Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gości. - Nie wiem z czego to wynika, ale zawsze gdy jesteśmy faworytami, to ta presja pęta chłopakom nogi - przyznał po meczu trener GKP Adam Topolski. Mimo to najlepszą okazję na objęcie prowadzenia mieli gospodarze. W 15 min po strzale Adriana Łuszkiewicza, bramkarz Warty Łukasz Radliński wypuścił piłkę przed siebie, ale prezentu nie wykorzystał Adam Czerkas.
Po przerwie szkoleniowiec GKP wpuścił na boisko Krzysztofa Kaczmarczyka. To był strzał w dziesiątkę, bo od tego momentu gra gorzowian nabrała blasku. Upragniony gol padł w 60 min. Artur Andruszczak sprytnie zagrał do wspomnianego Kaczmarczyka, a tem precyzyjnie dograł piłkę w pole karne. Wprawdzie Czerkas minął się z nią, ale z lewej strony akcję naszych zamykał Łukasz Maliszewski i zdobył niemal identycznego gola, jak w spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
Stempel na wygranej nasi postawili w 78 min. Silnym uderzeniem z dystansu popisał się Brain Obem i GKP prowadził już 2:0. Potem już do końca nasi kontrolowali przebieg meczu i mieli kolejne szanse na podwyższenie rezultatu. M.in. w 89 min Maciej Truszczyński trafił w słupek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?