Pacjenci muszą jeździć do Lubina, Legnicy albo płacić w prywatnych gabinetach.
Lekarze z oddziału wewnętrznego w szpitalu, gdzie działało kiedyś takie urządzenie, powiedzieli, że od dawna monitują, żeby je kupić. - Wciąż brakuje funduszy, bo głowica jest dość droga - powiedział nam jeden z lekarzy. A problem jest, i to ogromny. Takie badania muszą cyklicznie przechodzić ludzie chorzy na miażdżycę oraz po zatorach. To są przeważnie starsze osoby - emeryci, renciści, a więc niezbyt zasobni.
- Już od wielu lat choruję na miażdżycę. Kilka razy w ciągu dwóch lat przychodziłem do szpitala i pytałem o to badanie - opowiada nasz Czytelnik. - W całym szpitalu nie ma takiego urządzenia i nie wiadomo kiedy będzie. Zaproponowano mi skierowanie do Lubina lub Legnicy. Nie mam tam jak dojechać. W takim razie lekarz powiedział, że mogę przyjść do jego prywatnego gabinetu.
.
Takie badanie prywatnie kosztuje 100 zł i głogowscy lekarze je wykonują. Jak ktoś ma pieniądze, to nie ma problemu. Zatelefonowaliśmy do dyrektora Tadeusza Tofela i zapytaliśmy, czy są jakieś szanse, żeby znów można było w Głogowie robić badania przepływu krwi na koszt NFZ. Odpowiedź otrzymaliśmy po kilku dniach.
- Zorientowałem się jak wygląda sytuacja. Dopiero wczoraj otrzymałem zamówienie na to urządzenie od ordynatora oddziału wewnętrznego - powiedział nam. - Zastanawiamy się, decyzja zapadnie w ciągu kilku dni. Myślimy czy kupić nowe, czy naprawić stare. Można też wziąć w leasing. Takie urządzenie jest niezwykle drogie, kosztuje co najmniej 200 tys. zł. Przeglądamy oferty firm. Zapóźnienia są w całym szpitalu, wielu rzeczy brakuje. Naprawiamy łóżka, odnawiamy łazienki.
(don)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?