Najlepsze rozwiązanie dla nas to Akademia Gorzowska.

Telewizja też nie lubuska

Gorzowianin dr inż. Roman Kielec jest dyrektorem Centrum Przedsiębiorczości i Transferu Technologii Uniwersytetu Zielonogórskiego, które wspiera małe i średnie przedsiębiorstwa, przede wszystkim z północy województwa. Za współpracą między obiema stolicami jest jak najbardziej, ale czy za połączeniem?

- Wystąpiłby problem kadry. Gorzów nie ma odpowiedniego zaplecza. Profesorowie pracujący w Zielonej Górze, byliby zatrudniani na drugim etacie w Gorzowie? To na pewno nie wpłynęłoby dobrze na jakość kształcenia - dodaje.

Sceptycznie do pomysłu podchodzi też rzecznik prezydenta Gorzowa Jolanta Cieśla.
- Trzeba by się przyjrzeć, jak funkcjonuje Uniwersytet Gdański, który ma swoje obiekty także w Gdyni i Sopocie - zauważa J. Cieśla. - Tam odległość między miastami wynosi 21 km. W naszym przypadku obie stolice dzieli co najmniej pięć razy większa odległość. A przecież w sprawnym funkcjonowaniu uczelni ma ona także znaczenie.

Zdaniem prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego - uniwersytet powinien myśleć o wydziale prawa i medycznym. I iść w tym kierunku. A połączenie czy współpraca już jest. Bo kadra zielonogórska wspomaga gorzowskie szkoły. Nazwa zaś niech nikomu nie przeszkadza. Przecież funkcjonuje TVP Gorzów Wlkp., która swym zasięgiem obejmuje całe województwo. Czy chodzi nam o to, by nazywała się Lubuska, czy raczej o to, by pokazywała rzetelnie, co się w regionie dzieje?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska