MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzwon z Wittmund

(decha)
- U ludzi z wszczepionym sercem obce bije, w dzwonie też powinno - uważa Stanisław Olejniczak z Wolsztyna. Mówi, że znalazł rozwiązanie problemu.

- Mam, to znaczy wiem, gdzie można znaleźć serce do dzwonu z Leśniowa - zatelefonował do nas Stanisław Olejniczak z Wolsztyna. - Pasuje nawet rozmiarem. U ludzi z wszczepionym sercem obce bije, w dzwonie też powinno. Ale nie wiem, co powiedzieliby na ten temat w Babimoście.
Przed laty Olejniczak demontował wyposażenie dawnego kościoła ewangelickiego w Babimoście.

Dzwon z Wittmund

Pasjonującą historię dzwonu z Leśniowa Wielkiego opisaliśmy w bożonarodzeniowym wydaniu "Magazynu". Oto Florianowi Schneiderowi, członkowi rady parafialnej w podhamburskim Wittmund, zlecono studia nad przeszłością parafii. Na przełomie listopada i grudnia przypadało pół wieku jej istnienia. Młody badacz trafił na informację, że dzwon trafił na wieżę dopiero w latach 60. Wcześniej leżał na tzw. cmentarzysku dzwonów, gdzie składowane były dzwony pochodzące z katolickich świątyń na wschodnich kresach III Rzeszy. Niemcy zdjęli i wywieźli wówczas ich około 90 tys. Żeby łatwiej je było przewieźć, utrącili im korony, wyrwali serca i włożyli jeden w drugi. Miały być przetopione na czołgi, działa... Na cmentarzysku było 1,5 tys. dzwonów z Polski i Czech. W latach 60. zaczęto je przekazywać niemieckim parafiom, ale z zastrzeżeniem, że tylko tymczasowo. Do chwili, aż będą mogły wrócić do swoich macierzystych świątyń.
Dzięki numerowi, który znajdował się na płaszczu dzwonu i staranności niemieckich księgowych Schneider ustalił, że wcześniej bił on właśnie w Leśniowie Wielkim.

Serce z Babimostu

Dzwon wrócił do Leśniowa przed kilkoma miesiącami, na przyczepce. Proboszcz twierdzi, że może on pochodzić nawet z XV, XVI wieku. A co z sercem?
- Pytałem już w pracowniach ludwisarskich o szansę dorobienia serca i korony - mówi ks. Dariusz Glama. - Ale to by strasznie drogo kosztowało, bo stop stary, unikalny...
A teraz to bezpańskie serce... Jego historia jest równie pasjonująca. Dzwony z kościoła ewangelickiego w Babimoście zostały zabrane zaraz po wojnie. Jednak serce największego pozostało. Podczas remontu w latach 80. rozebrano konstrukcję, a pozostałość dzwonu trafiła ostatecznie do izby muzealnej przy domu kultury. Nasz Czytelnik podaje nawet parametry serca: wykonane jest z żeliwa, ma około 800 mm długości, waży 19 kg.
A co na to babimojszczanie? Marek Kuc, opiekun izby pamięci, w której znajduje się serce dzwonu, oczywiście dopuszcza myśl, że można zrobić eksperyment i sprawdzić, czy uda się pożenić babimojskie serce z leśniowskim dzwonem. Może nawet wypożyczyć... A na stałe?
- Jesteśmy do niego przywiązani - mówi. - Oczywiście wypożyczyć można, ale to serce związane jest z Babimostem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska