Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euromiasto - granica nie może nas dzielić

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Jarosław Thiem z Urzutów przyjechał do Niemiec po raz pierwszy. Nie słyszał o Hübnerze, Euromieście.
Jarosław Thiem z Urzutów przyjechał do Niemiec po raz pierwszy. Nie słyszał o Hübnerze, Euromieście. Dariusz Chajewski
Wystarczyło jedno zdanie burmistrza przygranicznego niemieckiego miasta, by o Gubinie i Guben zrobiło się głośno. Bo i dziwnie zabrzmiało zdanie, że polscy sąsiedzi są jak egipskie plagi. Że kradną samochody, traktory, rowery.

Czwartek, graniczny most w Guben, leje jak z cebra. Ani żywego ducha. Tylko niemiecki dziennikarz radiowy biega z pomarańczowym mikrofonem i szuka kogoś, kto powie, że boi się powodzi. Pytam o sprawę wypowiedzi burmistrza Guben na temat przywrócenia kontroli na granicy. Sprawy już nie ma. Dla naszych sąsiadów przebrzmiała.

Dziennikarz ostrzy mikrofon na młodego mężczyznę. Na próżno. Jarosław Thiem z Urzutów, mimo niemieckiego nazwiska, na drugą stronę przechodzi jakby z pewną taką nieśmiałością...
- Nie uwierzy pan, ale przekraczam niemiecką granicę po raz pierwszy - mówi 24-latek. - Nic nadzwyczajnego, nie wiem, dlaczego tyle się o tym mówi. Nie ciągnie mnie, mimo że mój dziadek był Niemcem.

Thiem nie słyszał o Klausie Dieterze Hübnerze, o jego wypowiedzi, o Euromieście i wymianie młodzieży. Dla niego od początku do końca normalne jest, że przekracza graniczny most i mija tablicę z czarnym orłem.

Polak weźmie wszystko

3,5 roku wystarczyło, by w Gubinie i Guben niemal zapomniano o kontrolach granicznych. Dzieciaki chodzą na drugi brzeg Nysy do szkoły, przedszkola; dorośli na zakupy, do przyjaciół. Przypomniał nam o tym właśnie Hübner, burmistrz Guben. Owszem, zapewnia, że chce współpracować z Polakami, zwłaszcza z Gubinem, ale jego zdaniem w interesie mieszkańców jego miasta jest przywrócenie kontroli na granicy.

Chociażby w formie wyrywkowej. I zapewnia, że występuje w imieniu wielu miejscowości, a jego działaniami kieruje niepokój spowodowany drastycznym wzrostem przestępczości. Jak wylicza, od 2007 r., kiedy Polska przystąpiła do strefy Schengen, liczba kradzieży w Guben wzrosła o 32 proc. Giną samochody, traktory, rowery, maszyny ogrodowe i budowlane. A starsi mieszkańcy boją się wyjść wieczorem do miasta...

Krzysztof Dubert, komendant Straży Miejskiej w Gubinie, takiej opinii słucha ze zdziwieniem. Od lat wraz z niemieckimi kolegami prowadzi punkt informacyjny obok granicznego mostu, od lat mają też wspólne patrole.

- Raz interweniowaliśmy w sprawie Polaka, który mieszka w Guben - opowiada. - Źle zaparkował auto. Aha, i jeszcze raz była rzeczywiście sprawa roweru. Zginął w Niemczech i okazało się, że może trafił do Polski.

Klaudia na międzynarodowo

Po drugiej stronie, może z dziesięć metrów od granicznego słupa, zakład fryzjerski i dwie Klaudie. Polska jest fryzjerką, niemiecka klientką. To będą chyba pasemka...

- Szczerze mówiąc, nie wiem, jakie znaczenie mogłoby mieć wprowadzenie kontroli - przyznaje polska Klaudia. - I nie sądzę, aby mi to doskwierało. Ja już niezbyt pamiętam, jak było z kontrolami. - Pewnie byłoby bezpieczniej - dodaje niemiecka Klaudia. - Ale nie boję się wieczorem ani ulic w Gubinie, ani w Guben. Nic nie wiem, aby takie lęki mieli także moi znajomi i sąsiedzi. Trudno mi jednak wyjaśnić, dlaczego nasz burmistrz tak powiedział, nie siedzę w jego skórze.

Starsze małżeństwo, emeryci od ponad dziesięciu lat, kuli się pod parasolami. Oba tanie, bazarowe. Nie, nie mieli żadnych przykrych przejść z Polakami, ale nie czują się bezpiecznie. - Przyjdźcie do nas o zmroku - wtrąca mężczyzna. - Hordy młodych ludzi krążą po mieście. Ale to są Niemcy. Nie chce im się uczyć, pracować, biorą różne zasiłki i sieją postrach.

- U nas to raczej mówi się o nowych ruskich, czyli tych niby-Niemcach, którzy przyjechali gdzieś ze wschodu. Myślą, że im się wszystko należy - uzupełnia żona. Agata Witte staje w obronie Hübnera. Chciał dobrze. Może trochę przesadził. Czy nie uważa, że Polacy mogli poczuć się dotknięci? - A niby dlaczego? - dziwi się. - Przecież o was już od dawna opowiada się dowcipy. Jeszcze się nie przyzwyczailiście? Przepraszam, żartowałam. Ale to rzeczywiście u nas stereotyp.

Hübnerowska dyplomacja

Bartłomiej Bartczak, burmistrz Gubina, na wywczasach. Właśnie tam dopadła go medialna fala zainteresowania relacjami między Gubinem a Guben. Wolałby, aby ta sława była inna. Nigdy nie mówiono tyle o idei Euromiasta, o współpracy, o planach zasiedlania przez Polaków niemieckich pustostanów... Wystarczyła jedna kontrowersyjna wypowiedź.

- Mam nadzieję, że to eksces, chociaż mój kolega z Guben nieraz udowodnił, że ma - delikatnie mówiąc - oryginalny stosunek do Polski i Polaków - stwierdza Bartczak. - Moim zdaniem zagrał jak polityk. Jego partia FDP traci notowania, chciał przypodobać się prawicowemu elektoratowi.

Justyna Karpisiak, zastępca burmistrza, dziwi się argumentacji Hübnera. Tyle ze sobą rozmawiają i nigdy, nigdy nie padło zdanie "pomóżcie, nie możemy sobie poradzić z waszymi chuliganami, przestępcami". Ani z ust radnych Guben, ani policjantów, a przecież dyskutowano o wszystkich, nawet bardziej "wstydliwych" sprawach.

Anna Wróbel odpowiada za współpracę transgraniczną: - Niezrozumiała sytuacja. Ale zbyt wiele nas łączy, abyśmy teraz po prostu się obrazili. Obrazić to się można na kolegę, ale nie na sąsiada. Oczywiście jest pokusa zastosowania jakiegoś rewanżu, ale to niepotrzebne.

I w magistracie w Guben zgodnym chórem przyznają, że powód do zmartwień byłby, gdyby Niemcy, z którymi na co dzień współpracują, ulegli "hübneryzacji". Tymczasem kontakty są bardziej niż poprawne.

A chciał dobrze

W Guben dowiedzieliśmy się, że niedawno na falach lokalnego radia burmistrz starał się przedstawiać swoją wypowiedź w nowym świetle. Nie dementował, ale właściwie to został źle zrozumiany. A tak w ogóle to przecież chciał dobrze... Zrobiło mu się głupio wobec polskich partnerów?

Pewnie raczej to reakcja na reprymendę, jaką dostał od premiera Brandenburgii i własnej partii. W końcu do FDP należą: Guido Westerwelle, sternik federalnej dyplomacji, i Cornelia Pieper, pełnomocnik Rządu Federalnego do spraw stosunków z Polską. Bo gdyby miał to być przykład przyjaznych stosunków...

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska