Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy ktoś prosi o gazetę, podaję "Gazetę Lubuską"

Dariusz Chajewski
Dariusz Banaszak: - Gazetę trzeba umieć sprzedawać
Dariusz Banaszak: - Gazetę trzeba umieć sprzedawać Dariusz Chajewski
Rozpoczynamy akcję Gazety. Ruszamy w teren i odwiedzimy punkty sprzedaży. Dariusz Banaszak prowadzi dwa kioski w Zielonej Górze. I mówi, że praca w takim punkcie to przygoda. Co człowiek to historia.

Gdy podchodzi klient i prosi o gazetę, jaki tytuł pan im podaje?
Oczywiście "Gazetę Lubuską". Wie pan, w tej branży pracuję już dobre dziesięć lat i znam przyzwyczajenia klientów. I potrafię też ocenić kto, czego szuka. A "Gazeta Lubuska" przechodzi tutaj jakby z pokolenia na pokolenie.

Do kiosku przychodzi się chyba w poszukiwaniu konkretnego towaru?
Często wręcz przeciwnie. Proszę zobaczyć, jak często ludzie patrzą na półki tak trochę bez celu. Tutaj wszystko zależy od sprzedawcy, gdyż 90 procent powodzenia przy pracy w takim punkcie sprzedaży to podejście do ludzi. Z wyjątkiem oczywiście klientów zaprogramowanych na jeden artykuł. Trzeba być także trochę psychologiem, gdyż ten sam człowiek może kolejnego dnia być w całkowicie innym nastroju. I potrzebować czegoś innego.

To chyba jeden z punktów sprzedaży gazet najdłużej działających w mieście?
Też tak myślę. Przejęliśmy ten kiosk po starszej pani. Mamy zresztą w Zielonej Górze jeszcze jeden punkt sprzedaży, przy ulicy Ogrodowej.

Ten zapewne jest lepszy, centrum miasta, przystanek MZK...
Nie chcę mówić, który jest lepszy. Każdy ma inną specyfikę i myślę, że właśnie na jej poznaniu polega tajemnica sukcesu. Tam mamy stałych klientów, z reguły starej daty i niemal słysząc kroki, głos, automatycznie już sięgamy po konkretną gazetę, gatunek papierosów... Tutaj jest taki kiosk jakby w tranzycie. Tam czujemy się trochę bardziej jak w rodzinie, w gronie dobrych przyjaciół, znajomych.

Klienci komentują zawartość gazety na miejscu?
Bardzo często przy ladzie tworzy się mały klub dyskusyjny.

Dominują tematy lokalne?
Też, ale najwięcej emocji budzi polityka.

A bywa, że ustawia się kolejka ludzi po gazetę?
Zdziwiłby się pan, jak często.

Przy okazji jakiejś spektakularnej zbrodni?
Nie, od tego są innego rodzaju pisma. Do gazety przyciągają wyniki sportowe, wydarzenia polityczne i oczywiście, gdy pojawiają się jakieś ważne informacje o konkretnej ulicy, dzielnicy. Ludzie chcą spokojnie przeczytać nawet to, co usłyszeli przez chwilę poprzedniego dnia w telewizji.

W dobie internetu?
Internet? Co papier to papier. Czym innym jest wziąć do ręki gazetę lub książkę i spokojnie przeczytać, a czym innym klikanie myszką.

To takie raczej tradycyjne podejście...
Cóż, z wykształcenia jestem historykiem, czyli przywiązuję się do tradycji.

Warto było studiować...?
Tak, tak, wiem. Studiował i skończył w kiosku i sprzedaje gazety?

Trochę tak jest...
Wcale nie. To rewelacyjna praca za sprawą kontaktu z ludźmi. I to z rozmaitymi osobami. To trochę jak czytanie gazety, gdyż ciągle dowiaduję się czegoś nowego i to z rozmaitych dziedzin życia. Co człowiek to historia.

Mamy pomysł, aby być bliżej Czytelników. Zamierzamy w ciągu najbliższych miesięcy porozmawiać ze sprzedawcami w kioskach, sklepach, wiejskich sklepikach, a przede wszystkim z ludźmi kupującymi naszą gazetę.
Moim zdaniem to rewelacyjny pomysł, gdyż miejsca takie jak sklep, kiosk to prawdziwa kopalnia tematów. Dla mnie praca tutaj to jakby przygoda i chyba warto, aby gazeta wzięła w niej udział...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska