Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gen. Petelicki miał instynkt zabójcy?

oprac. (decha)
SŁAWOMIR PETELICKI. We wrześniu skończyłby 66 lat. W 1969 r. został oficerem wywiadu MSW. Od 1973 do 1978 r. był attache kulturalnym, naukowym i prasowym w Nowym Jorku, a od 1975 r. - wicekonsulem ds. Polonii. Od 1978 do 1983 r. działał w centrali wywiadu. Pracował w polskiej ambasadzie w Sztokholmie, w latach 1987-1988 był zastępcą naczelnika kontrwywiadu zagranicznego, a od 1988 do 1989 r. - doradcą ministra spraw zagranicznych i kierownikiem ochrony placówek. Był twórcą i pierwszym dowódcą (do 1995 r.) sformowanej w 1990 r. słynnej jednostki antyterrorystycznej GROM. W maju 1996 r. został na krótko pełnomocnikiem ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza ds. przestępczości zorganizowanej w Radzie Państw Basenu Morza Bałtyckiego. Ponownie został dowódcą GROM w grudniu 1997 r., odwołany we wrześniu 1999 r. - po konflikcie z ówczesnym ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Januszem Pałubickim. Po odwołaniu przeszedł w stan spoczynku i zajął się biznesem. Był współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych żołnierzy GROM. Zostawił żonę i dwoje dzieci.
SŁAWOMIR PETELICKI. We wrześniu skończyłby 66 lat. W 1969 r. został oficerem wywiadu MSW. Od 1973 do 1978 r. był attache kulturalnym, naukowym i prasowym w Nowym Jorku, a od 1975 r. - wicekonsulem ds. Polonii. Od 1978 do 1983 r. działał w centrali wywiadu. Pracował w polskiej ambasadzie w Sztokholmie, w latach 1987-1988 był zastępcą naczelnika kontrwywiadu zagranicznego, a od 1988 do 1989 r. - doradcą ministra spraw zagranicznych i kierownikiem ochrony placówek. Był twórcą i pierwszym dowódcą (do 1995 r.) sformowanej w 1990 r. słynnej jednostki antyterrorystycznej GROM. W maju 1996 r. został na krótko pełnomocnikiem ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza ds. przestępczości zorganizowanej w Radzie Państw Basenu Morza Bałtyckiego. Ponownie został dowódcą GROM w grudniu 1997 r., odwołany we wrześniu 1999 r. - po konflikcie z ówczesnym ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Januszem Pałubickim. Po odwołaniu przeszedł w stan spoczynku i zajął się biznesem. Był współwłaścicielem firmy Grupa Grom, zatrudniającej byłych żołnierzy GROM. Zostawił żonę i dwoje dzieci.
Zdaniem prokuratury Sławomir Petelicki, legendarny twórca GROM, popełnił samobójstwo. Nie zgadzają się z tą tezą niektórzy politycy prawicy i mówią, że generał komuś przeszkadzał.

Przed tygodniem, w sobotę, żona gen. Sławomira Petelickiego znalazła jego ciało w podziemnym parkingu wielorodzinnego budynku, w którym mieszkali na warszawskim Mokotowie. Obok leżała broń... Po poznaniu wyników sekcji zwłok prokuratura poinformowała, że przyczyna śmierci twórcy GROM. Potwierdzono postrzał głowy - znaleziono ranę wlotową i wylotową; nie było innych obrażeń ciała.

Bez osób trzecich

Nie znaleziono śladów wskazujących na "udział osób trzecich" w tragedii. Na nagraniu z monitoringu w domu Sławomira Petelickiego nie widać żadnych podejrzanych, chociaż okazało się, że kamera monitoringu nie obejmuje samego miejsca zdarzenia, które mija o metr. Na nagraniu widać jak generał przyjeżdża samochodem, a potem ponownie wchodzi do garażu. Mimo że nie znaleziono listu pożegnalnego wszystkie informacje jednoznacznie wskazują na samobójstwo. Nawet kąt rany postrzałowej i wylotowej. Mimo to przy okazji prokuratorzy przypomnieli o art. 151 kk przewidującym karę do pięciu lat więzienia dla osoby, która namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na życie...

- Nie wierzę w inną wersję niż samobójstwo - powiedział TOK FM Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa, generał brygady w stanie spoczynku. - Dla mnie trudnym do odgadnięcia jest, skąd podłoże takiego dołka psychicznego, ale wydaje mi się, że to jedyne racjonalne rozwiązanie. Czempiński nie wierzy w wersję zabójstwa mówiąc, że Petelicki był tak wyszkolony, że trudno sobie wyobrazić, aby dał się zaskoczyć potencjalnemu mordercy. Miał bowiem... instynkt zabójcy. To jego zdaniem była chwila słabości.

Czarna lista

Jednak w tydzień po tej tragedii nikt nie przeszedł do porządku dziennego. Właśnie ta ostatnia informacja prokuratury stała się pożywką dla rozmaitych spekulacji. Bowiem Petelicki stał się legendą. Był generałem w stanie spoczynku, oficerem wywiadu PRL, potem założycielem i pierwszym dowódcą jednostki GROM. Gdy mówi się i pisze o spektakularnych akcjach tej elitarnej formacji zawsze gdzieś w tle pojawia się jego sylwetka.

W ostatnich latach dał się poznać jako bezkompromisowy recenzent i krytyk nie tylko naszej armii. Stąd zanim nawet podano wyniki sekcji zwłok w prawicowych mediach zaczęto stawiać pytania sugerujące, że nikt nie wierzy w samobójstwo. Przypomniano wypowiedzi twórcy GROM o katastrofie smoleńskiej, a także okoliczności śmierci Andrzeja Leppera i szyfranta Stefana Zielonki.

- Śmierć gen. Petelickiego zmusiła mnie do zabrania głosu. (...) Nie zamierzam popełniać samobójstwa - napisał podgrzewając sytuację na swoim blogu w Onecie były szef MON Romuald Szeremietiew, prywatnie przyjaciel generała. Ale natychmiast dorzucił garść informacji o tym jak uzyskał z pewnego źródła informację, że w pewnym gronie rozważano kwestie uciszenia go na zawsze. Stąd ta deklaracja o samobójstwie, że gdyby jemu cos takiego się przydarzyło...

Swoje dołożył także lider PiS Jarosław Kaczyński.
- Kilka dni temu miałem rozmowę, w której pewna bardzo znana uczestniczka życia publicznego powiedziała mi, że jest kilka osób zagrożonych, które za dużo mówią o tym, jak to naprawdę było przez te dwadzieścia lat - powiedział na konferencji prasowej. Wśród zagrożonych miał się znajdować Petelicki. I jak dodał były premier niektóre z innych osób na liście zostały już na różne sposoby uderzone. Nie chciał jednak zdradzić tożsamości osoby, z którą przeprowadził tę rozmowę...

Był po prostu w dołku

Rewelacje prezesa wzbudziły przede wszystkim ironię. Na przykład Leszek Miller nie wierzy, by istniała taka lista osób zagrożonych w Polsce.

- Mówienie, że gen. Petelicki był na jakiejś liście zagrożonych, to kolejna brednia pana Kaczyńskiego, wypowiedziana w jego stylu: ktoś coś powiedział, ale on nie może zdradzić szczegółów. Może to jego kot mu powiedział, że taka lista istnieje? - ironizował na antenie TVP INFO.

Prasa, szczególnie ta uchodząca za plotkarską, podaje jeszcze inne rozwiązanie zagadki tej śmierci. Problemy rodzinne. Generał w ostatnim czasie miał często zaglądać do kieliszka, przechodził załamanie nerwowe i był w konflikcie z ukochaną żoną do tego stopnia, że ta miała oświadczyć mu, że go rzuca. Koledzy, przyjaciele generała potwierdzają, że generał był w fatalnym stanie psychicznym. Do tego doszły poważne kłopoty finansowe, gdyż interesy, którym się poświęcił okazały się zdecydowanie chybioną inwestycją.

To jednak nie wszystko.

- W środowisku dosyć powszechną informacją było to, że pan generał miał problemy z chorobą Alzheimera - powiedział w "Wiadomościach" Jarosław Rybak, autor książek na temat GROM i były rzecznik MON. Ten twardziel nie mógł sobie z tym poradzić.
Jak w środę podały media były szef GROM strzelał do siebie z pistoletu, w którym była tylko jedna kula. Czyli starannie zaplanował swoją śmierć i nie chciał, żeby ktoś później użył jego pistoletu...

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska