Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor żagańskiego szpitala zawiesił dyspozytorkę, która od razu nie wysłała karetki do pacjentki

Zbigniew Janicki
Dyrektor szpitala Zdzisław Pawłowski nadal prowadzi swoje postępowanie w sprawie feralnego wtorku. Na razie zawiesił dyspozytorkę.
Dyrektor szpitala Zdzisław Pawłowski nadal prowadzi swoje postępowanie w sprawie feralnego wtorku. Na razie zawiesił dyspozytorkę. fot. Zbigniew Janicki
Dyrektor szpitala nadal wyjaśnia okoliczności zdarzenia, zawiesił dyspozytorkę w czynnościach służbowych. - W tym tygodniu podejmę ostateczną decyzję - zapewnia. Nie wyklucza skierowania sprawy do prokuratury.

Pani Anna była szanowaną lokatorką kamienicy przy ul. Śląskiej, niedawno skończyła 85 lat. Przypomnijmy, że w ubiegły wtorek, kuzynka i sąsiadka znalazły ją siedzącą w mieszkaniu pod ścianą.
Przed godz. 10.00 kuzynka staruszki nie mogła dostać się do jej domu. Jedna sąsiadka pomogła sforsować drzwi, druga dzwoniła po pomoc. Wybierany z komórki numer alarmowy odebrał policjant, który o wypadku poinformował dyspozytorkę.

Dyżurna z Centrum Powiadamiania Ratunkowego odesłała ją do lekarza rodzinnego, który jednak wizyty domowe miał dopiero po godz. 12.00. Mijały cenne sekundy, po pięciu minutach od zgłoszenia zdążyli przyjechać policjanci, tymczasem pogotowie nadal nie dotarło. W końcu zadzwoniła recepcjonistka lekarza rodzinnego i powiadomiła, że karetka jedzie. Lekarz pogotowia stwierdził zgon starszej kobiety.

Mam świadka

Sąsiadka, która dzwoniła pod numer alarmowy twierdzi, że pogotowie 3-kilometrową trasę jechało w 35 min, natomiast dyrektor żagańskiego szpitala Zdzisław Pawłowski w rozmowie z nami zapewnia, że trwało to 22 minuty. Na dowód przedstawia nagrania z wtorkowego dyżuru dyspozytorki pogotowia.
- Kobieta, która do nas zadzwoniła powiedziała, że przyszła do sąsiadki, która nie żyje. Poinformowałam, że mam tylko karetkę reanimacyjną i proszę o kontakt z lekarzem rodzinnym tej pacjentki -dyżurna pogotowia tak relacjonowała swoją rozmowę ze zgłaszającą.

Z tymi słowami nie zgadza się Aleksandra Kalinowska, sąsiadka zmarłej. Ma też świadka tej rozmowy. - Ja nie wiem, ja się na tym nie znam. Ona chyba nie żyje - tak mówiła - zaświadcza kolejna sąsiadka Genowefa Seredyńska.

Trudno to pojąć

To nie koniec kontrowersji. Lekarz Krzysztof Janowski stwierdził zgon, "który mógł nastąpić kilka godzin przed przybyciem karetki". G. Seredyńska dziwi się. - Sama zajmowałam się sąsiadką, która jeszcze była ciepła. Nie spodziewałabym się, że już mogła odejść... - podkreśla i dodaje, że jeszcze ok. godziny 9.00 85-latka żwawo krzątała się koło domu i w mieszkaniu.

Sprawą interesuje się także starostwo powiatowe w Żaganiu, nadzorujące szpital. - Mieliśmy już skargi na tą dyspozytorkę. Ten przypadek nie jest pierwszym - mówi rzeczniczka starostwa Iwona Hryniewiecka.
- Tym się trzeba zająć, panują tu jakieś niezrozumiałe procedury, trudno to pojąć - dodaje wicestarosta Zbigniew Teler.

Dyrektor szpitala Zdzisław Pawłowski na razie zawiesił dyspozytorkę w czynnościach służbowych. - W tym tygodniu podejmę ostateczną decyzję w tej sprawie - zapewnia i dodaje, że nie wyklucza skierowania sprawy do prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska