Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finał ekstraligi Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno. Do przerwy 1:0 dla "Byków"

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
W IV wyścigu Patryk Dudek (niebieski kask) bronił się przed atakami Leigh Adamsa (żółty). Nasz junior wykonał kawał dobrej roboty, a "Kangur” pięknie pożegnał się ze stadionem przy W69. W przyszłym roku będzie już emerytem.
W IV wyścigu Patryk Dudek (niebieski kask) bronił się przed atakami Leigh Adamsa (żółty). Nasz junior wykonał kawał dobrej roboty, a "Kangur” pięknie pożegnał się ze stadionem przy W69. W przyszłym roku będzie już emerytem. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Falubaz przegrał pierwszy mecz finałowy z Unią Leszno 39:51, bo był po prostu słabszy. "Byki" triumfowały indywidualnie dziesięć razy, a nasi pięć. Tylko o Gregu Hancocku i Patryku Dudku możemy powiedzieć, że pojechali swoje.

Unia to w tym roku wyrównany i bardzo silny zespół. Można powiedzieć monolit. Na wyjazdach nie zawodzą. Jarosław Hampel (10 pkt. i bonus), Janusz Kołodziej (9 i 1), Leigh Adams (13), a tym razem dołączył do nich także Damian Baliński (11). Choćby pobieżna kalkulacja pokazuje, że ta czwórka potrafi wygrać każdy pojedynek. W niedzielę liderzy "Byków" mieli problem tylko z Hancockiem (13), który notorycznie uciekał im ze startu. Ale pod koniec zawodów nawet Amerykanin poznał swe miejsce w szyku. Indywidualne zwycięstwa Dudka (7) i Fredrika Lindgrena (6) trzeba rozpatrywać raczej w kategoriach miłych niespodzianek. Junior przed legendarnym Adamsem czy niesamowite wejście "Freda" między dwóch rywali... To podbudowało morale i znacznie podniosło poziom widowiska, ale nie wpłynęło znacząco na wynik. Młodzieżowiec i rutyniarz nie mogli sami go ciągnąć.

Czytaj też: W pierwszej odsłonie finału ekstraligi Falubaz Zielona Góra przegrał z Unią Leszno 39:51 (wideo, zdjęcia)

- Ich liderzy byli poza zasięgiem i tylko Greg Hancock, gdzieś tam trzymał dystans, próbował walczyć. A my po prostu przegrywaliśmy z tymi najlepszymi. Drużyna jest zbyt równa. Można powiedzieć, że wszyscy zawodnicy z Leszna mają szczyt formy i są dla nas w tej chwili za mocni. I nie chodzi mi tylko o formę, ale o całość - podsumował Piotr Protasiewicz (6). - Czeka mnie dużo pracy. W minionym sezonie było bardzo fajnie, w tym też nie jest źle, ale czołówka krajowa i światowa mi odjechała. Od jutra zaczynam przygotowania jeśli chodzi o sprzęt, bo ten spisuje się średnio. Wygrywam z dobrymi rywalami, ale z tymi najlepszymi jest bardzo trudno. Są ode mnie szybsi.

Czytaj też: Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno 39:51

- Jeździ się tak, jak przeciwnik pozwala. Choć na swoim torze powinniśmy troszkę wyścigów wygrać - ocenił trener Falubazu Piotr Żyto. - Staraliśmy się walczyć, ale gubiliśmy punkty na trasie, bo zawodnicy popełniali błędy. Na przykład Rafał Dobrucki (4 pkt. - dop. red.) prowadził z Adamsem i jechał szeroko, szeroko, szeroko... Sam wiedział, że popełnił błąd. Ale taki jest sport. Cóż, zupełnie inne zawody niż w rundzie zasadniczej, a wynik taki sam. Wtedy my mieliśmy dobrą końcówkę i goniliśmy Unię, a teraz od XI wyścigu Unia powiększała przewagę. Byli lepsi i nie ma co dyskutować. Ale jeszcze jedziemy do Leszna i na pewno się nie poddamy. Nie schowamy głów w piasek wystawiając tyłki do bicia jak strusie. Jedziemy powalczyć i stworzyć dobre widowisko dla naszych kibiców, którzy są najlepsi na świecie.

Ale fani, choć dziękowali, chcieli wiedzieć dlaczego w ostatniej chwili Niels Kristian Iversen wypadł ze składu na rzecz Grzegorza Zengoty (2), a tor był inny niż przez całą rundę zasadniczą, czyli twardy?
- Wielu powie teraz, po meczu, czemu wstawiał Zengotę? Ale Grzesiek jechał wczoraj (w sobotnim finale IMP - dop. red.) naprawdę fantastycznie. Dziś nie miał tego startu. Rozmawiałem z nim i sam nie potrafił określić, co się właściwie stało - powiedział Żyto.

- Zabrakło między innymi moich punktów, żebyśmy osiągnęli lepszy wynik. Żałuję, bo dostałem jakiś kredyt zaufania. Chciałem pokazać, że było warto, że nie zawiodę - mówił później "Zengi", a szkoleniowiec zapowiedział, że na "Skoku" zobaczymy Iversena.

A tor? - Mieliśmy wczoraj po zawodach spotkanie z toromistrzem i zawodnikami. Co chcą? Jak chcą? To wszystko zostało zrobione. Nie wyszło. Może na przyczepniejszym torze dostalibyśmy jeszcze bardziej. Teraz to tylko gdybanie - ocenił Żyto i dodał, że nawierzchnia przypominała tą z Gorzowa czy Wrocławia.
Porażka 12 "oczkami" spowodowała, że niedzielna wyprawa po złoto jest niemal z góry skazana na niepowodzenie. Kapitan Falubazu widzi to jednak trochę inaczej.

- My może będziemy srebrnymi medalistami, ale nasi kibice są złotymi. Jestem dumny, że mogę dla nich jeździć. Warto zostawić dla nich trochę zdrowia na torze - powiedział "Pepe". - Do Leszna nie pojedziemy się poddać i zrobić załóżmy 20 punktów. Będę przez najbliższy tydzień ciężko pracował, żeby podziękować kibicom za cały sezon.
Który kończy się znacznie lepiej, niż się zaczął - chciałoby się dodać, bo w kwietniu medal bralibyśmy w ciemno...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska