Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galaktyczny Portugalczyk - na boisku i poza nim

Paweł Tracz
Ostatnio o Cristiano Ronaldo było głośno dwa razy. W niedzielę, gdy przedłużył umowę z Realem Madryt - rocznie będzie zarabiał 17 mln euro - i we wtorek, gdy w meczu w Stambule udowodnił, że jest wart tych pieniędzy.

Cristiano Ronaldo, noszący przydomek CR7, w niedzielę przedłużył umowę z Realem Madryt do czerwca 2018 roku. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby m.in. nie nowe zarobki piłkarza. Od tego sezonu portugalski gwiazdor będzie zarabiał aż 17 mln euro rocznie, czyli o milion więcej niż inny wybitny piłkarz Leo Messi dostaje w FC Barcelona.

Tym samym 28-letni zawodnik przeciął wszelkie dyskusje dotyczące swojej przyszłości. Po rekordowym transferze do "Królewskich" Walijczyka Garetha Bale'a za 100 mln euro media spekulowały, że świetny napastnik może wrócić do Manchesteru United, w którym grał w latach 2003-2009.

- Jestem niezwykle szczęśliwy - przyznał po podpisaniu kontraktu Portugalczyk. Media natychmiast zestawiły tę wypowiedź z jego ubiegłorocznym stwierdzeniem. Wówczas, po meczu z Granadą, CR7 spytany, dlaczego nie cieszył się z gola, odpowiedział: "Bo jestem smutny". Nigdy nie ustalono do końca, co miał na myśli.

Od niedzieli przystojny piłkarz ma jednak same powody do zadowolenia. Najpierw tryskał humorem po podpisaniu umowy z Realem. - Chciałbym podziękować wszystkim kolegom z drużyny, trenerowi oraz prezesowi klubu, w końcu udało nam się porozumieć. Dalsze występy w tym zespole są dla mnie nagrodą. Obiecuję, że w dalszym ciągu będę dawał z siebie wszystko w każdym spotkaniu - zapewnił Cristiano Ronaldo.

Na potwierdzenie jego słów nie czekaliśmy zbyt długo. We wtorkowy wieczór w Stambule Portugalczyk kolejny raz grał kapitalnie. W meczu Ligi Mistrzów z miejscowym Galatasaray strzelił aż trzy gole, ostatniego już w doliczonym czasie. Nic dziwnego, że prezes zespołu z Madrytu był szczęśliwy po przedłużeniu umowy z jednym z najlepszych piłkarzy świata.

- To wielki dzień, bo dziś spełniliśmy życzenie wszystkich kibiców Realu. Ronaldo dał temu klubowi bardzo wiele, a najlepszym tego przykładem jest jego "pazerność" na gole. Przed nim jeszcze mnóstwo kolejnych bramek do strzelenia oraz tytułów do zdobycia - stwierdził w niedzielę Florentino Perez.
Portugalczyk dołączył do "Królewskich" w 2009 roku. Hiszpanie zapłacili za niego Anglikom z Manchesteru United zawrotną kwotę 94 mln euro. Do niedawna był więc najdroższym zawodnikiem w historii. Przez cztery lata 28-latek wiele razy udowodnił, że jest wart tych pieniędzy. Do tej pory w barwach Realu zdobywał statycznie jednego gola na mecz. Z klubem z Półwyspu Iberyjskiego wywalczył mistrzostwo Hiszpanii w 2012 roku i Puchar Króla rok wcześniej. Jego błyskotliwa kariera zaczęła się jednak znacznie wcześniej.

Kiedy w 2003 roku jako 18-latek przybył na Old Trafford, by podpisać kontrakt z MU, miał ze sobą małą walizkę, w której była tylko jedna zmiana ubrania i butów. Portugalczyk nie spodziewał się, że już za chwilę znajdzie się w szatni tego zespołu. Cristiano Ronaldo przyjechał wówczas do Manchesteru myśląc, że jego pobyt na Wyspach potrwa zaledwie dzień. Pociąg, podpis, konferencja prasowa i powrót do domu - taki był plan.

- Wszystko potoczyło się tak nagle. Myślałem, że po podpisaniu kontraktu zostanę jeszcze przez rok w Portugalii, a tymczasem w klubie chcieli, aby od razu zaczął grać dla nich. Zapytałem, czy mogą dać mi jeszcze tydzień, bo chciałbym wrócić do domu, zabrać swoje manatki i przygotować się na nowe życie, ale oni odpowiedzieli "Nie, najpierw zagrasz, a potem możesz po nie jechać". Kiedy więc debiutowałem w MU, wszystkie moje ubrania i rzeczy były wciąż w Lizbonie - wspominał po latach Cristiano Ronaldo.

Już w debiucie zachwycił angielskie media i słynnego menedżera "Czerwonych Diabłów" sir Alexa Fergusona, który do dziś uważa, że Anglicy sprzedali go do Realu zbyt tanio. Do tego stopnia, że powiedział właścicielom klubu, iż powinni zażądać 150 mln funtów. Zdaniem wieloletniego opiekuna MU prawdopodobnie by tyle i tak dostali...

Bo kiedy Ferguson mówi, że Ronaldo jest najlepszym piłkarzem w historii Realu, nie rzuca słów na wiatr. - Tam już byli galacticos, kiedy Perez po raz pierwszy został prezydentem klubu. Figo, Zidane, Roberto Carlos, Raul. Jednak żaden z nich nie był tak dobry jak Portugalczyk. Naprawdę - twierdzi Szkot, któremu trudno nie przyznać racji.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska