Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Jajor: Wolę chodzić sam po Afryce

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Dariusz Jajor - elektryk z ZG Polkowice - Sieroszowice. Od kilkunastu lat zapalony podróżnik. Wkrótce wybierze się na Zanzibar.
Dariusz Jajor - elektryk z ZG Polkowice - Sieroszowice. Od kilkunastu lat zapalony podróżnik. Wkrótce wybierze się na Zanzibar. Dorota Nyk
Dariusz Jajor to elektryk z kopalni Polkowice-Sieroszowice. Ale także od 15 lat podróżnik. Ostatnio był w Belize. Zaprosił go do siebie kowboj polskiego pochodzenia, z którym zaprzyjaźnił się w Afryce.

Ludzi, którzy mają taki jak on pomysł na życie, można tylko podziwiać. I można im zazdrościć. Głogowianin od 21 lat pracuje w kopalni, a kilkanaście lat temu jego pasją stały się podróże. Dzięki nim ma bardzo urozmaicone życie i przyjaciół na całym świecie.

- Za cztery lata mógłbym już iść na emeryturę i jeszcze więcej podróżować. Bo teraz na wyjazdy przeznaczam całe urlopy, czasami brałem także bezpłatne. Ale nie wiem, czy skorzystam z prawa przejścia na emeryturę, bo mam jeszcze małą córkę, która wymaga wielu trosk. Ma dopiero dziewięć lat, więc tato musi jeszcze popracować - opowiada podróżnik.

Kilka razy był w Afryce. W Namibii, Botswanie, Tanzanii, Zambii, Zanzibarze, Etiopii, Malawi czy Mozambiku. Poza tym podróżował do Ameryki Środkowej i Południowej, był w Azji. - Nepal, Laos, Wietnam, Kambodża - wymienia.

Na pierwsze wycieczki odkładał grosz do grosza, szukał sponsorów. W jego firmie, KGHM Polska Miedź, wiedzą, że jest podróżnikiem, bo kilka wyjazdów pracodawca mu sponsorował. Potem jeździł po świecie z kolegami lub biznesmenami, jako ich strateg i logista. Ale najczęściej podróżował sam. I przyznaje, że najbardziej lubi właśnie takie samotne wycieczki po odległych zakątkach świata.

- W Afryce wiele razy byłem sam. Poznaję ludzi, obserwuję, robię zdjęcia - opowiada. - Co prawda czasami trzeba być bardziej ostrożnym, ale tubylcy takiego samotnego człowieka z plecakiem lepiej traktują, mniej się go obawiają i łatwiej się z nim zaprzyjaźniają. Jednemu takiemu zagubionemu przecież trzeba pomóc...

Poza tym Dariusz Jajor wymienia inne plusy samotnych wypraw. Wstaje rano, bez względu na to gdzie jest, i to on sam decyduje, co będzie dalej robił. Nie musi się do nikogo dostosowywać. - W Afryce chodziłem z plecakiem od wioski do wioski - mówi. - Poznałem wielu ludzi. Na przykład starszego człowieka, który z liści trzciny plótł maty na dachy. Pozował mi do zdjęć. Spotkałem ludzi, którzy mieli kuchnię pod drzewem, dałem im to, co było mi już niepotrzebne, czyli zupki chińskie, bo wkrótce miałem wrócić do kraju.

Ostatnio jeździ na zaproszenia do ludzi, których poznał w trakcie podróży. - Byłem na malutkiej wysepce w Belize, w Ameryce Środkowej, wypoczywałem tam przez miesiąc. Bajka - opowiada. - Zaprosił mnie tam kowboj o polskich korzeniach, którego poznałem w Afryce. Niedługo być może wybiorę się na Zanzibar, gdzie zaprasza mnie Polka, którą także poznałem w trakcie moich podróży.

Kilka dni temu o swoich przygodach w Afryce opowiadał młodzieży na spotkaniu w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Spotkanie to zorganizował coraz prężniej działający Klub Podróżnika Głogów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska