Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko z glukometrem

Magdalena Raduszyńska
- Mateusz jest bardzo dzielny. Wie też, że zawsze może na nas liczyć - mówi mama chłopca, Elżbieta Przymuszała
- Mateusz jest bardzo dzielny. Wie też, że zawsze może na nas liczyć - mówi mama chłopca, Elżbieta Przymuszała fot. Tomasz Gawałkiewicz
Mateusz Przymuszała, uczeń zielonogórskiej podstawówki, od siedmiu lat zmaga się z cukrzycą. Jego chorobie podporządkowane jest życie całej rodziny.

Tegoroczny Światowy Dzień Walki z Cukrzycą odbył się pod hasłem "Cukrzyca u dzieci i młodzieży". Co, to oznacza, dobrze wie dziewięcioletni Mateusz.

Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od chłopców w swoim wieku. Jednak wszyscy, którzy go znają, wiedzą, że choruje na cukrzycę. - Pierwsze objawy pojawiły się, gdy synek miał ponad dwa lata - wspomina mama chłopca, Elżbieta Przymuszała. - Mateusz często pił, siusiał, był osłabiony. Badania lekarskie wykazały, że to cukrzyca typu 1.

Dzienniczek chłopca

Od tego momentu życie rodziny Przymuszałów zostało podporządkowane chorobie chłopca. - To był dla nas szok. Na początku było bardzo trudno oswoić się z diagnozą. Przecież małe dziecko nie rozumie, dlaczego rodzice zakazują mu jeść pewnych rzeczy. Ono chce napić się słodkiego napoju, zjeść, kiedy jest głodne, a nie zawsze można mu na to pozwolić.

W początkowym stadium choroby jedzenie nie mogło być w zasięgu wzroku, bo wzbudzało apetyt. Innym problemem były zastrzyki z insuliną, których syn panicznie się bał - opowiada kobieta.

Teraz chłopiec chodzi do trzeciej klasy podstawówki. Gdy szedł do pierwszej klasy, jego mama, w czasie wakacji, spotykała się z przyszłą wychowawczynią. Dzięki temu Mirella Piechocka jest w ciągłym kontakcie z rodzicami Mateusza i gdy dzieje się coś niepokojącego lub ma wątpliwości, jak zareagować, dzwoni i pyta. Mama wpisuje do dzienniczka chłopca informacje, o której godzinie należy mu przypomnieć, żeby zmierzył cukier.

Cukrzyca narzuca ostre rygory, a czuwać nad chorym dzieckiem trzeba przez 24 godziny na dobę. Dziecko potrzebuje wsparcia kogoś, kto nauczy je podejmować decyzje: kiedy zjeść i ile podać insuliny.

Urlop od choroby

Mateusz wie, że musi trzymać się sztywnych zasad: kilka razy dziennie mierzy glukometrem poziom cukru we krwi. Pod żadnym pozorem nie może częstować się kanapkami czy słodyczami innych dzieci. - Czasem jest ciężko - przyznaje mama chłopca - Mam takie momenty, że najchętniej wzięłabym od tego wszystkiego urlop. Ale zaraz powraca dyscyplina, bo trzeba pielęgnować dobre nawyki, a nie poddawać się.

Ogromnym ułatwieniem jest pompa insulinowa otrzymana od Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która podaje pod skórę odpowiednie dawki leku. Jest to konieczne przy okazji każdego posiłku. Dzięki pompie, zamiast kilku ukłuć dziennie, Mateusz ma jedno na trzy dni.

Wsparcie w rodzinach

Teraz pomoc rodziców jest nieodzowna, ale chłopiec musi stawać się samodzielny. - Wszyscy staramy się, żeby syn nabrał dobrych nawyków, które będą procentowały w przyszłości. Mateusz spytany, jak radzi sobie z chorobą, odpowiada: "Średnio". Trudno się dziwić.

Chłopiec w szkole, oprócz nauki, musi pilnować pomiarów cukru, a wiadomo ile trwają przerwy. W krótkim czasie musi jeszcze umyć ręce, zjeść, przejść do innej klasy. A gdy cukier jest za wysoki, a jeść się chce, najpierw trzeba poczekać aż cukier spadnie, a dopiero potem się posilić. Mateusz jest jednak bardzo dzielny.

Rodzice dzieci chorych na cukrzycę założyli Towarzystwo Przyjaciół Dzieci i Młodzieży z Cukrzycą. Spotykają się średnio dwa razy w roku zazwyczaj na zaproszenie dr Małgorzaty Kosińskiej. Najpierw jest wykład teoretyczny lekarza, potem zadanie dla uczestników, a na zakończenie niespodzianka dla dzieci.

- To ważne, żeby wiedzieć, że nie jesteśmy sami, że inne rodziny też się borykają z takim problem - mówi mama Mateusza. Kolejne spotkanie ma odbyć się tuż przed świętami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska