Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawniej nie przeszkadzał

JANCZO TODOROW 0 68 363 44 60 [email protected]
- Wieczorem nie można otworzyć okna, bo komin strasznie dymi - mówi Ewa Derej
- Wieczorem nie można otworzyć okna, bo komin strasznie dymi - mówi Ewa Derej JANCZO TODOROW
Mieszkańcy pisali już skargi do ratusza i innych instytucji, bo dym wdziera się do ich okien. Nie pomogło. Właścicielka piekarni obiecała nam, że komin niebawem przestanie dokuczać.

A zamieszanie trwa od kilku lat. Jedna z sąsiadek posiada obfitą korespondencję w sprawie komina, skargi i protesty. Piekarnia mieści się przy ul. Żagańskiej w starym, przedwojennym budynku. Tuż obok, pod nr 4 stoi zabytkowa kamienica. Od strony zakładu okno ma Ewa Derej. - Wieczorem jest zgroza, tak kopci z tego komina, że nie ma po co otwierać okna. Bo to nie jest zwyczajny dym, a czarny, gęsty i śmierdzący. Ciekawe, co spalają w tym piecu? Były kontrole, zalecenia i nic to nie dało, komin nadal kopci - denerwuje się kobieta.

Mieszkańcy poskarżyli się w sanepidzie, straży miejskiej i ratuszu. - Ale nic się nie zmieniło - opowiada Teresa Krzos z kamienicy nr 1, która stoi naprzeciwko piekarni. - Mało kogo obchodzi nasz los i to, że dusimy się dymem.

Dawniej nie przeszkadzał

- Złożyliśmy w ratuszu petycję, zebraliśmy pod nią 30 podpisów. Nie chcemy, żeby piekarnia została zamknięta. Wystarczy, żeby nie kopciła wieczorem, niech przejdzie na gaz - mówi Barbara Wójcik. Jej sąsiadka Krystyna Marciniszyn ma astmę i twierdzi, że od dymu z piekarni się dusi. - Coś z tym trzeba zrobić, kto nam pomoże? - zastanawia się.

- Wiem o problemach z kominem - przyznaje właścicielka piekarni Jolanta Kurcewicz. - Ale zakład piekł chleb przed wojną, piecze i dziś. Dawniej komin nikomu nie przeszkadzał. To w ostatnich latach zaczęły się skargi. Owszem, kopci, ale tylko wieczorem podczas rozpalania w piecu. Tak naprawdę, to od niedawna jedna z lokatorek wybiła sobie okno od strony piekarni i teraz narzeka na dym.

A jak właścicielka piekarni skomentuje przypuszczenia mieszkańców, że być może w piecu spalana jest guma, dlatego dym jest taki gryzący i czarny. - To bez sensu, nigdy nie spalam gumy, bo zaleję sobie ruszt w piecu i później będą kłopoty. Palę węglem i to wysokiej jakości - odpowiada.

Nowy u konserwatora

Po skargach i interwencjach właścicielka piekarni musi podwyższyć komin tak, żeby dym unosił się w górę, a nie ścielił się po okolicy. Już się do tego zabrała, komin ze stali jest gotowy, ale nie da się tego załatwić z dnia na dzień. - Budynek obok piekarni, w którym mieszka pani Derej jest zabytkowy, a ja muszę do niego doczepić stalowe linki, które będą podtrzymywać nowy, wysoki komin. I na to muszę mieć zgodę konserwatora zabytków. Pozwolenie na podwyższenie komina też musiałam załatwić, to wszystko wymaga czasu. A to, że komin będzie wyższy, wcale nie oznacza, iż nie będzie w ogóle dymił - zaznacza J. Kurcewicz.

Właścicielka myślała o zamianie pieca węglowego na gazowy. Ale taka inwestycja na razie nie wchodzi w rachubę, bo jest zbyt kosztowna. - Dziwię się tylko, że okoliczni mieszkańcy nie przyjdą do mnie, nie porozmawiają, a tylko piszą skargi - dodaje J. Kurcewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska