Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Do mnie ciągle nie dociera, że ten samochód wygrałam - mówi Agnieszka Osuchowska

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43 [email protected]
AGNIESZKA OSUCHOWSKAMa 25 lat, mieszka z rodzicami w Nowogrodzie Bobrzańskim. Skończyła matematykę na Uniwersytecie Zielonogórskim, pracę magisterską obroniła na czwórkę z plusem, a temat brzmiał: "Probabilistyczne metody w kombinatorycznej teorii liczb”. Gra w siatkówkę, uwielbia jazdę na rowerze. Ma siostrę Martę, która przebywa w Anglii
AGNIESZKA OSUCHOWSKAMa 25 lat, mieszka z rodzicami w Nowogrodzie Bobrzańskim. Skończyła matematykę na Uniwersytecie Zielonogórskim, pracę magisterską obroniła na czwórkę z plusem, a temat brzmiał: "Probabilistyczne metody w kombinatorycznej teorii liczb”. Gra w siatkówkę, uwielbia jazdę na rowerze. Ma siostrę Martę, która przebywa w Anglii fot. Wojciech Waloch
- Śmieję się, że teraz pod moimi drzwiami będą stały kolejki adoratorów, którzy polecą na ten samochód - mówi Agnieszka Osuchowska, która w naszej loterii wygrała skodę fabię kombi.

- Co się pani dziś śniło?
- Nic, bo nie mogłam zasnąć. A jak zasnęłam, to tylko na chwilę i znów się budziłam. Do mnie ciągle nie dociera, że ten samochód wygrałam.

- To o czym pani rozmyślała podczas tej bezsennej nocy?
- Że trafiło mi się ogromne szczęście, że jestem szczęściarą.

- Rozmawiamy dzień po losowaniu, a pani emocje jeszcze nie opadły.
- Zawsze mnie intrygowało, jak czuje się człowiek, który wygrywa duży los na loterii. I teraz już wiem. To radość, której nie da się opisać. Ale z drugiej strony pojawia się coś takiego, jak niepewność. W człowieku tlą się jakieś wątpliwości, czy to aby nie pomyłka, czy ktoś zaraz nie zadzwoni i nie przeprosi... I powiem pani jedno: dopóki nie odbiorę kluczyków, dopóki nie siądę za kierownicą, dopóki namacalnie nie dotknę tego szczęścia, to nie uwierzę. Choć uspokoiłam się trochę, gdy dziś w gazecie zobaczyłam swoje zdjęcie i artykuł, że to ja jestem tą szczęściarą. Więc to jednak nie sen.

- A co by było, gdyby tak pani wygrała milion w totolotka?
- Nie wiem, nawet sobie tego wyobrazić nie umiem. Ale grać będę dalej, nie tylko w totka. Kilka razy miałam czwórkę.

- Hazardzistka z pani.
- Coś w tym musi być, bo gry wciągają. Jak tylko w "Gazecie Lubuskiej", którą w naszej rodzinie czytamy od 30 lat, jest jakiś konkurs czy loteria, też zawsze biorę udział. Usilnie walczyłam o mieszkanie, ale się nie udało. Wcześniej wygrałam sto złotych przed Wielkanocą, przydały się. No i teraz...

- Teraz to pani wrzeszczała, tupała i skakała...
- To prawda. Jak tylko zadzwoniła do mnie pani z marketingu, to już czułam, że coś mi się trafiło, bo wiem, że dzwonią tylko do zwycięzców. I nim cokolwiek powiedziała, zaczęłam krzyczeć jak opętana w słuchawkę. A potem się rozryczałam. Moja przyjaciółka myślała, że dostałam wreszcie pracę, dlatego tak się cieszę.

- Przyjaciółka Anita Przemyślańska bardzo panią podziwia. Mówi, że Aga to wspaniały człowiek, że zasłużyła na nagrodę.
- Ona jest wspaniała, podtrzymywała mnie, gdy walczyłam z ciężką chorobą... W ogóle mam w życiu dużo szczęścia, bo otaczają mnie cudowni przyjaciele, wspaniała rodzina, te różne wygrane, zdrowie, które wraca co normy. Tylko pracy mi brakuje. Ale człowiek nie może mieć wszystkiego.

- Jesteś bardzo silna - wtrąca Anita, która przysłuchuje się rozmowie.
- To prawda, nic nie jest w stanie mnie złamać. Niepowodzenia mobilizują mnie do działania. A w chwilach tak pięknych, jak ta, po prostu dostaję skrzydeł i mogłabym fruwać. Nie na darmo od dziecka nazywają mnie Osa. To skrót od nazwiska, ale niekiedy faktycznie mam w sobie żądełko. Bywam ostra i zdecydowana.

- Już sobie wyobrażam, jak ze szczęścia skacze pani narzeczony.
- Nie mam narzeczonego. Śmieję się, bo teraz pod moimi drzwiami będą stały kolejki adoratorów, którzy polecą na ten samochód.

- A sąsiedzi nie będą zazdrościli, gdy już pani tą skodą pod blok zajedzie?
- Nie sądzę. W Nowogrodzie nie ma ludzi zawistnych. Przynajmniej nie znam takich. Lubimy się tu wszyscy... Skoda skodą, ale już martwię się o swojego 20-letniego forda. Przyzwyczaiłam się do niego, żal będzie się rozstać. Myślę, że się nie obrazi, gdy oddam go w dobre ręce. Coś pani powiem: chyba jeszcze bardziej ode mnie, rodziców i znajomych z tej skody ucieszy się moja Puma. To mieszaniec boksera. Ma nadwagę, do forda ledwo się mieścił. A teraz będziemy jeździć razem, bo to w końcu skoda kombi.

- No to poszaleje sobie pani na drogach.
- Owszem, lubię depnąć, ale jeżdżę rozsądnie. Życia mi szkoda na głupoty.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska