Dla większości kibiców niebiesko-białych Dawid Dłoniak to jeden z najważniejszych wychowanków GKP. Zawodnik nigdy nie krył przywiązania do klubowych barw, często fetując zwycięstwo wspólnie z najzagorzalszymi sympatykami z sektora H. Również przed i w trakcie spotkań to zwykle jego było słychać w szatni najbardziej, gdy mobilizował kolegów. Dla wielu fanów "Stilonu" stał się żywą ikoną w 2007 r., gdy mimo intratnej propozycji z ekstraklasowej Polonii Bytom, został w Gorzowie, by wspólnie z ukochaną drużyną walczyć o awans do pierwszej ligi. Kilka miesięcy później spełnił marzenie i bronił "świątyni" GKP na zapleczu ekstraklasy.
Na tym szczeblu, jak cały zespół, miewał wzloty i upadki. Mimo to sporym zaskoczeniem było usunięcie go z kadry pierwszoligowca w przerwie zimowej. Dłoniak pozostał jednak w GKP, a następnie przez pół rundy wiosennej był poza składem. Do drużyny przywrócił go w maju nowy trener Adam Topolski. To był strzał w dziesiątkę, bo m.in. dzięki jego postawie, rozpaczliwie broniący się przed spadkiem beniaminek z Gorzowa utrzymał się w pierwszej lidze.
Przed nowym sezonem z Tura Turek przyszedł do GKP Sławomir Janicki. Dawidowi wyrósł groźny konkurent, ale gorzowianin był dobrej myśli. - Sławek to świetny bramkarz, a nasza rywalizacja wyjdzie nam tylko na dobre - mówił kilkanaście dni przed inauguracją sezonu. Ale los zdecydował inaczej, bo z wewnętrznej walki wyeliminowała go na kilka tygodni poważna kontuzja kolana. Gdy Dłoniak doszedł do pełni sił, "Janik" miał już niepodważalny status numeru jeden i 29-latek musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. - Trudno, wyszło, jak wyszło. Zdaję sobie sprawę, że wygryzienie kolegi z bramki będzie bardzo trudne - mówił jesienią.
Wydawało się, że dwóch równorzędnych bramkarzy to sama korzyść dla drużyny. Tymczasem nieoczekiwanie w Wigilię doszło do rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. - Klub bardzo na to nalegał i z żalem się zgodziłem - tłumaczy Dłoniak. - Jestem w trakcie poszukiwania nowego pracodawcy. Trudno mi jeszcze określić, czy zagram w pierwszej, drugiej lub trzeciej lidze.
Prezes GKP Sylwester Komisarek mówi otwarcie: - Zrobiliśmy to dla jego dobra, bo trener postawi zapewne na Janickiego. Jeżeli Dawid uważa, że jest równie dobry, to ma szansę udowodnić to w innym klubie. Nikt przed nim drzwi nie zamyka i zawsze może do nas wrócić.
O opinię na ten temat poprosiliśmy również trenera niebiesko-białych, ale ten wstrzymał się z wypowiedzią do dzisiejszego treningu. - Docierały do mnie lakoniczne komunikaty w tej sprawie i dopiero jak poznam szczegóły, to zabiorę głos - poprosił Topolski. Zmiennikiem Janickiego będzie 19-letni Jacek Skrzyński. To syn byłego zawodnika Stilonu, a obecnie szkoleniowca bramkarzy GKP Krzysztofa, który wrócił z wypożyczenia do trzecioligowego Dębu Dębno. - To zdolny i perspektywiczny chłopak i dlatego z nim wiążemy przyszłość - wyjaśnia Komisarek.
O nastolatku w superlatywach wypowiada się opiekun Dębu Zenon Burzawa. - Jacek ma olbrzymi talent, fajną technikę i nieprzeciętne umiejętności. Gdyby było inaczej, to nikt nie trzymałby go w Legii Warszawa aż trzy lata - mówi legenda Stilonu. - Bardzo żałuję, że tak świetny zawodnik odchodzi z mojej drużyny. Osobiście uważam, że jeszcze przez pół roku powinien nabierać doświadczenia w trzeciej lidze, ale z drugiej strony skoro ma okazję grać w pierwszej lidze, to go rozumiem. Czeka go jednak trudna rywalizacja, ale życzę mu jak najlepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?