Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Formuła 1: Webber i Vettel zdominowali wyścig

(ppp)
fot. Archiwum
Robert Kubica nie dojechał do mety Grand Prix Węgier, ale co gorsza, nic nie przemawia za tym, że w przyszłości może powalczyć o wysokie pozycje. Rywale po prostu są mocniejsi, a Red Bull bezkonkurencyjny.

To, że bolidy Red Bulla są szybkie jak nigdy w tym sezonie, widać było już w sobotnich kwalifikacjach. Sebastian Vettel i Mark Webber wręcz fruwali, parafrazując reklamę ich sponsora, dostali skrzydeł. Rywale nie mieli najmniejszych szans i dwa pierwsze pola przypadły Niemcowi i Australijczykowi. Kubica wylądował ostatecznie na ósmym i jak twierdził, forma Red Buli jest wręcz szokująca. Co gorsza, Polak był za tegorocznym debiutantem i kolegą z zespołu Renault Witalijem Pietrowem.

Czytaj też: Formuła 1: W Walencji Robert Kubica nie błysnął

Jak się później okazało Webber i Vettel zdominowali wyścig. Co prawda przedzielił ich Fernando Alonso, ale gdyby nie niekorzystny zbieg wypadków, prawdopodobnie obaj minęli by metę na dwóch pierwszych pozycjach. O co chodziło? Vettel, który z pole position ruszył jak torpeda, pędził jak szalony, na każdym okrążeniu będąc szybszy o około sekundę. Alonso zdołał wyprzedzić Webbera, którego lekko przyblokował. Wydawało się, że Niemiec bez najmniejszych problemów dowiezie pewny triumf, ale wówczas w parkingu zaczęły dziać się prawdziwe cuda. Najpierw mechanicy Nico Rosberga nie dokręcili mu koła, które zgubił zaraz po wyjeździe, a potem totalnie zawiódł człowiek odpowiedzialny za wypuszczanie z boksu zawodników Renault, a dokładnie Kubicy. Polak ruszył z miejsca po wymianie opon, a wprost w niego "wpakował się" wjeżdżający do pit stopu Adrian Sutil. Co prawda Kubica wrócił jeszcze na tor pod koniec stawki, ale dostał karę za cały incydent i ostatecznie zrezygnował z walki.

Cała "zadyma" w pit lane spowodowała wyjazd samochodu bezpieczeństwa dzięki czemu wielka przewaga Vettela została zniwelowana, a ten na dodatek również dostał karę za nieprawidłową jazdę za safety carem. Przez to spadł na trzecią pozycję i do końca wyścigu walczył z drugim Alonso, ale nie dał rady. Pewnie wygrał Webber, który skorzystał na całym zamieszaniu.

Ale wracając do całego problemu Kubicy. To, że nie dojechał do mety to jedno, ale trzeba spojrzeć na różnicę na mecie między bolidami Red Bulla i Ferrari, a całą resztą. Przecież, zresztą sensacyjnie, piąty Pietrow, do zwycięzcy stracił aż 73 sekundy (!), a do czwartego Massy 45 sekund. A trzeba dodać, że podczas wyścigu wyjechał jeszcze samochód bezpieczeństwa. Widać jak na dłoni, że tylko Ferrari dorównuje Red Bullowi, a reszta rywali jest technologicznie daleko z tyłu. I, niestety, nic nie wskazuje, że w najbliższych tygodniach to może się zmienić, a wręcz ta różnica będzie się powiększać. Co to oznacza? To, że do końca sezonu Kubicy na 99 procent nie zobaczymy na podium. Szkoda...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska