Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głogów: Lekarz trzymał w domu kartę chorej kobiety, a pacjentka cierpiała

JAN WALCZAK 0 76 835 81 11 [email protected]
- Jak powiedziałam, że pójdę z tym do "Gazety Lubuskiej" to doktor przyszedł do mnie do mieszkania z moją kartą choroby - opowiada głogowianka Krystyna Zduńczyk. - Potem nie mogłam odzyskać dokumentacji.

24 października po południu kobieta poszła do szpitala z prośbą o wypisanie jej leku przeciwbólowego, który przyjmuje od dawna. Był on w jej przypadku w pełni refundowany, ponieważ głogowianka poważnie choruje.

- Chodziło o specjalne plastry przeciwbólowe transtec - opowiada K. Zduńczyk. - Uśmierzają ból - dodaje. Okazało się jednak, że w szpitalu zabrakło potrzebnych do wypisania leku druków. - Lekarka, po rozmowie telefonicznej, skierowała mnie do Miedziowego Centrum Zdrowia przy ul. Sportowej. Tam przyjmował lekarz, który miał mi pomóc.

Przyszedł do domu

Jednak K. Zduńczyk również i z gabinetu w MCZ wyszła cierpiąca i bez wypisanego leku. Dlaczego? - Odmówiłam przyjęcia tej recepty. Miałam zapłacić w aptece 50 proc. ceny drogiego specyfiku, a przecież mój lekarz prowadzący zawsze wypisywał go ze 100 proc. zniżką - opowiada. - Powiedziałam, że pójdę z tym do gazety, bo to jakiś absurd i kpina. Wyszłam wściekła.

Wieczorem do domu K. Zduńczyk zapukał doktor z MCZ. - Stał w progu z moją kartą, przyniósł mi też jeden plaster przeciwbólowy leku. Zachowywał się arogancko - opowiada pacjentka. - Pewnie przestraszył się słów, że pójdę do "Gazety Lubuskiej" na skargę.

Adres miał dzięki danym zapisanym na karcie choroby. Po tej wizycie dokumentacji pani Krystyny nie było w rejestracji przychodni przez ponad tydzień. - Z tego, co ustaliłam, trafiła do rejestracji dopiero 4 listopada! Potrzebowałam jej w tym czasie dwukrotnie, a pielęgniarka musiała mi założyć tymczasową - mówi kobieta.

Inny przypisał

Lekarz zapewnił nas, że plastrów nie mógł przypisać z pełną zniżką w tym konkretnym przypadku. Dlaczego? - Aż taka nie przysługuje na schorzenie, jakie ta pani miała zapisane w karcie - wyjaśnia. - Faktyczna ulga to 50 proc., co starałem się wytłumaczyć pacjentce - dodaje. Jak mówi, udał się na wizytę domową, ponieważ nie chciał, by kobieta cierpiała. - Zaniosłem jej lek przeciwbólowy osobiście. Taki przyjmuje również mój ojciec, więc miałem go pod ręką. Zaleciłem wizytę u lekarza w poniedziałek - opowiada.

Do czego potrzebna była mu karta? - Zawsze się ją zabiera na wizytę domową - stwierdza medyk. Dlaczego dokumentów nie oddawał tak długo? - W poniedziałek nie byłem w pracy. Kartę oddałem tak prędko, jak mogłem - powiedział nam.

K. Zduńczyk uważa, że doktor się pomylił, co do zniżki na plastry i teraz trudno przyznać mu się do błędu.

Następnego dnia lekarz głogowianki bowiem bez problemu już w gabinecie wypisał receptę na lek przeciwbólowy transtec z ulgą 100 proc. właśnie na jej schorzenie. - Pokazał mi też przepis, który na to pozwala. Nie miał żadnych wątpliwości, co do tej zniżki - stwierdza pacjentka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska