MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Deszcz to przekleństwo handlarzy z Lubska

Grzegorz Droń 0 68 324 88 46 [email protected]
Aby dostać się do jednego ze stoisk należało najpierw przeskoczyć przez wieeelką kałużę
Aby dostać się do jednego ze stoisk należało najpierw przeskoczyć przez wieeelką kałużę fot. Mariusz Kapała
Co się dzieje, kiedy nagle się rozpada, tak jak w poniedziałkowe południe? Wszystkie towary na rynku są przemoczone, a do niektórych stoisk nie da się nawet dojść!

Niebo było zachmurzone, ale nikt nie spodziewał się tak silnej ulewy. Trwała zaledwie kilkanaście minut, ale tyle wystarczyło, by miasto wypełniło się wodą. Deszcz nie pozostał obojętny szczególnie dla właścicieli straganów na ryneczku. Po opadach ich towar nie nadawał się do sprzedaży.

- Kiedy pada, do niektórych stolików w ogóle nie ma dostępu - zauważa Andrzej Dudziak, właściciel jednego ze stoisk. - Płacimy wysokie opłaty za stanowisko, a niekiedy klienci nie mogą nic kupić przez bajoro powstałe przy stoisku.

Jaki pożytek z zalanych mebli?

Widać, że od wielu lat rynek nie był remontowany. Teren na którym się znajduje, jest bardzo nierówny. Dziury w ziemi błyskawicznie wypełniają się deszczem. Tylko nad niektórymi stolikami znajdują się nie spełniające już swojej roli blaszane daszki.

Tym razem opadu już nie wytrzymały. Stoiska wraz z towarami były kompletnie przemoczone, a handlarze chodzili zdenerwowani zaistniałą sytuacją.

Zadaszenie na tyłach rynku, które oferuje miasto, ma niewielką powierzchnię. Co więcej, można go używać tylko do osłony towarów. - Owszem, korzystam z niego, ale i tak muszę dodatkowo wynajmować magazyn, by przechowywać swoje rzeczy - opowiada właścicielka kolejnego stanowiska, Wanda Panulak. - A jaki mi przyjdzie pożytek z zalanych mebli, czy ubrań, które zaczynają gnić?!

Najbardziej oburzona jest Irena Czeropska, która postanowiła wybrać się z problemem do urzędu miejskiego. - Właśnie stamtąd wracam - opowiada roztrzęsiona sprzedawczyni. - Życzą sobie od nas tyle pieniędzy za stolik, a póki co, nie zamierzają niczego tu odremontować.

Pracując wiele lat w tym miejscu pani Irena przypomina, że to handlowcy własnymi siłami wybudowali zadaszenia: - Po tak długim czasie, nasze "dzieło" zaczęło przeciekać, a to obowiązkiem dzierżawcy jest zapewnienie tutaj dachu nad towarami. Płacimy za to. I to słono! - nie kryje oburzenia.

Poszedł wycenić zadaszenie

Na szczęście skierowanie sprawy do urzędu okazało się… strzałem w dziesiątkę! - Wykonawca dosłownie przed chwilą poszedł wycenić, ile będzie kosztować zadaszenie rynku - mówi Józef Welc, naczelnik wydziału geodezji i rolnictwa. - Nie oszukuję się, że nie będzie to wymagało sporego wkładu finansowego, ale pieniądze na to po prostu muszą się znaleźć.

Naczelnik stwierdza też, że to jest sytuacja awaryjna, ale jego zdaniem większe inwestycje w ten rynek się nie zwrócą: - Sprzedaż tego rodzaju zanika, a już niedługo zapewne w ogóle przestanie istnieć. Handlowcom pozostanie więc zakończyć żądania na obiecanym zadaszeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska