Grzegorz Zengota przed rokiem wrócił do Falubazu po sześciu sezonach jazdy w innych klubach. Miał być jednym z liderów drużyny. Tan plan nie do końca wypalił. Wychowanek zielonogórskiego klubu ścigał się „w kratkę”, ale na koniec sezonu solidnie ratował drużynę przed spadkiem z PGE Ekstraligi. Zarządcy Falubazu nie zdecydowali się jednak zatrudnić „Zengiego” na kolejny sezon. Żużlowiec już jest reprezentantem Motoru Lublin. Zanim podpisał kontrakt z ekstraligowym beniaminkiem, spotkał się z grupą swoich najwierniejszych kibiców.
Pokazałeś wielkie serce
- Nie tylko ty odpowiadasz za wynik, a cała drużyna, inni nasi zawodnicy też dali „ciała” w kilku meczach – mówili fani Grzegorza Zengoty. - Ty pokazałeś wielkie serce na koniec sezonu, za co dziękujemy. Pokazałeś też klasę choćby spotkaniem z nami, bo niewielu jest zawodników, którzy są w stanie w takim stylu pożegnać się z kibicami. Dla przykładu, rok temu, Jarosław Hampel, czy Jason Doyle, w żaden sposób się z nami nie pożegnali. Dziękujemy „Zengi”, to znak szacunku i kultury z twojej strony.
Na spotkanie z Grzegorzem Zengotą przyjechali nawet kibice Unii Leszno, w której zielonogórzanin jeździł w sezonach 2013-17. Młode fanki zawodnika przyniosły upominki, nie jedna z nich w trakcie rozmowy z żużlowcem uroniła sporo łez. – Udowadniacie mi, że warto robić to, co robię. Warto dzielić się z wami emocjami, które przeżywam – mówił Grzegorz Zengota. – Dziękuję za to, że jesteście ze mną nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze, ale w też w gorszych chwilach. To bardzo miłe, że tak fajne grono wciąż podąża za mną.
ZOBACZ TEŻ: Martin Vaculik: Nie wiem, dlaczego Stal Gorzów zrezygnowała ze mnie
Cios nie na miejscu
- Boli nas, że w Zielonej Górze tak podziękowano Grzegorzowi za to, że w barażach wyciągnął Falubaz jakby z powrotem do ekstraligi – stwierdził jeden z kibiców.
- Sezon, który jest za mną nie był łatwy, często nasycony negatywnymi emocjami, które wynikały z przegranych meczów – odpowiadał „Zengi”. - To był mój najtrudniejszy sezon w karierze, nigdy wcześniej tak ciężkiego „plecaka” nie miałem na sobie. A rozstanie z Falubazem może nie jest bólem, bo przecież każdy ma możliwość wyboru, i nie mam o to pretensji do klubu. Mi pozostaje zgodzić się z decyzją. Jestem gladiatorem, żołnierzem, rycerzem, który przychodzi do klubu, żeby jakieś zadanie wykonać. Jeżeli moja rola nie okazała się satysfakcjonująca dla klubu, to przyjmuję to z szacunkiem i pokorą. Dlatego o to pretensji nie mam, ale jeśli już chodzi o sposób, w jaki kibicom pokazano powód rozstania, to uważam, że był to cios nie na miejscu.
Zielonogórski klub wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że żądania finansowe Grzegorza Zengoty były zbyt mocno wygórowane. - Nie mam zamiaru gniewać się na klub, choć zdziwił mnie sposób pożegnania – powiedział żużlowiec. – Dla klubu wynik jest istotnym elementem, który wiąże się z większymi korzyściami finansowymi. Ja to rozumiem, dlatego życzę Falubazowi powodzenia w nowym sezonie i dziękuję za miniony. Był on trudny, ale cel, który sobie zakładaliśmy udało się zrealizować, ekstraliga została uratowana. Dla wychowanków klubu, czy to dla mnie, czy Grzegorza Walaska, Patryka Dudka, Piotra Protasiewicza, emocje, które wiążą się z reprezentowaniem barw, które leżą gdzieś na sercu, wiążą się z dużym obciążeniem, które często przeszkadza w osiąganiu dobrych rezultatów. Najpierw chodziliśmy na stadion, wspieraliśmy drużynę, a później zaczęliśmy jeździć i te barwy reprezentować. Cóż, póki co jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na meczach już po przeciwnej stronie barykady. Wierzę w to, że żaden z kibiców nie będzie na mnie gwizdał. A jeśli ktoś będzie, to i tak mu pomacham.
PRZECZYTAJ TEŻ: Prezes Falubazu: Nie będzie zmęczonych, ani sytych kotów
Matura i prawdziwe studia
Grzegorz Zengota rok temu swój powrót do Zielonej Góry porównał z powrotem z żużlowych studiów. Teraz wychowanek Falubazu pochwalił się, że na studia, ale już takie prawdziwe, właśnie się wybrał. - W minionym sezonie sportowo może nie udało mi się osiągnąć tego wszystkiego co bym chciał, ale prywatnie bardzo się cieszę z tego, że po ośmiu latach podjąłem decyzję o przystąpieniu do matury – mówił Grzegorz Zengota. - A jak już ją zdałem, to poszedłem za ciosem i postanowiłem iść na studia. Zdecydowałem się na to, bo chciałbym w życiu osiągać sukcesy nie tylko jako sportowiec. Wybrałem dość nowoczesny kierunek: coaching i doradztwo. Myślę, że ten kierunek pomoże mi w życiu. Uważam, że jest on „ścięty” pode mnie, bo bardzo interesuję się psychologią. Myślę, że studia te świetnie przygotują mnie do pracy, którą być może będę w przyszłości wykonywał, np. prowadzenie karier młodych zawodników. Tak widzę swoją przyszłość, bo obserwuję, że młodymi zawodnikami nie ma się kto się opiekować, a kluby wykorzystują ich niewiedzę. Uważam, że tu jest pole do działania, by młodym chłopakom pomagać i nie pozwalać na to, żeby byli wykorzystywani. Ale to jest dla mnie temat przyszłości, już na zakończenie kariery.
ZOBACZ TEŻ:ZAKRĘCENI W LEWO: Kłamcy na transferowej giełdzie żużlowej
Gitarzysta na snowbordzie
A czy wiedzieliście, że Grzegorz Zengota chce zostać najlepszym gitarzystą wśród żużlowców? - Staram nauczyć się grać na gitarze, na razie przychodzi mi to z oporami, ale dążę do celu, mam nadzieję, że mi się uda – mówił „Zengi”. – Bardzo lubię też grać w squasha, często robię to między zawodami. To dla mnie forma odstresowania się po meczach. Zimą z kolei lubię jeździć na snowboardzie, szczególni poza stokami.
POLECAMY:Vaculik i Jensen w Falubazie z kontraktami na dwa lata [ZDJĘCIA, WIDEO]
OBEJRZYJ: Vaculik i Jensen podpisali kontrakty z Falubazem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?