- Praca listonosza jest chyba ciężka dla kobiety?
- Oj tak. Czasami jest bardzo ciężka, ale ja już się do niej przyzwyczaiłam. Nawet, jak czasami pomyśle sobie, że z chęcią zmieniłabym tę pracę na coś lżejszego, to i tak wiem, że tego nie zrobię.
- Jak pani została listonoszem?
- Przez przypadek. Dowiedziałam się, że w Brzegu Głogowskim potrzebny jest listonosz. Zgłosiłam się i zaraz skierowali mnie do Legnicy, tak dostałam pracę. I już pracuję 24 lata.
- Czyli na początku pracowała pani na wsi. Czy praca w mieście i na wsi różni się czymś?
- Nie, chyba niczym się nie różni. Może poza tym, że na wsi musiała wszędzie dojechać rowerem. Czasami zima - duży śnieg, to szło się na skróty przez pola. Nie było łatwo, ale to było dawno. Teraz pracuje w mieście i też zmarznę zimą, ale jest trochę lżej, bo tu wszędzie mam blisko i bez problemu wszędzie można dojechać.
- Czy wspomina pani jakąś historię z pracy listonosza szczególnie?
- Tak było kilka zabawnych, ale też miłych zdarzeń. Jeszcze jak pracowałam na wsi i jeździłam rowerem, to pamiętam, że nie raz zimą na lodzie takiego orła wywinęłam. Szybko się pozbierałam. Tylko oglądałam się za siebie czy nit nie widzi, bo mieliby ludzie ubaw ze mnie. Pamiętam też, że raz w okresie Bożego Narodzenia wróciłam na pocztę i czekałam na mnie paczka. Było na niej napisane "Dla Pani Broni najlepszej listonoszki". Otworzyłam ją, a w niej owoce, słodycze. Okazało się, że wysłali mi ją chłopcy z rejonu, w których wtedy pracowałam. Powiedzieli, że jestem ich najlepszą listonoszką. To było dla mnie bardzo miłe. Poza tym, zawsze dostaję na dzień kobiet kwiaty, to też bardzo cieszy.
- A czy było coś nieprzyjemnego w pani 24-letniej pracy?
- Nie raczej takich strasznie nieprzyjemnych rzeczy nie pamiętam. Ja staram się ze swoimi klientami żyć w zgodzie. Nawet jak coś zdarzy mi się pomylić to staram się zaraz wszystko naprawić, wytłumaczyć, żeby nikt nie miał do mnie żadnych pretensji. W ten sposób buduję zaufanie u swoich klientów. To bardzo pomaga w pracy.
- Czy pani zdaniem ludzie teraz życzliwie podchodzą do listonoszy?
- Tak, raczej tak. Zwłaszcza ci starsi. Kiedyś listonosz traktowany był jak mundurowy stąd chyba takie szacunek. Teraz już jest trochę inaczej i pewnie dlatego młodzi ludzie już inaczej do nas podchodzą.
- A czy kieruje się pani w pracy jakimiś szczególnymi metodami?
- Nie mam jakiś szczególnych metod. Po prostu chcąc być szanowanym prze ludzi trzeba ich także szanować, ale to dotyczy moim zdanie nie tylko pracy listonosza. Poza tym, ja staram się żyć z klientami w zgodzi i nie wchodzę z nimi w żadne konflikty. Staram się raczej polubownie załatwiać sprawy.
- Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?