Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emeryt z Zielonej Góry marzy o występie w programie "Mam talent"

Artur Matyszczyk 606 983 305 [email protected]
Tadeusz Sobol ma wyjątkową zdolność do wyczuwania w rękach środka ciężkości
Tadeusz Sobol ma wyjątkową zdolność do wyczuwania w rękach środka ciężkości fot. Mariusz Kapała
Anglicy mają Johna Evansa, który na głowie może utrzymać auto. Pakistańczycy Zafara Gilla, który na uchu podniesie 73 kilo. A my? Tadeusza Sobola! Emeryt z Zielonej Góry ma jedną pasję. Dźwiga. Na jednej ręce podniósł już fotel, rower, a nawet taczkę czy kosiarkę. Marzy o występie w programie "Mam talent".

ONI TEŻ DŹWIAGAJĄ

ONI TEŻ DŹWIAGAJĄ

Brytyjczyk John Evans posiadł niespotykaną zdolność utrzymywania ciężkich przedmiotów na... głowie. Jakich? Na przykład minisamochodu osobowego, który ważył 160 kg.
Thomas Blackthorne podniósł 12-kilogramowy ciężar. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że dokonał tego przy pomocy... języka i rzeźnickiego haka. Żeby nie było wątpliwości: wcześniej hak przebił język!
Sześcioletnia Tyana Madsen niedawno zadebiutowała w oficjalnych zawodach w podnoszeniu ciężarów. Wycisnęła sztangę o wadze 45 kg. O wielkości jej wyczynu niech świadczy choćby to, że sama waży raptem 28 kg.
Do Księgi rekordów Guinnessa trafił Zafar Gill z Pakistanu. W kategorii "najcięższy obiekt podniesiony uchem". 3 stycznia 2009 podniósł ciężary o łącznej wadze 73 kg. Rekord pobił już trzeci raz.

Czytaj też Genek Loska - genialny głos w programie Mam Talent (wideo)

Na pewno znacie w swoim otoczeniu osoby, o których co jakiś czas myślicie: wszędzie ich pełno. Wyobraźcie sobie jedną z nich, a potem jej aktywność pomnóżcie przez dziesięć. Niemożliwe? To nie znacie jeszcze Sobola.

Zadziwia wszystkich

64-letni mężczyzna mieszka na szarym osiedlu, które powstało w połowie poprzedniego stulecia. Na parterze bloku, jakich w okolicy pełno. Po trosze właśnie ta codzienność sprawiła, że postanowił wyjść z szeregu nijakości. Choć inni, widząc jego wyczyny, pukają się w czoło, nazywają wariatem, on nic sobie z tych docinek nie robi. Ma cel: wybić się z tłumu, może trafić do Księgi rekordów Guinnessa, może wystąpić w programie "Mam talent". Dlatego trenuje kilka razy w tygodniu. I zadziwia wszystkich, którzy zobaczyli, co potrafi. Pan Tadeusz na wyprostowanej ręce podniesie 25-kilogramowy fotel, niewiele lżejszy rower górski, wózek dziecięcy, a nawet taczkę czy kosiarkę. Mało tego! Wszystkie przedmioty utrzyma nad głową ponad minutę!

- Od dziecka byłem trochę zakręcony - przyznaje z rozbrajającą szczerością. - Zawsze dążyłem do oryginalności, chciałem się wyróżniać. Co rusz szukam czegoś nowego. Jako mały Tadziu godzinami zwisałem jak nietoperz, głową w dół, zaczepiony o drążek palcami u nóg. Na każde drzewo się wspiąłem.

Sobol kondycją i sprawnością imponował przełożonym w wojsku, a potem kolegom w pracy. Ale nieprawdopodobne wyczyny stały się jego udziałem dopiero w jesieni wieku. Paradoksalnie już wtedy, gdy zachorował na dyskopatię. - Wiem, że kiedyś się skończę. Mężczyźni żyją średnio 67 lat. To ile jeszcze pociągnę? Chcę po sobie coś zostawić - bez namysłu, ale z wyraźną nutą nostalgii odpowiada na pytanie, po co to wszystko. - Jak widzę 85-latka, który się bierze za studia, albo 14-latkę, która chce świat opłynąć dookoła, to czuję, że i mnie stać na rzeczy niezwykłe. A ja dźwigam, więc żyję!

