W piątkowy wieczór kiedy w pierwszym meczu o brąz pokonaliśmy Arkę 95:77 wydawało się, że zielonogórskim kibicom w obliczu zdobycia medalu będzie łatwiej zapomnieć o tym fatalnym sezonie. Nic z tego. Po momentami wręcz kompromitującej grze przegraliśmy 80:105 (22:20, 18:31, 17:23, 23:31). Punkty dla gospodarzy: Florence 33 (4), Szubarga 17 (1), Dulkys 17 (3), Wyka 12 (3), Garbacz 9 (1) oraz: Ginyard 10 (2), Wiliński 4, Wołoszyn 3 (1). Łapeta 0; dla gości: Stelmet: Starks 16, Sokołowski 14 (2), Sakić 10 (2), Zamojski 6 (2), Planinić 6 oraz: Hosley 8 (2), Humphrey 6, Koszarek 5 (1), Hrycaniuk 4, DeVoe 3 (1), Mokros 2.
Przed meczem wydawało się, że zielonogórzanie, niesieni świetną drugą połową pierwszego spotkania, mając na uwadze kłopoty Arki są wielkimi faworytami rewanżu o brązowy medal. Nie mógł grać Josh Bostic, Adam Łapeta też miał uraz i było wiadomo, że jeśli się pojawi na parkiecie, to zaledwie na chwilę. Ponieważ od kilku spotkań nie grał Robert Upshaw nasza dominacja pod koszem zdawała się niemal pewna. Rzeczywiście pierwsza połowa była taka jak sobie to wyobrażaliśmy. Stelmet spokojnie kontrolował sytuacje. Arka walczyła, starała się ale to my ciągle prowadziliśmy. Nie była to wielka przewaga, ale w obliczu 18 punktów zaliczki z Zielonej Góry wydawało się że nic nam nie grozi.
Niestety, w drugiej kwarcie wróciły stare demony. Zespół zaczął popełniać proste i niegodne tak doświadczonych graczy, błędy. Nie trafialiśmy z doskonałych pozycji. W obronie byliśmy bezradni wobec wjazdów pod kosz i zdobywaniu punktów przez mierzącego zaledwie 178 cm Krzysztofa Szubargę. Nasi przegrywali pojedynki z ambitnymi, ale przecież nie będącymi czołowymi zawodnikami Krzysztofem Wyką i Cezarym Garbaczem. Wyglądało to fatalnie, ale ciągle mieliśmy szansę. Przed czwartą kwartą Arka odrobiła 17 z 18 punktów z jaką to różnicą przegrała w Zielonej Górze.
Kibice Stelmetu oglądający ten mecz przed telewizorami zapewne pomyśleli, że wybaczą swoim ulubieńcom słabość trzech kwart jeśli wreszcie zaczną grać tak jak potrafią i jak tego oczekujemy. Nic z tego. Ostatnie dziesięć minut to była żenada i kompromitacja. Daliśmy się wbić w parkiet, zdominować, pognębić. Największą bronią (oczywiście oprócz skuteczności Jamesa Florence’a) gospodarzy była ambicja. Znów rywal wyglądał jakby mu bardziej zależało. Te żałosne dziesięć minut było jakby podsumowaniem całego sezonu. Słabości decyzji trenerskich, niezrozumienia na parkiecie, braku waleczności i zwyczajnie ambicji. Zespół, który miał za zadanie odzyskanie złotego medalu kończył mecz o brązowy medal w niesławie, zdominowany i momentami ośmieszany przez przetrzebionego kontuzjami rywala. Na domiar złego zaraz po ostatniej syrenie część ekipy czmychnęła do szatni, a na uroczystości wręczenia medali zostali tylko Łukasz Koszarek, Zelijko Sakić, Jarosław Mokros, Kacper Traczyk i Thomas Kelati. To już zupełny brak klasy. Przegrywać też trzeba umieć!
- Ciężko powiedzieć cokolwiek mądrego po takiej porażce - powiedział trener Stelmetu Igor Jovović. - Wygrał team, który był dzisiaj zdecydowanie głodniejszy zwycięstwa. Mieliśmy przyzwoitą przewagę po I meczu, ale apelowałem do zawodników, żeby zachowali odpowiednie skupienie, żeby grali spokojnie. A my od początku graliśmy coś zupełnie odwrotnego. Bez odpowiedzialności w obronie indywidualnej, od początku Arka zaczęła nam sprawiać problemy i tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku to odpowiedni wynik, pokazuje, jak graliśmy przez cały mecz. Gratuluję Arce. Ta porażka to wielkie rozczarowanie zwłaszcza mając na uwadze, jak doświadczony mamy skład, jak mieliśmy te 18 punktów przewagi…Od początku meczu musieliśmy pobudzać zawodników, pokrzykiwać na nich. To było dla mnie dziwne.
Tyle trener. Jak się wydaje meczem w Gdyni coś się skończyło. Po poprzednim sezonie mówiono, że błędów jakie wówczas się pojawiły już się nie powtórzy, a bogatsi o nie wrócimy na ścieżkę zwycięstw. Odzyskamy złoty medal i przekonamy wątpiących, że stolica polskiego basketu jest w Zielonej Górze. Jak to wyszło widzieliśmy w ostatnich dziesięciu minutach meczu w Gdyni...
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?