Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla młodego pokolenia Katyń nie jest już tematem tabu

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- Nie zapominajmy o tym, co zdarzyło się 70 lat temu - mówią Ewa Nalejewka, Jolanta Grzybek i Marta Bieleń. Stoją przed Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Tu i w bibliotece wojewódzkiej można oglądać wystawę poświęconą Katyniowi
- Nie zapominajmy o tym, co zdarzyło się 70 lat temu - mówią Ewa Nalejewka, Jolanta Grzybek i Marta Bieleń. Stoją przed Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Tu i w bibliotece wojewódzkiej można oglądać wystawę poświęconą Katyniowi fot. Ryszard Poprawski
O wydarzeniach sprzed 70 lat uczy się teraz w szkole. Młodzież ocenia je jako jedną z największych zbrodni XX wieku. Ale uważa, że nie może ona zaważyć na współczesnych stosunkach Polski z Rosją.

PREMIER JUŻ BYŁ, PREZYDENT POLECI

PREMIER JUŻ BYŁ, PREZYDENT POLECI

W środę w Katyniu rozpoczęły się uroczystości upamiętniające 70. rocznicę kaźni polskich jeńców wojennych. Wiosną 1940 ofiarą tzw. zbrodni katyńskiej padło blisko 22 tys. Polaków. W obchodach udział wzięli premierzy Polski i Rosji Donald Tusk i Władimir Putin. W sobotę do Katynia przyjedzie prezydent Lech Kaczyński, który w przeciwieństwie do premiera, nie został oficjalnie zaproszony przez stronę rosyjską, co budziło w naszym kraju kontrowersje.
W środę przełomu nie było. Polacy nie usłyszeli "przepraszam". Premier Rosji podkreślił w Lesie Katyńskim, że jego rodacy najlepiej rozumieją, co dla Polaków znaczy Katyń, bo sami przeżyli największe tragedie w XX w. - totalitaryzm, dwie wojny światowe, kolektywizację. Wbrew zapowiedziom, rosyjscy archiwiści nie przekazali nam też tzw. listy białoruskiej.

Blisko 30 proc. mieszkańców miast nie wie, kto 70 lat temu strzałem w tył głowy zabił ponad 20 tys. polskich oficerów. Co gorsza, w grupie wiekowej do 20. roku życia ten odsetek wyniósł prawie 50 proc. - to wyniki badań ośrodka Mareco Polska.
- Młodych interesuje przede wszystkim to, by w przyszłości znaleźć godziwą pracę, mieć szczęśliwą rodzinę - mówi Kamila z Zielonej Góry. Nie chce nazwiska w gazecie, bo jej wypowiedź nie spodobałaby się historykowi. A za rok matura. - Nie chodzi mi tylko o Katyń, lecz także o inne wydarzenia historyczne. Zbyt mocno jesteśmy zakorzenieni w przeszłości. Ciągle rozdrapujemy rany, zamiast iść do przodu. A życie nie jest łatwe - dodaje.

Aleko Bliznakopulu z Gubina twierdzi, że w szkole wciąż za mało mówi się o Katyniu. Młodzi wiedzą o tej zbrodni tyle, ile usłyszą w telewizji. A tam gadające głowy polityków wykorzystują dramatyczne wydarzenia do załatwienia własnych interesów. Przez to zniechęcają nastolatków do poznania prawdy. Chciał ją też przekazać film Andrzeja Wajdy. Czy to się udało?

Strzał w tył głowy

- Widziałam "Katyń" i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Chyba nie do końca reżyserowi udało się w przekonujący sposób pokazać prawdę sprzed 70 lat - uważa Marta Bieleń z V LO w Zielonej Górze. - Żeby trafił do młodych, powinien być bardziej uniwersalny. Albo lepszy byłby film dokumentalny.
Podobne głosy słyszymy od innych rozmówców. Podkreślają, że gdyby film został zrobiony po amerykańsku, o Katyniu dowiedziałby się cały świat. A my nakręciliśmy coś ważnego, ale chyba... dla siebie.
Na pokaz "Katynia" do kin szły całe klasy. Ale skoro to był obowiązek, nie wszyscy uczniowie potraktowali film jak lekcję do odrobienia. Na blogach młodych ludzi pojawiły się refleksje w stylu "Żmijewski to niezłe ciacho"...

Tomasz Matulewicz z Bytnicy ma inne zdanie. Film nim wstrząsnął. Scen ze strzałami w tył głowy polskich oficerów nigdy nie zapomni. Tym bardziej, że wiele na temat Katynia usłyszał od swego dziadka ze Wschodu. Opowieści chłonął jak gąbka. Chciał wiedzieć więcej niż słyszał oficjalnie. I mógłby rozmawiać o tym godzinami.
- Katyń to trudny temat. Nie rozmawia się o nim z kolegami czy zbyt często w rodzinnym gronie - przyznaje Tomasz. - A wiedza młodych, wyniesiona z telewizji, nie jest obszerna.
Zdaniem Patryka z Nowej Soli, dziadkowie już zapominają, co wiedzieli. Albo przez lata skutecznie starano się im "wypłukać" to, co usłyszeli w wielkiej tajemnicy. Rodzice, którzy w szkole nie uczyli się o Katyniu, wiedzą bardzo mało. Dlaczego więc dziwić się, że i młodzi są teraz skołowani?
To nie karta przetargowa

Artur Halasz z Sulechowa uczy się w I LO w Zielonej Górze, jest tegorocznym finalistą olimpiady historycznej, więc o Katyniu wie dużo. Dla niego to symbol jednej z największych zbrodni XX wieku, jaką dokonało NKWD na polskich oficerach. Nigdy nie możemy zapomnieć, o tym, co wydarzyło się 70 lat temu w Katyniu, Miednoje i Piatichatkach. Każdy Polak powinien dobrze znać swoją historię. Nie tylko przy okazji jubileuszy nagłaśnianych przez media.

- Powinniśmy czytać książki, a nie oglądać telewizję - podkreśla Artur. Podobnie uważają Jolanta Grzybek z III LO w Zielonej Górze i studentka Ewa Nalejewka. - Denerwują mnie telewizyjne debaty, komentarze w stylu kto komu powinien ustąpić. Jechać - nie jechać na obchody? Ciągłe udowadnianie, kto jest ważniejszy, mocniejszy. A przecież wiadomo, co znaczy Polska, a co znaczy Rosja - mówi Rafał Kobal, student z Głogowa. - Katyń nie może być kartą przetargową...
Studentka Iga Mróz z Żar dodaje: - Mało przekonuje mnie to, co mówią politycy. Odnoszę wrażenie, że w tym wszystkim wcale nie chodzi o historyczną prawdę. A każdy patriota powinien wiedzieć i pamiętać o tym, co wydarzyło się w Katyniu i innych miejscowościach, gdzie zginęli polscy oficerowie.

Wspólne potępienie zbrodni

Artur Halasz się martwi. Bo jego zdaniem, w obecnych czasach politycy są kreowani przez media - polskie czy rosyjskie - za jedynych słusznych interpretatorów historii. I tak wydarzenia w Katyniu stały się rozgrywką polityczną między Polską a Federacją Rosyjską. Jeden z historyków powiedział: "Katyń, a może przede wszystkim Katyń - to problem, którym obowiązkowo powinni się zająć historycy". - I moim zdaniem, to stwierdzenie powinno przyświecać 70. rocznicy zbrodni - podkreśla licealista. - Bo póki politycy obu państw będą uważani za jedynych interpretatorów wydarzeń katyńskich, póty nie dojdzie do pojednania zwaśnionych stron.

Według młodych, dobrym sygnałem dla poprawy stosunków polsko-rosyjskich była emisja filmu "Katyń" w rosyjskiej telewizji publicznej. - Ważne, by zwykli obywatele Federacji Rosyjskiej znali przebieg stosunków polsko-radzieckich z punktu widzenia Polski w początkach drugiej wojny światowej - zauważa Halasz. - Również spotkanie premiera Donalda Tuska z premierem Władimirem Putinem uważam za kluczowe w kontekście nawiązania na nowo dialogu w sprawie katyńskiej. Jest szansa, by Katyń stał się symbolem pojednania polsko-rosyjskiego. Wspólne potępienie tragicznych wydarzeń przez obu premierów to przesłanie dla następnych pokoleń, by podobna zbrodnia już nigdy się nie zdarzyła.
Trzeba się dogadać

Niepotrzebne były te wszystkie dyskusje, spory, dywagacje przed uroczystościami jubileuszowymi w Katyniu. To miejsce powinno łączyć wszystkich Polaków. Tymczasem stało się okazją do kolejnej ostrej kłótni.
- Przecież z Rosją możemy ułożyć sobie dobre stosunki. Katyń niech zostanie w pamięci, ale niech nie przesłania nam przyszłości. Podobnie jak Oświęcim nie przeszkadza nam dobrze żyć dziś z Niemcami - podkreśla Karol Jarlicz, młody informatyk z Nowej Soli. Jola Grzybek dodaje: - Zawsze można się jakoś dogadać, trzeba tylko chcieć i wykazać się dyplomacją, klasą.
Piotr Malicz z Zielonej Góry uważa jednak, że owszem, trzeba współpracować, ale w przypadku Katynia konieczna jest silna ręka ze strony Polski. Musimy żądać wyjaśnień, udostępnienia wszelkich możliwych dokumentów. Nie ma zmiłuj się! Tu polski rząd powinien mieć przed oczami pomordowanych. I wobec Rosji zachowywać się stanowczo.

- Polacy potrafią przebaczać. Często się tym chwalimy - mówi Filip Jagodziński, uczeń z Żagania. - Więc pokażmy to. Wizyta premiera w Katyniu nie była oznaką słabości polskiego rządu, podporządkowania się Rosji. Była złożeniem hołdu i czci tym, którzy oddali życie za ojczyznę. I tak powinniśmy ją potraktować, a nie rozdzierać szaty.
- Nigdy nie będziemy w stanie poznać historii Katynia w stu procentach. Zawsze pozostanie coś do wyjaśnienia. Przecież od tamtych wydarzeń minęło 70 lat. A czas robi swoje - wnioskuje Aleko Bliznakopulu. - Nie znaczy to, że mamy te wydarzenia lekceważyć. Niech do będzie dla nas przestroga, ważna lekcja na przyszłość, ale nie taka, która zdominuje wszystkie inne. Bo przecież żyjemy tu i teraz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska