Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grasuje podpalacz?

Tomasz Hucał
- Rano wyglądało to kiepsko. Wszędzie spalenizna, do teraz zostało jeszcze pełno wody – opowiada Sławomir Zomer.
- Rano wyglądało to kiepsko. Wszędzie spalenizna, do teraz zostało jeszcze pełno wody – opowiada Sławomir Zomer. fot. Zbigniew Janicki
To już piąty pożar w tym budynku w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

W środę późnym wieczorem trzeba było ewakuować 22 rodziny z domu przy ul. Przyjaciół Żołnierza. Nikomu w popularnych "Matysiakach" nic się nie stało, ale spłonęło kolejne mieszkanie.

"Matysiaki" wybudowano jeszcze w latach 70-tych. Wtedy był to budynek zastępczy, dla ludzi, których mieszkania remontowano. Teraz pełni on rolę bloku z lokalami socjalnymi. Środowy pożar znów postawił na nogi wszystkich jego mieszkańców.

Zamknięte na kłódkę
- Dostaliśmy wezwanie po godz. 23. Akcja trwała blisko dwie godziny. Ewakuowaliśmy wszystkie 22 rodziny, ale większość z nich mogła wrócić do domów tuż po akcji - opowiada Krzysztof Sowa z żagańskiej straży pożarnej. - Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał. Zniszczone zostały tylko sprzęty w środku. Na dziś uważamy, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez któregoś z mieszkańców. Teraz sprawę bada policja - dodaje strażak.

Gdy byliśmy w tym budynku wczoraj przed południem spalone mieszkanie było już zamknięte na kłódkę. Zniszczone sprzęty leżały na trawniku przed domem. - My nic nie wiemy, nie mieszkamy tutaj - powiedzieli nam trzej mężczyźni, choć jak się potem dowiedzieliśmy, lokal należał do jednego z nich.

Na piętrze, gdzie płonęło mieszkanie ludzie są zdenerwowani. - Rano wyglądało to kiepsko. Przyszedłem tu do rodziny, bo sam tu nie mieszkam i wszystko było tam popalone i jeszcze pełno wody dookoła - opowiada Sławomir Zomer.

Policja to zbada

Inni nie podają nazwisk, ale są bardzo zdenerwowani. - To już piąty pożar w ciągu dwóch miesięcy. Wcześniej przez dwadzieścia lat nie było ani jednego - wykrzykuje jeden mężczyzna. - To się nie bierze z niczego - dodaje.

Ludzie nie chcą podawać nazwisk, jakby czegoś się bojąc. - Panie to wszystko ten jeden gość. Jakoś dziwnym trafem, jak tylko się przeprowadził dwa miesiące temu, zaczęły się pożary. Policja o tym wie i nic nie robi. Kto nam pomoże. Przecież on ma wyrok - mówią kolejni mieszkańcy.

Czyżby więc w "Matysiakach" grasował podpalacz i był nim podobno jeden z ludzi tu mieszkających? - W czasie śledztwa jeszcze nikt z mieszkańców nam oficjalnie o tym nie powiedział, tak jak państwu. Strażacy także nie mówili o podpaleniu - informuje Artur Kamiński, zastępca żagańskiego komendanta policji. Ten blok zna dobrze, często go odwiedza. - Niestety, nie brakuje tu rodzin patologicznych. Często dochodzi do zaprószenia ognia. Ale oczywiście sprawę ewentualnego podpalenia też zbadamy - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska