Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień z życia dzielnicowego

Sławomir Stojanowski, 68 324 88 43, [email protected]
Radosław Graczyk w czasie służby
Radosław Graczyk w czasie służby Sławomir Stojanowski
Najczęściej rozwozi wezwania do sądu lub przesłuchuje ludzi. - Taki ze mnie listonosz - żartuje mł. asp. Radosław Graczyk. Przez dwie godziny przyglądaliśmy się jego pracy. Trwa nasz konkurs na najpopularniejszego dzielnicowego.

Wczoraj, 12.00. I komisariat policji. Zaczyna się narada dzielnicowych, analizują poprzedzający dzień. Później padają zadania na dziś.
Umawiamy się na wspólną służbę z mł. asp. Radosławem Graczykiem. W policji od ponad 14 lat, a jako dzielnicowy od niecałych dwóch. - Poprzednio byłem w prewencji. Teraz pracę mam znacznie spokojniejszą - mówi, wsiadając do samochodu.

Jedziemy do miasta. Podpytuję, na czym polega praca dzielnicowego. - Wyjaśniam drobne nieporozumienia, sąsiedzkie waśnie, bo np. czyjś rower zastawia jego drzwi. Wtedy sprawuję rolę mediatora - opowiada. I dodaje, że najczęściej rozwozi wezwania do sądu lub przesłuchuje ludzi w różnych sprawach. - Taki ze mnie listonosz - żartuje. Pod jego opieką jest dzielnica nr 2 obejmująca ulice: al. Niepodległości, Chopina, Ułańską, Boh. Westerplatte, Chrobrego (parzyste numery. - To dość spokojny rejon. Na szczęście do tej pory nie miałem burzliwych akcji - dodaje. Dzielnicowi przeważnie spędzają służbę na wyjaśnianiu spraw, jakie zaszły w ich rewirze.
Z pierwszą akcją jedziemy na ul. Chrobrego. Trzeba przeprowadzić wywiad środowiskowy na zlecenie sądu. Pukamy do drzwi, otwiera właściciel lokalu. - Syn śpi, dopiero co wrócił. Może ja pomogę? - słyszymy. - A, pan z gazety? Wolałbym, gdyby pan poczekał na zewnątrz.

Po przeprowadzonej rozmowie pan Radosław skrzętnie notuje uwagi do notesu i tłumaczy, że każdą swoją wizytę musi udokumentować. Kierujemy się do sąsiadów, ale nikogo nie zastajemy. - No nic, wrócę tu po południu - puentuje Graczyk. Idziemy z kolejnym zadaniem do następnej kamienicy. Cel: wręczyć wezwanie do sądu w roli świadka. Zadanie o tyle utrudnione, że na kopercie widnieje jedynie adres i imię, ale bez nazwiska. Pani Barbara, matka ośmiorga dzieci, zaprasza nas do środka.
- Nawet nie znam nazwiska pozwanej osoby - ze zdziwieniem przyjmuje wezwanie.
- A jak się żyje tutaj, spokojnie jest? - zagaja dzielnicowy.
- Tak, tylko ta pogoda... Nie ma czym oddychać. A może tak przy okazji zostawi mi pan numer do siebie?

Na ul. Krzywoustego mamy przeprowadzić kolejny wywiad środowiskowy, który zleciła miejska komisja rozwiązywania problemów alkoholowych. I tym razem nie zastajemy w mieszkaniu nikogo. Przed blokiem spotykamy starszą kobietę. - Niestety, dalej pije. To grzeczny mężczyzna, nie awanturuje się. Ale chyba nie przestanie już pić - słyszymy.
Tego dnia jedziemy jeszcze pod kilka adresów, głównie by wręczyć wezwania. - Chciałbym więcej czasu poświęcać mieszkańcom. Staram się być w swoim rewirze codziennie - mówi Graczyk. Twierdzi, że policjantem został z powołania.
Wiemy już, co dostanie zwycięzca plebiscytu. Nagrodę wartości 2,5 tys. zł od komendanta wojewódzkiego policji.
Szczegóły plebiscytu: www.gazetalubuska.pl/dzielnicowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska