Polscy piłkarze i działacze w sobotni poranek oświadczyli jednym głosem: „Nie zagramy z Rosją. Niezależnie od tego, gdzie ten mecz miałby się odbyć”. Kilka godzin później identyczne oświadczenie wydali Szwedzi. A w niedzielne przedpołudnie dołączyli do nich Czesi. Czyli trzecia z nacji, które znalazły się z Rosjanami na tej samej ścieżce barażowej do tegorocznego mundialu w Katarze.
Federacje zachowują twarz. Bo w świecie, który od czwartkowego poranka zafundował nam Putin nie ma miejsca na dywagacje. Jest się albo po Jasnej, albo po Ciemnej Stronie Mocy. Albo się toleruje bandycką napaść na Ukrainę, albo jest się zdecydowanie przeciwko niej. Śmiała, zwyczajnie po ludzku przyzwoita postawa piłkarskich związków postawiła władze FIFA i UEFA pod ścianą. Już się dostatecznie skompromitowały, nakazując reprezentacyjnym i klubowym drużynom z Rosji oraz Ukrainy grać w roli gospodarzy na neutralnych boiskach. Czyli postawiły znak równości między agresorem a ofiarą. Teraz będą miały do wyboru: albo wykluczyć Rosjan z rywalizacji, albo ukarać walkowerami ich rywali. Jeśli wybiorą drugi wariant, zniszczą cały światowy futbol. Bo jestem przekonany, że z Rosją, która bez gry dostanie się do finałów MŚ nie zmierzy się żadna reprezentacja. Wtedy najlepiej niech od razu przyznają Sbornej tytuł mistrzów globu. Także na wszystkie następne mundiale.
Przed podobnymi decyzjami staną wkrótce szefowie innych międzynarodowych związków sportowych. Zewsząd dochodzą bowiem sygnały, że drużyny w różnych dyscyplinach oraz indywidualni sportowcy odmawiają stanięcia do rywalizacji z Rosjanami. I nikt nie zamierza udać się do tego kraju na zaplanowane tam imprezy. Panowie w granatowych marynarkach, przywykli do luksusów pięciogwiazdkowych hoteli i liczenia milionowych zysków ze współpracy z rosyjskimi oligarchami muszą wybrać: dobro albo zło. Przyzwoitość albo fałsz. Pieniądze albo ludzkie życie.
Słyszymy o ekonomicznych sankcjach, jakie Wolny Świat nakłada na reżim Putina. To na pewno ważne decyzje, ale o dalekosiężnych skutkach, nieodczuwalne na razie dla zwykłych Rosjan. Ci dostrzegą zbrodniczy wymiar agresji na Ukrainę wtedy, gdy ich ukochane drużyny, sportowcy i zespoły artystyczne nagle znikną z międzynarodowych aren. Wtedy będą musieli zadać sobie pytanie: dlaczego wszyscy nas nie chcą? I zaraz potem następne: co należy zrobić, tu u nas, w Rosji, by nie skazywać naszego kraju na haniebną banicję?
Dobrze znam język rosyjski, wielokrotnie bywałem za naszą wschodnią granicą, rozmawiałem z mieszkającymi tam ludźmi. I doskonale pamiętam, jak bardzo byli zawsze dumni, wspominając wielkiego Lwa Jaszyna, olimpijskie sukcesy różnych sportowców czy też komentując międzynarodowe sukcesy tancerzy z teatru Bolszoj. To dla nich świętości. Odebranie im tych ikon będzie jasnym sygnałem: nie godzimy się na dewastację wartości innych narodów. Takich, jak wolność i niepodległość Ukrainy.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?