Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duże pieniądze za poprawną ortografię

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Zwycięska reprezentacja SP 1 z Danutą Chruściel
Zwycięska reprezentacja SP 1 z Danutą Chruściel
Mieszkańcy Sulechowa, uczniowie i urzędnicy pisali gminne dyktando. Odbyło się po raz 15. Uczestnicy musieli opisać "pół Holendrów i pół Hindusach o mętnoszarym wzroku, którzy wychynęli z nagła, ni stąd ni zowąd". Były za to pieniędze...

- To był pomysł, żeby zintegrować środowisko szkolne, bo łatwiej się pracuje jeśli się znamy, lubimy, a ponadto szło również o to, żeby pokazać, jak język polski się rozwija i wzbogaca - uważa Danuta Chruściel, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 1.

To ona 15 lat temu wpadła na pomysł, żeby wszystkie placówki gminy brały udział w konkursie ortograficznym. Zasady są niezmienne. Wszystkie szkoły miejskie i wiejskie przeprowadzają wpierw wewnętrzne eliminacje, a w finale startują trzyosobowe reprezentacje.

- Na 10-lecie konkursów urodził się pomysł, żeby do zabawy włączyć także urzędników i mieszkańców i obecnie ten zabieg powtórzyliśmy - uzupełnia polonistka.

Wtedy wśród urzędników wygrała Katarzyna Jaroni, zresztą absolwentka "jednynki", a wśród mieszkańców bankowiec Magdalena Kowalska. Najstarszą uczestniczką była (nieżyjąca już), ponad 90-letnia Władysława Kowalska.

W tym roku mistrzem ortografii wśród mieszkańców została Anna Fedorowicz, a wśród pracowników urzędu miasta Katarzyna Małaszewska (znana wcześniej jako Jaroni) i Tadeusz Czwałga.

Spośród uczniów siedmiu podstawówek brylowali mali mistrzowie z "jedynki". Julia Kossakowska z kl. 5a wygrała konkurs, tuż za nią był kolega z klasy Tomasz Szymczak. Trzecia Weronika Twarowska ze Szkoły Podstawowej w Cigacicach.

Młodzi mistrzowie ortografii

- Założyłam zeszycik, do którego mama dyktuje mi trudne słówka, a przed dyktandem w szkole z tego notesu powtarzam je sobie - opowiada zwycięska Julia. Tomek z kolei okazji naraża się kolegom, których nieustannie poprawia, zwłaszcza w mowie, jeśli popełniają błędy. A mistrzowie potrafią je wyłapywać. Nawet w reklamach telewizyjnych.

Jak widać są różne sposoby na wygranie 55 tys. zł. Tyle bowiem - poza innymi nagrodami rzeczowymi, książkami - dostali zwycięzcy. Trzeba dodać jednak, że te pieniądze, prezent od banku, to wcześniej zmielone banknoty i sprasowane w brykiety.

Młodzi mistrzowie ortografii nie widzą się jednak za bardzo w szkole. Klaudia Tujek (trzecia z reprezentacji SP1) jeszcze nie wie kim chciałaby być w przyszłości. Julia mówi, że może spikerką, ale raczej nie nauczycielką.

- I coś w tym jest, bo absolwenci poprzednich lat poszli na studia i obecnie są lekarzami, farmaceutami, informatykami, ale żadne z nich nie zostało polonistą - śmieje się pani Danuta.

Ireneusz Misiura, dyrektor SP1 miał pomysł, żeby do rywalizacji stanęli też sulechowscy dyrektorzy, ale jakoś ta idea nie znalazła poklasku.

- Popieram inicjatywę konkursu ortograficznego, bo należę do tych, którzy są za funkcjonowaniem poprawnego, klasycznego języka polskiego, niekoniecznie wzbogacanego mową rodem z internetu czy smsów - mówi I. Misiura.

Tekst dyktanda - spróbuj swych sił

Walka ortograficznych tytanów,
a nie niby - kolosów na glinianych nogach

Rokrocznie, już od piętnastu lat, Szkoła Podstawowa nr 1 w Sulechowie gości u siebie szkolnych mistrzów ortografii. Zawody w tej dziedzinie to nie jakieś tam hocki - klocki.

Z zasadami polskiej ortografii zmierzyli się też pięć lat temu dorośli sulechowianie i urzędnicy z Urzędu Miasta. Zabawy jest przy tym również co niemiara, bo dyktanda mistrzów, to horrendalny miszmasz słów, których nie znają przeciętni śmiertelnicy. W fantastycznych opowieściach pojawiają się superhistorie o ponadjedenastoipółletnich pół Holendrach i pół Hindusach o mętnoszarym wzroku, którzy wychynęli z nagła, ni stąd ni zowąd ze spróchniałych chaszczy badyli bukszpanu, rachitycznej jeszcze zieleni i minidrzewek tui rosnących wzdłuż i wszerz zszarzałej, wielkiej połaci ziemi, żeby spożyć wysokokaloryczną, superpożywną sałatkę rzeżuchowo - bakłażanową przyprószoną pietruszką i wsłuchać się w krzyk kszyka.

Podczas dyktanda nie ma czasu na nicnierobienie i wszechogarniające znużenie czy chimery. Nie ma sensu się handryczyć o zbyt trudne słówka, bo to i tak prowadzi donikąd. Każdy piszący, po ponadośmiomiesięcznej nauce, dzięki jakiejś niezbadanej supersile, która dodaje energii, pochyla się pilnie nad kartką i wdychając jednocześnie zapach wczesnowiosennych kwiatów docierający zza okien do sali wraca do rzeczywistości. W okamgnieniu ustępuje znużenie. To nie są półinteligenci zszokowani swoją niebłahą wiedzą.
Mistrzowie nie mitrężą czasu, nie poddają się i chcąc nie chcąc, radzi nieradzi, pokonują kolejne ortograficzne pułapki wszech czasów, by zostać supermistrzem.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska