Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki naszej interwencji, odpuszczą dług przedsiębiorcy

Michał Iwanowski tel. 0 68 324 88 12 [email protected]
- Jak można straszyć mnie wpisaniem do ewidencji nierzetelnych klientów po 12 latach? - dziwi się Tadeusz Rybak.
- Jak można straszyć mnie wpisaniem do ewidencji nierzetelnych klientów po 12 latach? - dziwi się Tadeusz Rybak.
Szczęśliwy finał sprawy przedsiębiorcy z Kożuchowa. Firma z Warszawy, która domagała się od niego uregulowania długu za oznakowanie samochodu w 1997 r. - wycofała swe roszczenia. Wszystko po artykule w Strefie Biznesu i „Gazecie Lubuskiej”. Warszawska firma potraktowała nasze pytania jak... reklamację Czytelnika.

Sprawa od początku wyglądała zagadkowo. 12 lat temu pan Tadeusz Rybak przy okazji jednej z napraw swego poloneza, zlecił mechanikowi z Żar zarejestrowanie auta w Ogólnopolskim Banku Ochranianych Samochodów i oznakowanie go. Mechanik miał ku temu odpowiednie uprawnienia. Wystawił mu 50-złotowy rachunek, a na polonezie znalazły się właściwe numerki ewidencji OBOS.

Opłata polubowna

Przez kolejne lata zdążył zajeździć swoje auto, wysłać je na złom, a o oznakowaniu auta dawno zapomnieć. Przypomniał sobie na początku lutego br. Wtedy dostał pismo z warszawskiej firmy C&C, posługującej się logo Ogólnopolskiego Banku Ochranianych Samochodów. Pismo ścięło go z nóg. To zawiadomienie o umieszczeniu go w ewidencji... nierzetelnych klientów. Bo do firmy C&C nie wpłynęła dotąd pisemna dyspozycja od pana Tadeusza usunięcia danych z OBOS i zakończenia zlecenia.

Firma powiadomiła, że z uwagi na koszty przechowywania jego danych w bazie, zadłużenie pana Rybaka „przekroczyło 200 zł”. W związku z tym stał się dla nich nierzetelnym klientem. A najciekawszy był załączony do pisma blankiet wpłaty kwoty 26,50 zł na konto C&C, z nazwiskiem i adresem pana Tadeusza. To tzw. opłata polubowna za zakończenie zlecenia i usunięcie jego danych z ewidencji. Wystarczyło, żeby zapłacił 26 zł, a miałby święty spokój.

Ale pan Tadeusz nie zapłacił, bo nie czuł się dłużnikiem. Zbulwersowany, przyszedł z dokumentami do „GL”.

Wpiszą to w straty Ponieważ linia abonencka firmy C&C była uszkodzona, a na stronie internetowej figuruje tylko numer faksu, wysłaliśmy tydzień temu faks z czterema pytaniami: 1. Skąd wzięło się zadłużenie pana Tadeusza Rybaka z Kożuchowa? 2. Na jakiej podstawie zawiadomiliście Państwo tego pana o umieszczeniu go w ewidencji nierzetelnych klientów, skoro po pierwsze: w 1997 r. zapłacił on za usługę oznakowania swojego pojazdu, po drugie: umowa na przechowywanie danych pojazdu w ewidencji obowiązywała przez trzy lata, czyli wygasła w 2000 r., a po trzecie: przedawnienie tego typu umów upływa po trzech latach? 3. W jaki sposób wyliczyliście Państwo kwotę zadłużenia pana Rybaka w wysokości „przekraczającej 200 zł”? 4. W jaki sposób wyliczyliście Państwo kwotę 26,50 zł jako „opłatę polubowną” w zamian za usunięcie pana Rybaka z ewidencji nierzetelnych klientów?

Odpowiedź przyszła wczoraj tradycyjną pocztą. Ku naszemu zaskoczeniu, firma C&C potraktowała nasze pytania jak... reklamację pana Rybaka. I chociaż podtrzymała zasadność swych roszczeń, to poinformowała, że usuwa jego dane z OBOS, a nawet jeśli nie zapłaci on 26,50 zł, to firma wpisze tę kwotę w „swoje straty”. Pan Tadeusz jest zadowolony, choć przyznaje, że sporo nerwów go to kosztowało.

 

Po publikacji na naszej stronie internetowej dostaliśmy kilka telefonów, nawet z Białegostoku, od osób, które otrzymały podobne pisma z firmy C&C. Sprawa ma więc szerszy zasięg.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska