- Nie jedziemy dziś.
- Nie jedziemy.
- Dlaczego?
- Bo tor się nie nadaje do jazdy. Gospodarze chcieli go rano przesuszyć, ale przyszła ulewa, dowaliło i jest po bólu.
- Stoimy sobie, słońce świeci... Nie uda się go przygotować?
- Przerabiałem to w Częstochowie. Trzy dni ulewy, a później słoneczko przychodzi i wszystkim się wydaje, że tor da się zrobić. Gospodarze nie zdołaliby go przygotować nawet, gdybyśmy przesunęli wszystko o pięć godzin. Najlepsza decyzja to przełożenie zawodów.
- Działacze Atlasu próbowali się targować?
- Nie, spokojnie podeszliśmy do tematu. Przełożyliśmy zawody na 11 czerwca o godzinie 18.00.
- Jest pan pewnie zadowolony w kontekście kontuzji Grzegorza Zengoty?
- Pewnie. Jakoś nam Bozia pomogła i Grzesiu będzie mógł wykorzystać ten czas na rehabilitację i przygotowanie. Na powtórkę przyjedziemy w pełnym składzie.
- A z innej beczki. Oglądał pan Grand Prix w Goeteborgu?
- Oczywiście. Tor był do bani. Tak się nie powinno przygotowywać nawierzchni. Komentatorzy słusznie zauważyli, że to ryzyko dla zawodników. Było kilka akcji, które - na szczęście - nie zakończyły się kontuzjami. Fredrik potężnie uderzył. Potem Sajfutdinow. Crump też leżał. Było naprawdę niebezpiecznie.
- Kibice wciąż komentują decyzję naszego arbitra w sprawie wykluczenia z finału Nickiego Pedersena. Co pan na to?
- Mam swoje obserwacje, ale nie komentuję decyzji sędziów.
- A pan by go wykluczył?
- Ja nie jestem sędzią...
- ...ale jako kibic.
- Nic na ten temat nie powiem. Po co ma to we mnie bić? Ten pan będzie nam sędziował jakieś tam mecze. Nie ma sensu robić sobie wrogów.
- Czyli nie zgadza się pan z decyzją Wojciecha Grodzkiego?
- Zgadzam się. Sędzia podejmuje decyzję i ona jest ostateczna. Można się później spierać czy było dobrze, czy źle, ale to arbiter ma ostateczny głos.
- Kilka razy był pan gościem stacji Canal Plus. Słyszał pan, co podczas finału opowiadał jej komentator?
- To nie była wina Emila, że nie został wykluczony. A komentator zachował się nieładnie. Każdy ma swoje odczucia, ale on powinien zachowywać się bezstronnie.
- Jak pan ocenia występ Polaków?
- Trzy z plusem. Tomek nie umiał sobie poradzić na gorszym torze. Grzesiek zawalczył, później wszedł i wywaliło go na koleinie. Dobrze, że wyhamował. Tor nie jest przeszkodą, a nasi zawsze troszkę narzekali. Zresztą mieliśmy ostatnio przykład w lidze, u nas. Tor był naprawdę świetnie przygotowany, a Gorzów chodził, latał... Trzeba jeździć na wszystkich torach.
- A czy jest sens rywalizacji na obiektach przygotowywanych okazjonalnie, skoro mamy sporo "naturalnych", z którymi nie ma tylu problemów?
- Tor trzeba przygotować tak, żeby się nie sypał i nie powstawały rynny. Rok temu Olesen pokazał w Kopenhadze, że można to zrobić. Uważam, że trzeba temu poświęcić więcej czasu i mieć chęci.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?