Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grażyna Kaszek: - Tatuuje sędziów policjantów i lekarzy

Aleksandra Łuczyńska
Grażyna Kaszek ( znajomi mówią do niej Kaśka), 44 lat. Mieszka w Lubsku z mężem i trójką dzieci: Kamilem, Nelą i Agatą. Kocha aerobik. Jest instruktorką fitness w swoim mieście. Prowadzi zdrowy tryb życia, marzy o podróżach. Ostatni urlop spędziła w Tunezji, jak mówi uwielbia lato. Oprócz tatuażu zajmuje się także piercingiem (przekłuwaniem różnych części ciała), kosmetyką (w przyszłości planuje ukończenie studium kosmetologicznego).
Grażyna Kaszek ( znajomi mówią do niej Kaśka), 44 lat. Mieszka w Lubsku z mężem i trójką dzieci: Kamilem, Nelą i Agatą. Kocha aerobik. Jest instruktorką fitness w swoim mieście. Prowadzi zdrowy tryb życia, marzy o podróżach. Ostatni urlop spędziła w Tunezji, jak mówi uwielbia lato. Oprócz tatuażu zajmuje się także piercingiem (przekłuwaniem różnych części ciała), kosmetyką (w przyszłości planuje ukończenie studium kosmetologicznego). fot. Aleksandra Łuczyńska
Rozmowa z Grażyną Kaszek, tatuażystką.

- Dlaczego robisz tatuaże?- Bo w tym się odnajduję. To chyba zawsze gdzieś we mnie siedziało, żeby to robić, trzeba mieć w sobie duszę artysty. Ja robię witraże, trochę maluję. Moja prawdziwa przygoda z tym zawodem zaczęła się osiem lat temu. Wtedy zrobiłam kurs makijażu i tatuażu artystycznego. Ale na tym się nie skończyło, bo człowiek uczy się całe życie. Kimkolwiek by się nie było, czy dziennikarzem czy fryzjerem, trzeba się doszkalać, dowiadywać, wymieniać doświadczenia, ja robię to bez przerwy.

- Kto przychodzi do twojego salonu?- Wszyscy. Policjanci sędziowie, zapaśnicy, studenci, lekarze, psycholodzy. Nie ma chyba takiej grupy społecznej czy zawodowej, której przedstawiciel do mnie nie przyszedł. Oczywiście nie w każdym zawodzie tatuaż może być widoczny, dlatego pani sędzina na przykład chciała mieć na kostce, bo toga przecież doskonale go zakryje.

- Kiedyś tatuaż nie kojarzył się zbyt dobrze...- Dziś ludzie są dużo bardziej tolerancyjni niż kiedyś. Co ciekawe historia tatuaży nie wywodzi się z więzień, ale z dawnych plemion afrykańskich, wśród których tatuaż mogła nosić tylko osoba wyjątkowa, zasłużona. Potem rysunki na skórze stały się popularne wśród marynarzy, trafiły do więzień. Niewiadomo dlaczego, może więźniowie z nudów wymyślili sobie takie zajęcie...

- Po co dziś ludzie chcą się tatuować?- Z różnych powodów. Tatuaż dodaje trochę animuszu, pewności siebie. Chyba każdy z nas marzył kiedyś o tym, żeby mieć tatuaż. Ważne jest jedno, żeby wybrać wzór, który coś dla nas oznacza. Jedną konkretną rzecz. Nie jakieś "I love Iwona" czy coś w tym stylu. Trzeba pamiętać, że tatuaż zostaje na całe życie. Kiedyś była u mnie para, małżeństwo. Ona około 45 on 50 lat. Oboje chcieli na ramionach obrączki, pani zrobiłam cienką, delikatniejszą, panu trochę mocniejszy wzór. Tak chcieli uczcić swoją rocznicę ślubu. Uważam, że to był świetny pomysł. Ja mam jeden, jedyny tatuaż. Trzy róże na palcu lewej ręki. Każdy kwiat oznacza jedno z moich dzieci. Dlaczego akurat w tym miejscu? Podobny miała moja mistrzyni, która nauczyła mnie tego zawodu. Ja chciałam, żeby coś dla mnie oznaczał.

- Co jest teraz modne?- Gusta są różne. To indywidualny wybór każdego. Kiedyś najczęściej dziewczyny wybierały klasyczne motylki, mężczyźni zawsze woleli ostrzejsze motywy. Teraz radzę każdemu, żeby to była przemyślana decyzja. Nic na chybił trafił.

- A jeśli nastolatek upiera się, że chce mieć tatuaż?- Czasem lepiej, żeby to zrobił w porządnym salonie, w sterylnych warunkach, za zgodą rodziców niż gwoździem w szopie czy w domu.

- Są takie przypadki?- Mnóstwo. Mam apel do wszystkich, którzy chcą mieć tatuaż. Niech nie robią go nigdy w spartańskich warunkach, byle jak. Mam całe mnóstwo klientów, którzy przychodzą do mnie naprawiać efekty takich domowych prób. To jest trudniejsze niż zrobienie nowego tatuażu od początku do końca.

- Zdecydowałam się, wchodzę do pierwszego lepszego salonu. Na co zwrócić uwagę? Mam żądać od progu certyfikatu, szukać dyplomów na ścianach?- Pewnie, że można pytać, ale problem w tym, że nie wszyscy je mają. Wielu naprawdę dobrych tatuażystów nie ukończyło żadnych kursów, ale świetnie znają się na tym co robią. Ważne jest, żeby wiedzieć do kogo się przyszło, zobaczyć chociaż zdjęcia jego prac. No i sterylność, czystość. Dla mnie to jest podstawa. Ja w trakcie pracy wyglądam niemal jak chirurg. Maska, fartuch, rękawiczki, igły jednorazowego użytku... To jest niezmiernie ważne.

- Kiedy najlepiej robić tatuaż?- Jesienią, zimą, wczesną wiosną. To jest najlepszy okres. Szkoda, że mało kto o tym wie. Ja najwięcej klientów mam latem. A wtedy proces gojenia jest dłuższy. Zresztą, tatuaż zawsze trzeba traktować jak dzieło. Wyobraź sobie, że masz obraz jakiegoś malarza. Bierzesz go ze sobą na basen, wrzucasz do słonej wody albo wystawiasz na cały dzień na słońce. Zniszczy się i tak samo jest z tatuażem. Trzeba o niego dbać. Przed opalaniem posmarować porządnym kremem z filtrem, przed wejściem do wody chlorowanej - tłustą wazeliną.

- Łatwo się go pozbyć?- Jeśli ktoś się zdecyduje na wywabienie, to polecam laserowe usuwanie tatuażu. Jest trzy razy droższe niż jego zrobienie. Zawsze pozostaje jakiś ślad, ale to lepsze niż wcieranie w skórę soli czy inne wynalazki.

- Co twoje dzieci mówią na to, że ich mama jest tatuażystką?- Wszystkie chciały mieć tatuaż, ale mój mąż jest nieco konserwatywny. Zgodził się pod warunkiem, że będą pełnoletnie. Kiedy syn skończył 18 lat ochota na tatuaż mu przeszła. Z kolei dziewczynom tata przedłużył okres ochronny do 21 roku życia (śmiech). Mnie samej ten zawód daje ogromną satysfakcję.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska