Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytura? Nie dla tego pioniera!

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Zbigniew Szymański do Zielonej Góry przyjechał w 1946 r. Miał wtedy 15 lat. Mimo intratnej propozycji z Petrochemii Płock, z miasta nie wyjechał.
Zbigniew Szymański do Zielonej Góry przyjechał w 1946 r. Miał wtedy 15 lat. Mimo intratnej propozycji z Petrochemii Płock, z miasta nie wyjechał. Mariusz Kapała
- Doskonała nauka pracy to była w Zastalu. Kadrę kierowniczą tworzyli przedwojenni fachowcy - opowiada Zbigniew Szymański, pionier Zielonej Góry, rocznik 1931. Mimo że od 18 lat jest emerytem, wciąż jest czynny zawodowo.

- Pasjonat techniki - tak o sobie mówi pan Zbigniew. Uczył się w szkole przemysłowej. W 1952 r. zdał maturę w technikum mechanicznym, któremu patronował Zastal. Kiedy zakłady wybrały pięciu absolwentów do swej załogi, był wśród nich bohater naszego dzisiejszego odcinka cyklu Album Zielonogórski. Po 10 latach przeniósł się do Zefamu. Fabryki szybko się rozrastały. Z czterech zakładów aż do dziewięciu, a Z. Szymański był kierownikiem warsztatu i głównym mechanikiem. Potem przez krótki czas kierował POM-em w Starym Kisielinie. - Dzięki świetnym fachowcom, mieliśmy bardzo dobre osiągnięcia. Znane były nasze leśne dostrzegalnie przeciwpożarowe, agregaty uprawowe konkurowały z tymi z NRD, a ostatnim zamówieniem były kontenerowe oczyszczalnie ścieków dla wsi województwa zielonogórskiego.

Pana Zbigniewa, po studiach na Wyższej Szkole Inżynierskiej, próbowała nawet ściągnąć płocka Petrochemia. Nigdy nie wyjechał, a za swe dokonania dostał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, medal za zasługi dla województwa zielonogórskiego, dyplom od miasta, był też laureatem pierwszej i drugiej nagrody technicznej województwa. I pomimo ponad 65 lat pracy, nie przeszedł na pełną emeryturę! - Szef powiedział mi, że odejdę dopiero, jak sam będę chciał - uśmiecha się pan Zbigniew, który zajmuje się zaopatrzeniem w sprzęt bhp i przeciwpożarowy. - Praca daje mi możliwość kontaktu z innymi ludźmi. Lubię też rozwiązywać nowe zagadnienia - dodaje.

Do Zielonej Góry przyjechał w 1946 roku w wieku 15 lat z Tarnobrzega. Wraz z rodzicami i siostrą. - W latach 40. i 50. to było kameralne miasteczko. Z winnicami, przydomowymi ogródkami, magnoliami oraz niesamowitym klimatem, który tworzyli młodzi ludzie z różnych regionów Polski - wspomina. W 1954 r. założył rodzinę, jego żona też pochodzi ze wschodu - z miasta Wołkowysk, które dziś leży na Białorusi. Mają dwóch synów, siedmiu wnuków i jednego prawnuka. W latach 40. należał do harcerstwa, był też dwukrotnym mistrzem Zielonogórskiego w biegach krótkich i strzelał gole w drugiej lidze piłkarskiej.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska