Półtora tygodnia temu, pisaliśmy na łamach "GL", w ramach akcji "Świąteczne Pogotowie", o rodzinie Gerwazików z Nowej Soli. Joanna i Lesław, wraz z dwójką dzieci - Anią i Pawłem, żyją na poddaszu małego, poniemieckiego domku na peryferiach miasta. Pomimo tego, że są biedni i nie mają przed sobą zbyt jasnych perspektyw, to w ich mieszkaniu można wyczuć naprawdę rodzinną atmosferę, pełną ciepła i miłości.
Po publikacji tekstu nie trzeba było długo czekać na odzew ludzi o dobrych sercach. Zaledwie w kilka dni, udało się skompletować paczki świąteczne dla rodziny. Wczoraj zjawiliśmy się u Gerwazików na ul. Jasnej, z dwoma wielkimi torbami prezentów. Rodzina nie kryje radości, gdy podarki lądują na podłodze w pokoju. - Jestem taka szczęśliwa, cos takiego to pierwszy raz... - mówi pani Joanna, podczas gdy dzieci z ciekawością penetrują wielkie worki.
- Mamo, zobacz! - co chwilę woła Ania wyciągając coraz to nowe prezenty. - Nawet list jest - mówi wyciągając kopertę. Jednak gdy zagląda do środka, jej oczy robią się jeszcze większe. - Tu nie ma nic do czytania... Raczej do wydawania - dodaje cicho córka państwa Gerwazików.
Pan Lesław przygląda się z boku, to kopercie, to dzieciom przebierającym w słodyczach. - Bardzo... tego... - nie potrafi dobrać odpowiednich słów. - Wszystko się przyda - wykrztusza w końcu. - Dzieci będą miały w końcu paczki na święta - dodaje. Pani Joanna wypytuje o darczyńców, którzy zdecydowali się wspomóc ja i jej rodzinę. - Szkoda, że niektórzy tak anonimowo. Podziękować byśmy chcieli - mówi. J. Gerwazik nie kryje zaskoczenia i wzruszenia całą sytuacją. - Nie spodziewałam się, że będzie taki odzew. Teraz jest przecież czas kryzysu, ludzie nie maja pieniędzy - mówi.
- Najbardziej mi się podoba, że są jeszcze tacy ludzie, co nie patrzą tylko na koniuszek swojego nosa. Dzięki nim wiemy, że nie jesteśmy sami. - dodaje. - A w ogóle to pani Ania z kiosku mi powiedziała, że jesteśmy w gazecie. Nie wiedziałam, że tak szybko to się ukaże - śmieje się pani Joanna. - Mamo, mamo! - Ania nie wie, na którym prezencie zatrzymać się na dłużej. - Te książki, co je chciałam - wyciąga podręczniki do nauki języków.
Rzeczy z worka, jedna po drugiej lądują na tapczanie. Jednak już za chwilę Ania ma na głowie nowa czapkę. - Od razu do szkoły założysz - uśmiecha się pan Lesław. - No pewnie, że tak! - córka Gerwazików nie kryje radości. Okazuje się, że nie jest łatwo opróżnić świąteczne paczki przygotowane przez czytelników. - Dzieci są takie uszczęśliwione, nareszcie będą wiedzieć, że są święta - wzrusza się pani Joanna. - Łezki kręcą się w oczach. Nigdy takiej dobroci nie uświadczyłam - dodaje Ania.
Teraz przygotowania do świąt mogą ruszyć pełną parą. - Mąż już mi pomógł nakleić pierożków, karp już czeka. A w tym roku choinka ma być prawdziwa, ta sztuczna to już 10 lat miała - uśmiech nie schodzi z twarzy pani Joanny. - Mam tam za domkiem kilka ładnych świerków - pokazuje pan Lesław. To jednak nie koniec świątecznych niespodzianek. Rodzina cały czas czeka na wizytę przedstawiciela firmy Dialog, która to ma ufundować Gerwazikom laptopa z dostępem do internetu. - Teraz dzieci nareszcie wierzą, że Św. Mikołaj istnieje - pani Joanna ociera kolejne łzy szczęścia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?