A to jeszcze nie koniec

Co do tego, że wyczyny pana Tadeusza wymykają się z kanonów zwykłości, nie ma żadnych wątpliwości. Bo gdzie na świecie znaleźć drugiego emeryta, którego stać na podobne wybryki? A to - jak sam zapowiada - jeszcze nie koniec.

Skąd wziął się dar do dźwigania przeróżnych przedmiotów? Mężczyzna przekonuje, że liczy się nie tylko siła, ale też technika. A ponadto umiejętność, którą dostał od Boga. Sobol szóstym zmysłem wyczuwa środek ciężkości każdego przedmiotu. - Opanowałem to do perfekcji - wali prosto z mostu, bez zbytniej skromności. - Dlatego chciałbym się porwać na jeszcze bardziej skomplikowane i szalone pomysły.
Marzy, by przejechać przez miasto na... dachu autobusu komunikacji miejskiej. Oczywiście z rowerem uniesionym na jednej ręce. - To byłby naprawdę wyczyn - przekonuje.

Do wybryków zielonogórzanina z lekką powściągliwością podchodzą specjaliści od... podnoszenia ciężarów. Choćby Ryszard Chocianowski, który od ponad 30 lat trenuje sztangistów w Zielonej Górze. - Żeby szczegółowo ocenić wyczyny pana Tadeusza, musiałbym im bliżej się przyjrzeć - stwierdza z uśmiechem. - Na pewno ciężar fotela, taczki czy roweru nie powala na kolana. Przeciętny, zdrowy mężczyzna by sobie z nimi poradził. Czy utrzymałby w powietrzu tak długo? Tu na pewno znaczącą rolę odgrywa duża wytrzymałość i zdolność do wyczucia środka ciężkości.

Też "Mam talent"

Ostatnio Sobol coraz częściej myśli o starcie w programie "Mam talent". Jeszcze trochę się waha. Ale tylko dlatego, że - jak zauważył - jury preferuje młodych uczestników. - Ale kiedyś może się zdecyduję. Bo jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym w tym swoim dźwiganiu jakąś porażkę poniósł - mówi z podniesionym czołem.

Pozytywnie zakręconych ludzi przybywa. Świadczy o tym choćby gigantyczna popularność telewizyjnych show, w których osoby w każdym wieku, od nastolatków po emerytów, wyczyniają niestworzone rzeczy. Zdaniem psychologów, programów pokazujących naszą indywidualność jeszcze przybędzie. - W ludziach od zawsze tkwiła chęć pokazania się, wybicia z tłumu, bycia oglądanym przez innych. Media, mając ogromne możliwości, dostarczają nam sposobu na realizację pragnienia zaistnienia, stania się kimś niezwykłym - ocenia dr Marcin Florkowski.

Psycholog dodaje, że ludzie, dzięki pokazywaniu w sposób po trosze ekshibicjonistyczny swoich talentów, chcą zyskać uznanie innych. - A to dla nas szalenie ważne - wtrąca. - Według różnych teorii, w ten sposób zdobywamy poczucie nieśmiertelności, zaspokajamy potrzebę stabilizacji czy przynależności do kultury. Co ciekawe, obie strony ekranu korzystają. Bo ci, którzy oglądają, utożsamiają się z występującymi i w pewnym sensie też czują się wyjątkowi.

Z opinią psychologów zgadzają się socjologowie. Dr Beata Trzop, specjalistka w dziedzinie kultury masowej, uważa, że programy dla ludzi z wyjątkowym talentem będą się stale rozwijały. - Rynek medialny nie lubi nudy. Nie wiem, czy liczba programów typu "Mam talent" jeszcze wzrośnie. Ale na pewno będą się one wzbogacały o nowe elementy, by zyskiwać na atrakcyjności. A ludzie od zawsze kochali widowiska. Kiedyś rolę tę spełniał na przykład cyrk objazdowy, teraz mamy programy telewizyjne. Czy to dobrze, czy źle? Ocena nie należy już do socjologa - podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska